Czytanie ze zrozumieniem
Uczniowie dużo czytają - na głos i po cichu. Ale nie zawsze samo czytanie oznacza rozumienie. Nawet jeśli odpowiadają na pytania do tekstu, to najczęściej wystarczy, że znajdą w tekście odpowiedni fragment, liczbę czy nazwisko. Jednak aby naprawdę zrozumieć cały tekst, trzeba nad nim trochę więcej popracować. Połączyłam zadanie na rozumienie tekstu z historią Polski - jakiś czas temu uczniowie wybrali 2 tematy, które ich zainteresowały (pisałam o tym tutaj).
W czasie przerwy szybko wprowadziłam ich pytania i propozycje odpowiedzi do nowego quizu, a po przerwie zagraliśmy. Nie szkodzi, że niektóre pytania się powtarzały - dzięki temu uczniowie lepiej zapamiętają poszczególne informacje.
Podczas rozwiązywania quizu okazało się, że niektórzy niedokładnie znają tekst, gdyż np. przeczytali tylko kilka fragmentów (niestety podczas pracy w grupach czasami podział zadań ma taki efekt). Najważniejsze, ze uczniowie sami do tego doszli. Uznali, że to było dość trudne zadanie, ale to przyjemne uczucie rozwiązywać quiz przygotowany przez siebie i kolegów z klasy.
Podczas tej lekcji uczniowie cały czas czytali i pisali. Oba teksty przeczytali wielokrotnie, przeanalizowali je na różnych poziomach: najpierw wyszukiwanie konkretnych informacji, potem czytanie ze zrozumieniem całego przekazu, a następnie jeszcze raz połączenie obu metod, aby zdecydować, o co można zapytać i znaleźć prawidłową odpowiedź. Jednocześnie poznawali historię Polski - te zagadnienia, które ich zainteresowały. Kolejnego dnia w ramach utrwalenia wykonali samodzielne notatki z OK zeszytach o tym, co zapamiętali. W sumie zajęło nam to tylko 2 lekcje, ale uczniowie całkiem sporo się nauczyli i rozwinęli wiele umiejętności: przede wszystkim jezykowych, ale także współpracy, podejmowania decyzji, radzenia sobie z trudnościami, myślenia logicznego. Już wiem, że będę z tej metody korzystała częściej.
"Trudny uczeń" - zestaw reakcji kryzysowych
Zapewne w każdej klasie znajdzie się uczeń, który swoim zachowaniem potrafi napsuć nam krwi. W artykule określam go jako "trudnego ucznia", ale nie jest to idealne określenie. Bardziej pasowałoby: "uczeń z problemami" lub "uczeń sprawiający problemy". Na potrzeby płynności tekstu będę jednak używała określenia "trudny uczeń". Co taki uczeń robi? Być może po prostu rozmawia z kolegami wtedy, kiedy wszyscy powinni pracować w ciszy; może nie chce wykonywać zadań i głośno to komunikuje; może leży na ławce i odmawia współpracy, a może przy pierwszej trudności wpada w złość, krzyczy i wali w ławkę... Bywa różnie.
Zestaw reakcji kryzysowych
Gazeta - sposób na lekturę
Bohaterowie wielu lektur dla dzieci przeżywają tak nietuzinkowe przygody, że odpowiednio opisane nadają się na artykuł do gazety. Wykorzystaliśmy to omawiając Ranyboskie Julek! Jana Karpa. Okazało się to świetnym ćwiczeniem na pisanie, pozwoliło uczniom przeanalizować przygody głównego bohatera książki, a jednocześnie dowiedzieć się sporo na temat gazet.
Dzisiaj w niewielu domach pojawiają się gazety, raczej czasopisma. Dlatego dobrze, aby dzieci zetknęły się z gazetami przynajmniej w szkole. Taka aktywność otwiera też drogę do innych zadań, np. mających na celu poznanie pracy dziennikarza czy uświadamiających o tym, czym są fake newsy.
Jak się za to zabraliśmy?
Zaczęliśmy od rozmowy o lekturze - co się uczniom podobało, co ich zasmusiło/zdenerwowało/zdziwiło itp. Potem napisaliśmy w zeszytach metryczkę lektury, aby uporządkować najważniejsze informacje. Przy okazji dyskutowaliśmy o tym, jak opisani są w książce poszczególni bohaterowie. Następnie razem napisaliśmy plan wydarzeń - mając na ławkach książki, zaglądając i wymyślając, jak te wydarzenia krótko opisać (tytuły rozdziałów wcale nie były pomocne).
Kolejnym krokiem była analiza przykładowej gazety. Dzień wcześniej udało mi się kupić nasz lokalny Tygodnik Siedlecki. Razem oglądaliśmy gazetę, ustaliliśmy jak jest zbudowana: każdy artykuł ma chwytliwy tytuł, są zdjęcia, reklamy, krzyżówki i zadania logiczne itp. Podzieliłam uczniów na grupy 3-osobowe (to moja ulubiona liczba osób w grupie - czwarta osoba zwykle nie ma co robić). Każda grupa znalazła sobie miejsce do pracy. Następnie podzieliłam gazetę na arkusze/strony. Każda grupa otrzymała jeden arkusz do bardziej dogłębnej analizy. Uczniowie czytali artykuły, co wzbudziło nieco emocji, gdyż pojawił się artykuł o zabiciu wilka, ze zdjęciem martwego zwierzęcia. Zauważyliśmy dzięki temu, że te artykuły, które wzbudzają nasze emocje, szybciej przyciągają czytelnika.
Potem każda grupa miała wybrać 1 przygodę Julka, głównego bohatera lektury. Wykorzystali do tego napisany wcześniej plan wydarzeń. Najpierw mieli wymyśleć tytuł taki, aby przyciągnął uwagę czytelnika. Potem opisali "na brudno" przygodę, ja ją sprawdziłam, aby mogli napisać ją na czysto. Wtedy nastąpił podział zadań w grupie - 1 osoba przepisywała, a 2 pozostałe wykonywały rysunek jako zdjęcie do artykułu.
Gotowe artykuły ułożyliśmy na arkuszu brystolu. Uczniowie podawali propozycje na tytuł gazety. Zapisałam wszystkie propozycje na tablicy, a potem głosowaliśmy. Więszkości spodabał się tytuł "Przygody Julka". Przkleiliśmy wszystkie elementy i powiesiliśmy gazetę na tablicy ściennej. Teraz uczniowie mogli podchodzić i czytać artykuły innych. Widziałam dumę na ich twarzach, kiedy ktoś skomentował: "Ale fajnie to napisaliście!" albo zaśmiał się podczas czytania.
To nie koniec.
Potem skorzystaliśmy z gazety, aby rozwijać umiejętności wyszukiwania i zarządzania informacją. Na kolejnej lekcji uczniowie otrzymali 3 artykuły napisane przeze mnie. Najpierw jednak przeczytali tylko tytuły. Po każdym tytule dyskutowaliśmy o tym, co spodziewamy się przeczytać w samym artykule. Dopiero potem czytaliśmy cały artykuł i sprawdzaliśmy, czy jest to zgodne z naszymi przewidywaniami.
Przy pierwszym artykule było spokojnie, ale przy drugim dzieci od razu zaczęły krzyczeć, że to nieprawda, że wcale tak nie było. Zapytałam więc, czy ktoś, kto nie czytał książki będzie wiedział, że ta historia jest nieprawdziwa. Przedyskutowaliśmy to. Na koniec przeczytaliśmy ostatni artykuł. Tu było trudniej, gdyż był on częściowo zgodny z prawdą, ale nie w 100%. Ustaliliśmy więc, co zostało dodane przez autora artykułu. Czy to na pewno była jego zła wola? A może to ludzie w wesołym miasteczku tak opowiadali, a dziennikarz spisał tylko to, co usłyszał? Czy nie powinien zatem sprawdzić informacji, zanim wykorzystał je w gazecie?
To ćwiczenie sprowokowało długą dyskusję o informacjach zamieszczanych w sieci. Rozmawialiśmy o rzetelnych źródłach informacji oraz o sposobach sprawdzania informacji. Na tym skończyliśmy, gdyż to dopiero druga klasa - duża ilość tekstu jeszcze jest dla nich trudna do ogarnięcia. Starszym jednak polecam pójść dalej: wypisać kilka pytań, na które uczniowie nie znają odpowiedzi, a następnie poszukać odpowiedzi w internecie zastanawiając się, które informacje są prawdziwe, którym źródłom możemy zaufać, a także porównując odpowiedzi na różnych stronach.
Magiczne 15 minut
Dzień Pomysłu Dzieci
Do czego wykorzystać emoji?
Emoji są nieodłącznym elementem komunikacji w XXI wieku, zwłaszcza dla młodych ludzi, w tym naszych uczniów. Warto je znać i wykorzystywać. Chciałabym pokazać Wam kilka ciekawych stron związanych z emoji oraz dać kilka inspiracji, jak je wykorzystać edukacyjnie.
Polecane strony
Z tej strony możemy za darmo pobrać mnóstwo emoji. Wpisujemy w okno wyszukiwania angielski rzeczownik i po chwili wyskakuje lista różnych emoji związanych z tym wyrazem. Klikamy na wybrany i kopiujemy symbol, aby wkleić go do pisanego tekstu. Zdarza się również odpowiedź "No results were found" - świat emoji póki co nie jest nieskończony. Czasami jednak szybciej jest wyszukać i skopiować emocji z tej strony niż przeszukiwać bazę emoji dostępnych w używanym komunikatorze. Polskim odpowiednikiem emojipedii jest https://emojiteka.pl/, skąd możemy wyszukać emotki w poszczególnych kategoriach. Podobną stroną jest https://emojio.pl/. Niestety, reklamy są tam tak nachalne, że szybko się rezygnuje.
Strona, na której możemy przetłumaczyć tekst na emoji i odwrotnie. Pod dużym oknem, w który wpisujemy tekst jest opcja wyboru języka, z którego będziemy tłumaczyć (lub na który będziemy tłumaczyć). Np. po wybraniu języka (jest też język polski) klikamy Enter, a po chwili w dolnym oknie pojawia się tekst z emoji. Zdarza się, że trzeba przeładować stronę. Nie zawsze też da się wpisany tekst zamienić na emoji, więc czasami w dolnym oknie pojawia się dokładnie to samo, co wpisaliśmy w górnym...
Uwaga! Jeśli wpisujecie po polsku, nie odmieniajcie słów, gdyż strona posiada wersję słownikową:
Kocham jazda rowerem - 😍 🚴♂️ rowerem
https://ericandrewlewis.github.io/emoji-mosaic/
Na tej stronie możemy przekształcić dowolne zdjęcie w obraz malowany za pomocą emoji. Klikamy Wybierz plik, ładujemy obraz zapisany na komputerze i czekamy chwilkę. Kiedy obraz będzie gotowy zapisujemy go klikając Save as image. Zdjęcie króliczka może wyglądać np. tak:
Jak wykorzystać emoji edukacyjnie?
Uczniowie rzucają kostką siedząc w kole i odpowiadają na pytania:
- Kiedy czujesz się .... (wyrzucona emocja)?
- Co wprawia Cię w nastrój ... ?
- Kiedy ostatni raz czułeś się ... ?
- Co zrobić, aby tak się czuć / tak się nie czuć?
4. Emoji mogą się też przydać do notowania. Jeśli uczniowie pracują na papierze, rysują piktogramy. Notując na laptopach lub tabletach, łatwiej jest skorzystać z emoji. Jeśli zależy nam na tym, aby uczniowie zapamiętali treść czytanego utworu, poprośmy ich o notowanie piktogramami lub właśnie emoji.
5. Emoji mogą posłużyć do dawania informacji zwrotnej lub oceny koleżeńskiej. Jeśli umówimy się z uczniami na jakieś symbole i określimy dokładnie, co oznaczają, tak udzielana infomacja będzie szybsza, a czasami łatwiejsza zarówno dla oceniającego jak i ocenianego.
6. Na koniec zajęć uczniowie mogą używać emoji aby pokazać nam, w jakim stopniu zrozumieli temat.
7. Proponuję od czasu do czasu wprowadzać emotkowe zagadki, aby pobudzić uczniów. Np. na początek lekcji dać zestaw emoji i zapytać uczniów, o czym będzie dzisiejsza lekcja sądząc po symbolach? Albo niech odgadną po zestawie symboli, co się wydarzyło wczoraj w szkole.
8. Nauczyciele klasy 1 mogą wykorzystać emoji do tworzenia tekstów do czytania dla dzieci, które nie znają jeszcze wszystkich liter. Zamiast głowić się, jak napisać tekst złożony tylko z poznanych do tej pory liter można trudniejsze wyrazy zastąpić emotkami.
9. Do rozwijania kreatywności zaproponujmy uczniom ułożenie historii, która zacznie się np. tak:
👵🔪🏜️👮
A Wy jaką historię ułożycie?
Dajcie dziecku karton!
Mam słabość do kartonów. Odkąd pamiętam musiałam się zmuszać, żeby je utylizować, gdyż zawsze mi się wydawało, że można je jeszcze do czegoś wykorzystać. Przez lata pracy z małymi dziećmi oraz przez lata rodzicielstwa uzbierałam wiele dowodów na to, że karton to idealna pomoc dydaktyczna, a zarazem zabawka. Sprzedawcy okolicznych sklepów nie dziwią się już, kiedy pytam, czy mają jakieś niepotrzebne kartony - wiedzą nawet, jakie są dla mnie najlepsze. 😉
Dlaczego tak lubię kartony?
W jednej z poprzednich klas budowaliśmy duży zamek z pudełek po butach - kartony były tu cegłami, które trzeba było poukładać i posklejać. Dzieci bawiły się tym zamkiem przez kilka tygodni.
Jak uczyć przedsiębiorczości w młodszych klasach
Przedsiębiorczość to jedna z kompetencji XXI wieku. Składa się na nią wiele umiejętności takich, jak podejmowanie decyzji, rozwiązywanie problemów, empatia, zdolność pracy indywidualnej i zespołowej, mobilizowanie zasobów, skuteczne komunikowanie się i negocjowanie, proaktywne zarządzanie projektami, myślenie krytyczne, wytrwałość, umiejętność zauważenia okazji... Mówi się, że przedsiębiorczość, to nie jest jedna kompetencja, ale wiele kompetencji związanych ze sobą. Jednocześnie przedsiębiorczość to wiedza o gospodarce, zrozumienie jej zasad tak, aby móc aktywnie działać w jej obszarze. Czy da się tego wszystkiego uczyć w szkole, i to w młodszych klasach?
Oczywiście, że się da. Nawet - trzeba! Przecież dzieci tez funkcjonują w tym samym systemie, co dorośli, podejmują pewne decyzje oraz powinny rozumieć decyzje rodziców.
Jak to zrobić?
Pisałam już o tym kilkakrotnie, np. tutaj. Polecam też nagranie mojego webinarium z grupy Aktywna Tablica z eTwinning:
Dzisiaj jednak chciałabym zaproponować zajęcia, podczas których uczniowie będą mogli wcielić się w role pracowników sklepów oraz ich klientów po to, aby w praktyce przekonać się, jak działa gospodarka. Poniżej opis kolejnych etapów zajęć, na które trzeba poświęcić kilka lekcji.
1. Rozmowa o tym, jak działa sklep
Siedzimy w uczniami w kole i sprawdzamy, co uczniowie wiedzą o funkcjonowaniu sklepu. Zadajemy im pytania: Kto pracuje w sklepie? Skąd sprzedawca bierze produkty na sprzedaż? Co robi z pieniędzmi, które otrzyma od klientów? Nie poprawiamy odpowiedzi uczniów, tylk osondujemy. Pozwólmy im samym odkryć prawdę...
2. Podział na grupy
W czasie późniejszej zabawy będziemy potrzebować zarówno sprzedawców, jak i klientów, dlatego proponuję podzielić uczniów na grupy 5-6 osobowe. Każda grupa wybiera rodzaj sklepu, który będzie prowadzić. Ale uwaga! Trzeba przeprowadzić sondaż wśród pozostałych uczniów - jeśli ktoś zdecyduje się zrobić sklep z produktami, które są mało popularne wśród reszty klasy, nie będzie miał klientów!
3. Przygotowanie produktów
Każda grupa przygotowuje produkty (lub usługi), które będzie sprzedawać. Można je powycinać z kolorowych czasopism albo narysować samemu i wyciąć. Każdy produkt (lub usługa) musi mieć wyznaczoną cenę. Trzeba jednak ustalić zakres cenowy, gdyż każdy uczeń będzie miał określoną kwotę do wydania. Jeśli ustalimy, że każdy klient dysponuje kwotą np. 100 zł, to żaden produkt nie może kosztować więcej niż 100 zł, gdyż nikt nie będzie w stanie go kupić. Uczniowie powinni też porównać dany produkt z innymi - chleb nie może kosztować więcej niż np. bilet do kina.
4. Mennica
Każdy uczeń będzie na zmianę sprzedawcą i klientem. Jako klient potrzebuje pieniędzy. W zalezności od tego, ile mamy czasu, możemy zaprojektować z uczniami własne pieniądze od początku do końca, lub ograniczyć się do napisania nominałów na papierowych monetach (koła o średnicy min. 2 cm wycięte dziurkaczem oraz prostokąty jako banknoty). Ustalamy, jaką kwotą dysponuje każdy. Moje pierwszaki otrzymały po 20 kół. Ustaliliśmy, że mają po 6 monet o nominale 5 zł, 8 dwuzłotówek oraz 6 monet o nomilane 1 zł. Podliczyli, ile mają razem - wyszło im 52 zł. Przy okazji, aby mieć gdzie trzymać pieniądze, przypomnieliśmy sobie, jak zrobić pudełeczka z origami. Warto przygotować tez po 1 pudełku dla każdego zespołu, żeby mieli gdzie gromadzić przychody.
5. Przygotowanie sklepów
Teraz każdy zespół może zając się przygotowaniem swojego sklepu. Ustalmy razem, gdzie będą się znajdowały poszczególne sklepy, aby dla nikogo nie zabrakło miejsca ani ławek. Będzie sporo zamieszania, ale tak zaczyna się najciekawsza część zabawy. Każdy zespół musi też rozpisać kolejność, w jakiej jego cżłonkowie będą sprzedawcami. Za ladą stają pierwsi z listy. Reszta uczniów jest teraz klientami.
6. Zakupy
Uczniowie przechadzają się między sklepami sprawdzając, co jest do kupienia. Warto przypomnieć im, że mają nie więcej niż 52 zł do wydania, więc muszą dobrze rozplanować zakupy. Następnie ustawiają się do kolejki przed sklepem, w którym chcą zrobić zakupy i zaczyna się zabawa. Po kilku minutach nauczyciel daje sygnał do zmiany sprzedawcy - za ladą stają drugie osoby z list w danych zespołach. Przypominaym uczniom o właściwym zachowaniu - powitanie, uśmiech, pytanie sprzedawcy "W czym mogę Pani/Panu pomóc?"
7. Podsumowanie
Po skończonych zakupach uczniowie siadają w swoich zespołach i wspólnie przeliczają przychody (w razie potrzeby, oczywiście, tłumaczymy uczniom znaczenie tego słowa). Następnie rozmawiamy z uczniami o tym, co "sklep" zrobi z tymi pieniędzmi - czy wszystkie otrzyma właściciel sklepu? Tym razem nauczyciel naprowadza uczniów na właściwe odpowiedzi, ale jest duża szansa, że sami sobie poradzą. Prosimy każdy zespół o ustalenie, ile z tych pieniędzy mogą wypłacić pracownikom, ale ile muszą zachować na opłacenie rachunków, na zakup towaru czy ewentualne naprawy i remonty w sklepie. Każdy pracownik otrzymuje wynagrodzenie za swoją pracę i znów mają za co robić zakupy. W ten sposób uczniowie poznają na własnej skórze, jak pieniądz krąży w gospodarce.
Warto na koniec przenieść tę wiedzę na grunt rodzinny - skąd rodzice biorą pieniądze? Dlaczego nie zawsze mogą kupić to, co się dzieciom podoba? Takie zajęcia pozwalają uczniom nie tylko poznać, jak działa gospodarka, ale tez trenować umiejętności matematyczne oraz rozwijać kompetencje przedsiębiorczości.
Edukacja techniczna - praktyczna
Edukacja techniczna w klasach 1-3 jest często sprowadzana do prac z papieru. Proponuję, aby wzbogadzić ją o praktyczne umiejętności takie, jak pranie, przesadzanie roślin, gotowanie, wbijanie gwoździ, sprzątanie sali (obsługa mopa jest dla niektórych dzieci nie lada wyzwaniem). Moje pierwszaki mają w tej dziedzinie spore doświadczenie i muszę przyznać, że większość ma świetnie wypracowaną motorykę małą. Korzyścią jest też to, że pomagają w domu, gdyż chcą się pochwalić nowymi umiejętnościami. Dodatkowo, żadne zadanie nie jest dla nich straszne - nie mają obaw, czy sobie poradzą.
Tkanie
Pranie
Sprzątanie sali
Salę sprzątaliśmy przed świętami Bożego Narodzenia i Wielkanocą. Skoro sprząta się w domu, czemu nie w sali? To zadanie realizowałam z poprzednią klasą wychowawczą. W tym roku nam się nie udało, gdyż zarówno przed jednymi, jak i drugimi świętami mieliśmy edukację zdalną.
Co robiły dzieci? Podzieliliśmy się na grupy, każdy zespół był odpowiedzialny za coś innego: wycieranie kurzy, obcinanie suchych liści w kwiatach doniczkowych, porządkowanie przyborów klasowych w szafkach, układanie książek, mycie podłogi i odkurzanie dywanu. Myliśmy też parapety i blaty ławek. Dzieci miały rękawiczki jednorazowe, od pań woźnych pożyczyliśmy płyny do mycia i sprzęt. Nikt nie marudził - skoro cała klasa była w to zaangażowana, nie wypadało odstawać...
Gotowanie
Z różnymi klasami przygotowywaliśmy różne posiłki. Najłatwiejsze są kanapki, od nich więc zaczęliśmy. Robiliśmy je w naszej sali wykorzystując zbiory warzyw z naszego szkolnego warzywniaka. Razem robiliśmy też kolację na nocowaniu w szkole. Każdy miał wyznaczone produkty do przyniesienia.
Kolejnym krokiem było robienie lemoniady oraz sałatek warzywnych. Potem pieklismy ciasteczka i dekorowaliśmy.
Ciasteczka były najciekawsze, gdyż dzieci robiły je od początku do końca same: czytały przepis, odmierzały odpowiednią ilość składników, mieszały, zagniatały rękoma, wałkowały, wycinały kształty i układały na blaszce. Ja tylko wkładałam do przenośnego piekarnika elektrycznego i wyjmowałam. Kiedy ciasteczka ostygły, dzieci dekorowały je.
Wbijanie gwoździ
Nad tą aktywnością trochę się zastanawiałam - a co, jak któreś dziecko uderzy się w palec? Niepotrzebne wątpliwości. Dzieciom bardzo spodobało sie to, że mogą robić coś, co zwykle jest domeną dorosłych. Były przy tym bardzo ostrożne i skupione. Żeby wbijanie gwoździ miało sens, stało się ono elementem pracy technicznej z włóczką - serduszka wykonanego techiniką string art. Od znajomych pozbierałam niepotrzebne im kawałki drewna, za grosze kupiłam gwoździe, pożyczyłam od męża młotek i wykonałam szablon serduszka z zaznaczonymi punktami, gdzie powinny być wbite gwoździe.
Potem dałam całej klasie zadanie plastyczne, które było dość precyzyjne i długotrwałe, ale łatwe do zrozumienia - wiedziałam, że przy tym nie będą mi przeszkadzać. Po kolei prosiłam każde dziecko do siebie. Siadaliśmy na podłodze, dziecko wybierało sobie kawałek drewna, przechodziło krótkie szkolenie o tym, jak trzymać gwóźdź i młotek, aby nie stuknąć się w palec i zaczynało pracę. Przy pierwszych 3-4 gwoździach pomagałam, potem dawały radę same. Po wbiciu wszystkich gwożdzi trzeba było usunąć papier. Teraz można już było zaplatać włóczkę.
Praktyczne wskazówki
Przy takich zadaniach bardzo ważna jest dobra organizacja pracy. W zależności od zadania dzieci pracują indywidualnie lub w grupach. W obu przypadkach resztę klasy trzeba czymś zająć - najlepiej taką pracą, którą będą w stanie wykonywać samodzielnie, aby nauczyciel mógł w pełni poświęcić się pomaganiu tym, którzy właśnie wbijają gwoździe/zagniatają ciasto/piorą itd. Ważny jest też pokaz oraz wyraźne instrukcje - jeśli powiemy dziecku, na co powinno zwrócić uwagę, praca będzie przebiegała sprawnie.
Skoro pierwszaki dały radę, starsi tym bardziej sobie poradzą. Wtedy będzie to pełna edukacja techniczna.
Ja mam ... Kto ma...?
Znacie grę Ja mam ... Kto ma...?. Uwielbiam ją, gdyż jest bardzo prosta w wykonaniu, uczniowie ją kochają, a jednocześnie da się ją zastosować na wielu różnych przedmiotach. Najczęściej wykorzystuję ją do utrwalenia materiału, czasami również na zajęciach dydaktyczno-wyrównawczych. Mam gotowy szablon w edytorze tekstu. W razie potrzeby dostosowuję grę do danego tematu, drukuję od razu na sztywnej kartce, np. z bloku technicznego, rozcinam na gilotynie i gotowe.
- matematyka - działania + wyniki
- język polski - definicje + hasła, utwór + autor, wyraz +wyraz pochodny
- historia - wydarzenie + data, nazwisko + osiągnięcie (np. wynalazek)
- geografia - miasto + współrzędne, państwo + stolica
- język obcy - słowo polskie + słowo obce
- przyroda - roślina + jej zastosowanie, nazwa + definicja
- i inne.
W poniższej kolekcji znajdziecie kilka innych przykładów:
Gdyby szkoła była firmą...
Gdyby szkoła była firmą, a uczniowie i ich rodzice - klientami, być może dałoby się zastosować w edukacji pewne prawa i procesy wykorzystywane w gospodarce. Zaraz, zaraz... A właściwie czemu nie moglibyśmy zastosować niektórych reguł rządzących przedsiębiorstwami w szkołach publicznych, mimo że nie są firmami, nie konkurują na wolnym rynku i zazwyczaj nie muszą walczyć o klientów? (Mam tu na myśli obwodowe szkoły podstawowe - szkoły średnie i wyższe, a także szkoły prywatne na pewno walczą o klientów.)
Możliwości
Zadaniem szkoły jest stworzenie uczniowi warunków do nauki: warunków w znaczeniu przestrzeni i materiałów, ale też sytuacji edukacyjnych. To właśnie obszar działania nauczyciela, który musi wyznaczyć cel zajęć i tak dobrać aktywności oraz materiały, aby uczeń mógł ten cel osiągnąć. Cel powinien być dostosowany do możliwości ucznia - wiadomo, że nie napisze listu uczeń, który nie zna liter (przykład ekstremalny, ale każdy nauczyciel może podać w ramach nauczanego przedmiotu wiele umiejętności, które nie będą przez ucznia opanowane bez konkretnej wiedzy i wcześniejszego opanowania innych umiejętności). Dlatego proces edukacyjny jest usystematyzowany i poszczególne umiejętności zdobywamy po kolei.
Warto dodać, że cel musi leżeć w zasięgu możliwości danego ucznia, dlatego proces edukacji musi być zindywidualizowany. Każdy uczy się w swoim tempie, ma inne zainteresowania i możliwości intelektualne. Dlatego formułując cel musimy dbać o to, aby jego osiągnięcie było w zasięgu każdego ucznia (co nie oznacza, że każdy uczeń ma wykonać dokładnie takie same zadania, aby do tego celu dotrzeć).
Motywacja
To zagadnienie nie jest niczym nowym - wszyscy wiemy, że do efektywnej nauki potrzebna jest motywacja. Najlepiej działa motywacja wewnętrzna, którą należy podtrzymywać i pielęgnować, a w razie jej braku - spróbować wywołać. Motywację wewnętrzną podtrzymuje np. relacja z nauczycielem, poczucie przynależności do grupy, zainteresowania oraz zaciekawienie tematem, a także stawiane sobie cele krótko i długoterminowe.
Często próbujemy wywołać konkretne zachowania poprzez motywację zewnętrzną, np. oceny. Jest to jednak opcja mająca zdecydowanie mniejsze oddziaływanie - wtedy dochodzi do głosu słynna metoda "3z": zakuć, zdać, zapomnieć...
Impuls do działania
Impulsem do działania może być jakieś wydarzenie lub uświadomienie sobie jakiejś prawdy. W odróżnieniu od motywacji, która jest względnie stała, impuls działa w konkretnym momencie. Może to być np. intrygująca zagadka do rozwiązania, zaciekawienie, przypomnienie o zbliżającym się terminie, czyjaś prośba, zrozumienie zagadnienia (moi uczniowie zwykle wtedy czują satysfakcję i chcą wykonywać więcej zadań danego typu), ciekawy pomysł itp.
Zwykle projektowanie zachowań (behavior model BJ Fogga) stosowany jest w marketingu po to, aby przekonać klienta do zakupu jakiegoś towaru lub usługi. Nadaje się jednak również do edukacji. Połączenie tych 3 elementów (możliwości, motywacja, impuls) sprawia, że uczeń zachowuje się w określony sposób - uczy się. Warto pamiętać, że za pomocą tego modelu możemy sprawić, że pewne zachowania pojawią się lub zostaną wzmocnione (np.pilnowanie porządku na ławce, zgodna współpraca w grupie, rozumienie tekstu czytanego), ale możemy też zadziałać w drugą stronę - zmniejszyć częstotliwość występowania lub całkowicie wyeliminować niektóre zachowania niepożądane, (np. zapominanie o pracy domowej czy popełnianie błędów ortograficznych w określonych wyrazach).
Źródło: https://behaviormodel.org/, 16.05.2021.
Co pomoże ci się tego nauczyć?
Czy to zawsze nauczyciel musi planować aktywności na lekcję? A gdyby tak zapytać uczniów, co pomoże im się tego nauczyć? Ze wsparciem nauczyciela nawet maluchy potrafią na to pytanie odpowiedzieć. Są wtedy bardziej świadome procesu nauki, z czasem też lepiej poznają siebie i własne style uczenia się. Dzięki temu będą lepiej się uczyć, a jednocześnie będą mieć motywację do działania - przecież będą realizować własne pomysły.
Przykład
Kiedy na zajęciach języka nagielskiego w "zerówce" powiedziałam dzieciom, że przez najbliższe kilka lekcji będziemy uczyć się o pomieszczeniach w domu zapytałam: "Jak myślicie, co pomoże Wam się tego nauczyć?" Od razu padło kilka propozycji: wierszyk, piosenka, przedstawienie o domu. Zrealizowaliśmy wszystkie 3 propozycje. Przy przedstawieniu zasugerowałam dzieciom, że będzie nam trudno w czasie krótkich lekcji (30 min) zrobić "dużą" scenografię, więc może zrobimy przedstawienie kukiełkowe. Bardzo im się ten pomysł spodobał. Przez następne 2 tygodnie razem uczyliśmy się wierszyka, robiliśmy kukiełki i scenografię, a w międzyczasie robiliśmy zabawy ruchowe do piosenki o domu. Wszystkie dzieci były zaangażowane. Na koniec poświęciliśmy 2 lekcje na próby - na naukę angielskich zdań, które będą wypowiadać nasi bohaterowie. Efekt? Proszę bardzo:
Teraz często zadaję to magiczne pytanie pierwszakom - zarówno na lekcjach języka angielskiego, jak i edukacji wczesnoszkolnej. Aby zebrać ich pomysły w jednym miejscu korzystamy z karteczek sticky notes, ale elektronicznych, gdyż są edytowalne, lepiej widoczne i bardziej ekologiczne. My najbardziej lubime te w genially (wersja reusable):
Uczniowie podają swoje pomysły, ja wpisuję je na bieżąco w czasie lekcji, potem w grupach dyskutują, który pomysł jest najlepszy i głosujemy. W efekcie już pierwszaki znają różne metody nauki, a kiedy pada nowe, trudne słowo, od razu kilka osób mówi: "Zrobię sobie fiszkę, żeby nie zapomnieć". Nie boję się, że wybiorą pomysł, który trudno nam będzie zrealizować - w razie potrzeby dołączam do dyskusji grupowych i jestem w stanie ukierunkować uczniów. Dzięki takiemu podejściu moi uczniowie są zaangażowani, samodzielni, potrafią się uczyć i dużo potrafią. A ja najbardziej lubię te momenty odczucia satysfakcji, kiedy uczeń nie może powstrzymać swoich emocji i krzyczy "Już wiem!" albo "Już rozumiem!"
Pierwszy dzień w szkole
Dzień projektowy
Atrakcyjne utrwalenie materiału
Mała duża zmiana
Tytuł może brzmieć dziwnie, ale to szczera prawda - czasami drobna modyfikacja może bardzo dużo zmienić. Łatwo popaść w rutynę, również w zawodzie nauczyciela. Dlatego zachęcam do tego, aby od czasu do czasu przeanalizować te aktywności, które są stałym elementem naszych zajęć i spróbować je nieco przerobić - niewiele, aby nie straciły swojej funkcjonalności, ale aby wprowadzić nieco urozmaicenia.