Pokazywanie postów oznaczonych etykietą pomysły. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą pomysły. Pokaż wszystkie posty
Zajęcia wyrównawcze z muzyki

Zajęcia wyrównawcze z muzyki

Prowadzę zajęcia wyrównawcze z grupką uczniów klasy 2. Całe zajęcia rozplanowałam tak, aby trenować z uczniami różne umiejętności, nie tylko z zakresu edukacji matematycznej i polonistycznej. Wprowadzam narzędzia TIK, ale też dużo aktywności robimy na podłodze tak, aby dzieci mogły manipulować przedmiotami, ruszać się i doświadczać tego, o czym się uczymy (na zwykłych zajęciach nie zawsze się tak da, gdyż w klasie jest aż 26 uczniów). 


Czytanie nut jest dla uczniów ze SPE trudne - to jak uczenie się języka obcego. Mimo to uważam, że warto poświęcać czas na zrozumienie tego, gdyż to rozwija myślenie i pomaga zrozumieć muzykę, a muzyka przecież bardzo pozytywnie wpływa na mózg. 

Na zajęciach rozmawialiśmy o dwóch aspektach czytania nut - wartość rytmiczna i wysokość dźwięku. Wcześniej już uczyliśmy się o tym na lekcjach muzyki, więc było to jedynie usystematyzowanie wiedzy. Zaczęliśmy od wartości rytmicznej - miałam do tego przygotowaną prezentację Genially:


Na ostatnim slajdzie dzieci mogły dowolnie przesuwać klocki rytmiczne z nutami. Każdy ułożony przez nie rytm wyklaskiwaliśmy. Przećwiczyliśmy to kilka razy, aby każdy miał szansę zrozumieć.

Następnie zapytałam, czy teraz już jesteśmy gotowi tworzyć muzykę. Widząc ich zakłopotanie, zagrałam na dzwonkach "melodię" złożoną tylko z nut E, ale o różnej długości. Od razu załapali, że jeszcze nam czegoś brakuje. Zagrałam więc znaną im melodię "Idzie jeż" złożoną z dźwięków C, D, E. Skojarzyli już, o co chodzi. Usiedliśmy na podłodze przy wyklejonej taśmą pięciolinii. Każdy miał dzwonki. Porozmawialiśmy o pięciolinii, o tym, do czego służy. Położyłam wycięte z czarnego papieru nuty na pięciolinii i odnieśliśmy kolejne dźwięki do odpowiednich płytek na dzwonkach.


Potem była już tylko zabawa - najpierw ja układałam nuty, a uczniowie je grali. Potem sami ukladali nuty i próbowali zagrać zapisaną melodię. Przy okazji wyszło, że nuty trzeba grać w odpowiedniej kolejności - tak, jak po kolei czytamy litery tworzące wyraz. Dzięki możliwości manipulowania nutami uczniowie zrozumieli, jaka jest relacja między zapisem na pięciolinii a tym, co grają (i słyszą). 



Jestem świadoma, że jeszcze długo będziemy musieli ćwiczyć czytanie nut, ale wiem też, że te zajęcia pozwoliły im zrozumieć związek między nutami i melodią. 
Czytanie ze zrozumieniem

Czytanie ze zrozumieniem

Uczniowie dużo czytają - na głos i po cichu. Ale nie zawsze samo czytanie oznacza rozumienie. Nawet jeśli odpowiadają na pytania do tekstu, to najczęściej wystarczy, że znajdą w tekście odpowiedni fragment, liczbę czy nazwisko. Jednak aby naprawdę zrozumieć cały tekst, trzeba nad nim trochę więcej popracować. Połączyłam zadanie na rozumienie tekstu z historią Polski - jakiś czas temu uczniowie wybrali 2 tematy, które ich zainteresowały (pisałam o tym tutaj). 


Zebrałam najważniejsze informacje na oba tematy, wybrałam to, co nadaje się dla drugoklasistów i napisałam 2 teksty, dzieląc je na fragmenty. Po wydrukowaniu pocięłam oba teksty na części (1-2 zdania) i wymieszałam. 



Włożyłam wszystko razem do koperty. Na lekcji poprosiłam uczniów, aby podzielili się na zespoły 3-4 osobowe tak, aby w każdej grupie była przynajmniej 1 osoba, która bardzo dobrze czyta. Poszło im szybko. Każdy zespół dostał ode mnie kopertę z pociętymi tekstami. 


Najpierw uczniowie mieli podzielić fragmenty na 2 grupy. Od razu znaleźli tytuły, a całe ćwiczenie wykonali bez problemów. Kiedy ich potem zapytałam, o czym są oba teksty, nie do końca potrafili na moje pytanie odpowiedzieć. Okazało się, że nie czytali całości, a jedynie wyszukiwali słowa - klucze, jak np. "Jadwiga" albo "Piłsudski". Tego się spodziewałam - sama też czasami tak robię, kiedy działam pod presją czasu. W sumie wykonali zadanie, więc nie mam im nic do zarzucenia. 


Drugie zadanie było trudniejsze - trzeba było ustawić fragmenty w kolejności tak, aby powstały 2 spójne teksty. Tym razem trzeba było przeczytać zdania bardzo dokładnie, czasami kilka razy. W grupach trwały ożywione dyskusje. Czasami uczniowie prosili o pomoc, więc dawałam wskazówki, na co zwrócić uwagę. Łatwo było to zrobić z tekstem o Jadwidze, gdyż tam poszczególne fragmenty opisywały chronologicznie życie bohaterki. Tekst o odzyskaniu niepodległości był trudniejszy, ale uspokoiłam uczniów, że mają przynajmniej "spróbować". Na koniec przeczytałam oba teksty powoli, a uczniowie sprawdzali i w razie potrzeby zmieniali kolejność kartek. 

Trzecie zadanie było dla uczniów najciekawsze - mieli na kartkach napisać pytania do quizu Kahoot. Ponieważ uwielbiają kahooty, od razu zabrali się do pracy podekscytowani, że stworzą quiz, w który potem sami zagrają. 


W czasie przerwy szybko wprowadziłam ich pytania i propozycje odpowiedzi do nowego quizu, a po przerwie zagraliśmy. Nie szkodzi, że niektóre pytania się powtarzały - dzięki temu uczniowie lepiej zapamiętają poszczególne informacje. 

Podczas rozwiązywania quizu okazało się, że niektórzy niedokładnie znają tekst, gdyż np. przeczytali tylko kilka fragmentów (niestety podczas pracy w grupach czasami podział zadań ma taki efekt). Najważniejsze, ze uczniowie sami do tego doszli. Uznali, że to było dość trudne zadanie, ale to przyjemne uczucie rozwiązywać quiz przygotowany przez siebie i kolegów z klasy. 

Podczas tej lekcji uczniowie cały czas czytali i pisali. Oba teksty przeczytali wielokrotnie, przeanalizowali je na różnych poziomach: najpierw wyszukiwanie konkretnych informacji, potem czytanie ze zrozumieniem całego przekazu, a następnie jeszcze raz połączenie obu metod, aby zdecydować, o co można zapytać i znaleźć prawidłową odpowiedź. Jednocześnie poznawali historię Polski - te zagadnienia, które ich zainteresowały. Kolejnego dnia w ramach utrwalenia wykonali samodzielne notatki z OK zeszytach o tym, co zapamiętali. W sumie zajęło nam to tylko 2 lekcje, ale uczniowie całkiem sporo się nauczyli i rozwinęli wiele umiejętności: przede wszystkim jezykowych, ale także współpracy, podejmowania decyzji, radzenia sobie z trudnościami, myślenia logicznego. Już wiem, że będę z tej metody korzystała częściej. 

"Trudny uczeń" - zestaw reakcji kryzysowych

"Trudny uczeń" - zestaw reakcji kryzysowych

Zapewne w każdej klasie znajdzie się uczeń, który swoim zachowaniem potrafi napsuć nam krwi. W artykule określam go jako "trudnego ucznia", ale nie jest to idealne określenie. Bardziej pasowałoby: "uczeń z problemami" lub "uczeń sprawiający problemy". Na potrzeby płynności tekstu będę jednak używała określenia "trudny uczeń". Co taki uczeń robi? Być może po prostu rozmawia z kolegami wtedy, kiedy wszyscy powinni pracować w ciszy; może nie chce wykonywać zadań i głośno to komunikuje; może leży na ławce i odmawia współpracy, a może przy pierwszej trudności wpada w złość, krzyczy i wali w ławkę... Bywa różnie. 


Takie zachowania uczniów najczęściej mają drugie dno - wynikają nie z konkretnej sytuacji na lekcji, ale z problemów, jakie dziecko przynosi z domu. Przyczyną mogą być też zaburzenia czy dysfunkcje ucznia. Potrzebna jest wtedy stała współpraca z rodzicami, pedagogiem, a nawet psychologiem. To powinno przynieść efekt, ale dopiero po dłuższym czasie. A nauczyciel, który prowadzi z tym uczniem lekcje na codzień, potrzebuje sprawdzonych metod reagowania natychmiast, aby zminimalizować negatywne oddziaływanie trudnego ucznia na resztę klasy. Jeśli niepożądane zachowania powtarzają się często, zagrożone jest uczenie się i atmosfera w klasie. 

Nie jest łatwo znaleźć szkolenia na temat sposobów reagowania w trudnych sytuacjach - prawdopodobnie dlatego, że każdy uczeń jest inny i nie ma uniwersalnych metod. A jednak każdy nauczyciel musi jakoś sobie radzić. To wpływa przecież nma jakość naszej pracy oraz na naszą psychikę!

Dużo o tym ostatnio myślę i szukam pomocy: rozmawiam z innymi nauczycielami i pedagogami. Każdy daje inne rady, gdyż inne metody sprawdzają się w jego przypadku. Jedno jest pewne - ucznia z problemami trzeba obserwować i wyciągać wnioski: czy jego zachowanie wynika z tego, że nie potrafi poradzić sobie z emocjami, czy może zwraca na siebie uwagę nauczyciela? A może nie zawsze rozumie, co się dookoła niego dzieje i stąd wynika jego frustracja? Jeszcze innym powodem może być to, że nie radzi sobie z nauką, nie chce się do tego przyznać i odwraca od tego uwagę swoim zachowaniem. Czasami trudne zachowania wynikają po prostu z temperamentu ucznia lub dysfunkcji - uczeń z zaburzeniami integracji sensorycznej może szukać "mocnych doznań" jeśli jest niedobodźcowany, albo odwrotnie - jeśli cierpi na nadwrażliwość, hałas i zamieszanie w klasie może totalnie blokować jego myślenie i prawidłowe reakcje emocjonalne. 

Przede wszystkim więc trzeba spróbować określić przyczynę złego zachowania (oczywiście we współpracy z rodzicami i specjalistami). To już największy krok. Teraz zostaje nam już "tylko" wypracować kilka / kilkanaście szybkich reakcji, które rozładują sytuację w danym momencie. Jak pisałam wyżej, w przypadku każdego ucznia może sprawdzać się coś innego. Ja wymyślam metody, które sprawdzają się w mojej sytuacji. Nawet jeśli wiecie, że nie będą działały u was, może chociaż zainspiruję was do stworzenia własnego zestawu reakcji. 

Zestaw reakcji kryzysowych

Kiedy widzę, że z uczniem zaczyna się dziać coś złego - napotkał problem, co grozi nagłym załamaniem; narasta w nim złość; zaczyna głośno komentować zachowanie moje albo innych uczniów, wraca z przerwy poddenerwowany itp. muszę zareagować szybko, zanim się rozkręci. Mamy w klasie koszyk SOS z różnymi narzędziami służącymi do rozładowania emocji. A jednak kiedy emocje sięgną zenitu, uczeń nie chce nawet słyszeć o piłce odstresowującej ani innych metodach - wtedy jest już za późno. Zazwyczaj na reakcję mam moment, nie mam czasu na szukanie pomysłu, muszę więc mieć kilka gotowych reakcji pod ręką. Spisuję więc to, co przyjdzie mi do głowy albo usłyszę od innych tworząc zestaw, z którego będe mogła skorzystać w trudnym momencie:

1.Dać uczniowi możliwość wyładowania emocji - przerwać zadanie, jakie wykonują wszyscy uczniowie, mówiąc, że czas na mały przerywnik. Wykonać kilka ćwiczeń ruchowych, najlepiej takich, które wywołają śmiech: stańcie za krzesłem; stańcie po lewej stronie krzesła, stańcie na krześle, połóżcie się pod krzesłem itp. Inny przykład to włączenie muzyki (jeśli dany uczeń nie ma nadwrażliwości słuchowej) i tańczenie według instrukcji - nauczyciel musi wtedy wspiąć się na wyżyny swojej wyobraźni i pokazywać dziwne ruchy, które wywołają śmiech. Uczniowie będą sprzeciwiać się, kiedy usłyszą, że wystarczy, że siadamy do ławek, ale można obiecać, że powtórzymy to na przerwie (i faktycznie to zrobić). 

2.Szybko odwrócić uwagę ucznia od tego, co się dzieje - poprosić go o rozdanie czegoś pozostałym dzieciom, o wyjęcie z szafki nowej paczki chusteczek czy podanie nauczycielowi taśmy klejącej (część przyborów papierniczych trzymam w pudełku na regale na końcu sali - czasami to się bardzo przydaje, gdyż mogę poprosić ucznia o podanie mi czegoś, a ponieważ dzieci traktują to pudełko jak skrzynię skarbów, lubią tam zaglądać). W każdej chwili mogę czegoś potrzebować: flamastra, taśmy, karteczek post-it itp.

3.Odizolować ucznia od klasy, gdyż często negatywne zachowania są potęgowane przez świadomość bycia obserwowanym przez resztę uczniów. Wtedy można poprosić ucznia, żeby wyszedł z nauczycielem na chwilę na zewnątrz - stanąć na korytarzu obok uchylonych drzwi tak, aby nauczyciel widział, co dzieje się w środku, a uczeń był ukryty przed oczami innych dzieci. Trzeba porozmawiać z nim o tym zachowaniu, wyjaśnić, jakie konsekwencje ma takie zachowanie, ustalić co należy zrobić dalej. Problem w tym, że uczeń nie zawsze chce wyjść - trzeba wtedy być stanowczym, ale nie agresywnym, gdyż atak nauczyciela zaogni sytuację. Można powiedzieć, że chcemy porozmawiać z nim tak, aby inne dzieci tego nie słyszały, dając do zrozumienia, że to będzie "nasza tajemnica". 

4.Jeśli wiemy, że uczeń lubi malować, można dać mu kartkę i powiedzieć spokojnie, żeby namalował to, co myśli albo czuje, a zadanie poczeka - zapewnijmy, że potem będziemy mieć dla niego więcej czasu, więc mu pomożemy. 

5.W niektórych sytuacjach sprawdza się, kiedy to kolega lub koleżanka zadziałają - negatywne zachowania są zwykle skierowane przeciwko nauczycielowi, więc próba okazania wsparcia ze strony nauczyciela bywa odrzucona. Jednak kiedy do ucznia w potrzebie podejdzie inne dziecko, może pomóc. Trzeba jednak uważać, by nikogo nie narażać - jeśli uczeń w potrzebie może być agresywny (chodzi też o agresję werbalną), nie jest to dobre rozwiązanie.

6.Szybko odwrócić uwagę całej klasy od tego, co się dzieje. Można udać, że właśnie sobie o czymś przypomnieliśmy: "Ojej! Zapomniałam Wam pokazać/powiedzieć!". To powinno pomóc, ale nauczyciel musi wejść na szczyty aktorskie... O czym możemy sobie przypomnieć? Chociażby o pokazaniu im czegoś na klasowym blogu, albo o przekazaniu im informacji o kolejnej lekturze, albo o zapytaniu ich o to, jaka jest ich ulubiona książka ("bo znajomy nauczyciel poprosił mnie o zrobienie rankingu ulubionych książek"). 

7.O każdym uczniu chcemy wiedzieć jak najwięcej, ale z trudnym uczniem trzeba rozmawiać wyjątkowo często - po to, aby nawiązać z nim bliższą relację, poznać jego sytuację i prawdopodobne przyczyny problemów. To się też przydaje w trudnych sytuacjach: kiedy się rozkręca, można spróbować odwrócić jego uwagę pytaniem o to, jak mu wczoraj poszło na zajęciach z jazdy konnej albo jak ma się jego chomik.

8.Każdego ucznia należy chwalić, podkreślać jego sukcesy. A trudny uczeń potrzebuje tego wyjątkowo często - negatywne zachowania mogą wynikać z zaniżonej samooceny i braku wiary w siebie (taki uczeń często myśli: "Ja i tak tego nie potrafię, to po co się w ogóle starać"). Tymczasem każdemu udaje się zrobić coś dobrze, osiągnąć jakiś sukces. Czasmi działa, kiedy w trudnej sytuacji uśmiechniemy się i powiemy bezpośrednio do ucznia: "Przypomniało mi się, jak wczoraj pomogłeś Jackowi. To było wspaniałe zachowanie". Czasami to wybija go z trudnej sytuacji i pozwala skupić się na plusach.

9.Podejść do ucznia i dotknąć go: pogłaskać po ramieniu albo po głowie. Dotyk pozwoli nam wejść na taki poziom relacji, na którym uczniowi nie będzie wypadało się buntować. Dzięki temu poczuje, że nam na nim zależy, odczuje wsparcie z naszej strony. Pewnie będą tacy nauczyciele, którzy uznają tę metodę za ryzykowną, dlatego każdy sam musi ocenić, na co może sobie pozwolić. 



Ten zestaw to nie jest lek na wszystkie problemy. Zdarzy się, że nie działa nic, albo nauczyciel ma słaby dzień i nie potrafi wystarczająco szybko zareagować. A jednak czuję się lepiej kiedy wiem, że stworzyłam sobie jakieś procedury działania, że mam pod ręką metody, których mogę spróbować. 
Gazeta - sposób na lekturę

Gazeta - sposób na lekturę

Bohaterowie wielu lektur dla dzieci przeżywają tak nietuzinkowe przygody, że odpowiednio opisane nadają się na artykuł do gazety. Wykorzystaliśmy to omawiając Ranyboskie Julek! Jana Karpa. Okazało się to świetnym ćwiczeniem na pisanie, pozwoliło uczniom przeanalizować przygody głównego bohatera książki, a jednocześnie dowiedzieć się sporo na temat gazet. 


Dzisiaj w niewielu domach pojawiają się gazety, raczej czasopisma. Dlatego dobrze, aby dzieci zetknęły się z gazetami przynajmniej w szkole. Taka aktywność otwiera też drogę do innych zadań, np. mających na celu poznanie pracy dziennikarza czy uświadamiających o tym, czym są fake newsy. 

Jak się za to zabraliśmy? 

Zaczęliśmy od rozmowy o lekturze - co się uczniom podobało, co ich zasmusiło/zdenerwowało/zdziwiło itp. Potem napisaliśmy w zeszytach metryczkę lektury, aby uporządkować najważniejsze informacje. Przy okazji dyskutowaliśmy o tym, jak opisani są w książce poszczególni bohaterowie. Następnie razem napisaliśmy plan wydarzeń - mając na ławkach książki, zaglądając i wymyślając, jak te wydarzenia krótko opisać (tytuły rozdziałów wcale nie były pomocne). 

Kolejnym krokiem była analiza przykładowej gazety. Dzień wcześniej udało mi się kupić nasz lokalny Tygodnik Siedlecki. Razem oglądaliśmy gazetę, ustaliliśmy jak jest zbudowana: każdy artykuł ma chwytliwy tytuł, są zdjęcia, reklamy, krzyżówki i zadania logiczne itp. Podzieliłam uczniów na grupy 3-osobowe (to moja ulubiona liczba osób w grupie - czwarta osoba zwykle nie ma co robić). Każda grupa znalazła sobie miejsce do pracy. Następnie podzieliłam gazetę na arkusze/strony. Każda grupa otrzymała jeden arkusz do bardziej dogłębnej analizy. Uczniowie czytali artykuły, co wzbudziło nieco emocji, gdyż pojawił się artykuł o zabiciu wilka, ze zdjęciem martwego zwierzęcia. Zauważyliśmy dzięki temu, że te artykuły, które wzbudzają nasze emocje, szybciej przyciągają czytelnika. 

Potem każda grupa miała wybrać 1 przygodę Julka, głównego bohatera lektury. Wykorzystali do tego napisany wcześniej plan wydarzeń. Najpierw mieli wymyśleć tytuł taki, aby przyciągnął uwagę czytelnika. Potem opisali "na brudno" przygodę, ja ją sprawdziłam, aby mogli napisać ją na czysto. Wtedy nastąpił podział zadań w grupie - 1 osoba przepisywała, a 2 pozostałe wykonywały rysunek jako zdjęcie do artykułu. 

Gotowe artykuły ułożyliśmy na arkuszu brystolu. Uczniowie podawali propozycje na tytuł gazety. Zapisałam wszystkie propozycje na tablicy, a potem głosowaliśmy. Więszkości spodabał się tytuł "Przygody Julka". Przkleiliśmy wszystkie elementy i powiesiliśmy gazetę na tablicy ściennej. Teraz uczniowie mogli podchodzić i czytać artykuły innych. Widziałam dumę na ich twarzach, kiedy ktoś skomentował: "Ale fajnie to napisaliście!" albo zaśmiał się podczas czytania. 


Poszczególne artykuły można przeczytać na naszym klasowym blogu - link

To nie koniec.

Potem skorzystaliśmy z gazety, aby rozwijać umiejętności wyszukiwania i zarządzania informacją. Na kolejnej lekcji uczniowie otrzymali 3 artykuły napisane przeze mnie. Najpierw jednak przeczytali tylko tytuły. Po każdym tytule dyskutowaliśmy o tym, co spodziewamy się przeczytać w samym artykule. Dopiero potem czytaliśmy cały artykuł i sprawdzaliśmy, czy jest to zgodne z naszymi przewidywaniami. 


Przy pierwszym artykule było spokojnie, ale przy drugim dzieci od razu zaczęły krzyczeć, że to nieprawda, że wcale tak nie było. Zapytałam więc, czy ktoś, kto nie czytał książki będzie wiedział, że ta historia jest nieprawdziwa. Przedyskutowaliśmy to. Na koniec przeczytaliśmy ostatni artykuł. Tu było trudniej, gdyż był on częściowo zgodny z prawdą, ale nie w 100%. Ustaliliśmy więc, co zostało dodane przez autora artykułu. Czy to na pewno była jego zła wola? A może to ludzie w wesołym miasteczku tak opowiadali, a dziennikarz spisał tylko to, co usłyszał? Czy nie powinien zatem sprawdzić informacji, zanim wykorzystał je w gazecie?

To ćwiczenie sprowokowało długą dyskusję o informacjach zamieszczanych w sieci. Rozmawialiśmy o rzetelnych źródłach informacji oraz o sposobach sprawdzania informacji. Na tym skończyliśmy, gdyż to dopiero druga klasa - duża ilość tekstu jeszcze jest dla nich trudna do ogarnięcia. Starszym jednak polecam pójść dalej: wypisać kilka pytań, na które uczniowie nie znają odpowiedzi, a następnie poszukać odpowiedzi w internecie zastanawiając się, które informacje są prawdziwe, którym źródłom możemy zaufać, a także porównując odpowiedzi na różnych stronach. 

Magiczne 15 minut

Magiczne 15 minut

Czy 15 minut poświęcone na naukę w domu to dużo? Niby nie - kwadrans szybko mija. Ale jak podliczymy cały tydzień (od poniedziałku do piątku), to w sumie wychodzi 75 minut - ponad godzina. W miesiącu to 5 godzin. A w całym roku szkolnym... to już bardzo dużo. 


15 minut dziennie może zdziałać cuda, jeśli jest dobrze wykorzystane. Testujemy to z moim synem. Jest w klasie 8, przygotowuje się do egzaminu ósmoklasisty. Każdego dnia sam decyduje, czy chce się uczyć języka polskiego, języka angielskiego czy matematyki. Sam wybiera materiał - najczęściej potrzebny akurat na lekcje lub taki, który sprawia mu trudność. Czyta teorię, a potem wykonuje zadania z repetytorium kupionego poza szkołą. Chociaż przez pierwsze 2 dni marudził (nauka nie jest jego ulubionym zajęciem😏), bardzo szybko zauważył korzyści i teraz siada do nauki bez problemu. 

15 minut dziennie może zdziałać cuda w przypadku każdego ucznia, również maluchów z klas 1-3. Jeśli pracujemy z kryteriami sukcesu, możemy umówić się z uczniami, że będą na bieżąco monitorować, w jakim stopniu spełniają poszczególne kryteria i poświęcać 15 minut dziennie na opanowanie tego kryterium, które stwarza im problem. Warto uzgodnić to z rodzicami, aby działać jednym frontem - rodzice mogą przypominać o kryteriach sukcesu i o pracy samodzielnej uczniów. 

To wymaga nieco pracy od nauczyciela - trzeba podpowiedzieć uczniom, skąd mogą wziąć materiały do nauki samodzielnej, a nawet przygotować im zadania dodatkowe. Świetnie sprawdzi się system, który opisałam w tym wpisie. Polecam zebranie wszystkiego w kolekcji Wakelet, gdyż można ją łatwo udostępnić poprzez link lub kod QR. A zadania dla uczniów można przygotować samemu w wordwall, educandy czy learningapps, albo skorzystać z gotowych zadań. Można też kserować uczniom dodatkowe karty pracy - z matematyki, ortografii, trening czytania czy pisania. Mogą to być karty uniwersalne, niekoniecznie związane tematycznie z materiałem przerabianym aktualnie na lekcji. Jeśli przygotujemy sporo takich zadań i udostępnimy uczniom, np. w segregatorze, mogą sami wybierać to, co jest im potrzebne. Tyle, że przy kartach pracy musimy jeszcze poświęcić czas na sprawdzenie... 

Jeśli 15 minut każdego dnia to za dużo, możemy umówić się na 30 minut w całym tygodniu, albo na 10 minut dziennie. To pozwoli uczniom nie tylko utrwalić wiedzę, ale też rozwinąć umiejętność planowania własnej pracy i poczucie odpowiedzialności za uczenie się. 
Dzień Pomysłu Dzieci

Dzień Pomysłu Dzieci

Dzień Wróżki Zębuszki. Dzień Pingwina. Światowy Dzień Sztuki. Dzień Dobrych Wiadomości. Dzień Herbaty. I tak w kółko. Święta nietypowe stały się bardzo popularne, w sieci można znaleźć mnóstwo materiałów do wykorzystania z okazji zbliżającego się święta. Czy aby nie zrobiło się tego zbyt dużo? Czy to jeszcze ma sens? 

Ma sens, jeśli jest stosowane z umiarem, jak wszystko. Kilka takich świąt nietypowych w ciągu roku i to wtedy, kiedy pasują nam do przerabianego materiału jak najbardziej jest ok. Ale nie przsadzajmy. Warto też zwrócić uwagę na zainteresowania dzieci - czy materiały, które zamierzamy wykorzystać w ogóle przykują ich uwagę? 

A gdyby tak obchodzić jedno święto nietypowe na miesiąc? Ale nie takie gotowe - z kalendarza świąt nietypowych, tylko ustalone przez dzieci? 

Załóżmy, że mamy w klasie 25 uczniów. Podzielmy ich na grupy 3 osobowe (możemy zrobić dwie grupy 2-osobowe lub jedną grupę 4-osobową, w zależności od klasy). Każda grupa dostaje 1 miesiąc - wylosujmy od razu i zaznaczmy w klasowym kalendarzu, żeby każdy wiedział, że jego kolej też nadejdzie. Każda grupa wymyśla święto - jeśli interesują się piłką nożną, może to być Dzień Piłkarza; jeśli ich pasją są konie, niech to będzie Dzień Konia itp. 

Reszta zależy od klasy i naszych przyzwyczajeń. W klasie 1 dzieci pewnie będą potrzebowały pomocy, ale w starszych klasach mogą poradzić sobie same. Chodzi o to, aby na ustalony dzień grupa, która wymyśliła dane święto, przygotowała aktywności dla całej klasy. Może to być prezentacja na wybrany temat, zagadki, zadania matematyczne, krzyżówka, praca plastyczna, czytanka, zajęcia ruchowe, piosenka itp. Możemy się umówić, że część przygotowują uczniowie, a część nauczyciel. Od nas też zależy, czy poświęcimy na to 45 minut, czy więcej - może nawet cały dzień (jeśli aktywności będą różnorodne, związane z różnymi edukacjami, i tak przecież będziemy realizować podstawę programową). 
 
Korzyści takiego rozwiązania jest wiele. Po pierwsze uczniowie uczą się odpowiedzialności za naukę - nie tylko dostają "gotowce" od nauczyciela, ale też sami przygotowują aktywności. W ten sposób rozwijają też różne umiejętności i pogłębiają wiedzę na wybrany temat. Dodatkowo zwiększa się ich motywacja do nauki, gdyż mogą uczyć się o tym, co ich interesuje. Przyjmują też rolę eksperta w klasie - mogą "zabłysnąć", pokazać się z dobrej strony. Uczą się współpracy w grupie oraz samodzielności. Czekając na swoją kolej trenują cierpliwość. To korzyści ogólne. Każdy może mieć inne, indywidualne, w zależności od możliwości i potrzeb. Chyba zgodzicie się, że minusów jest ... niewiele (o ile w ogóle jakieś są)?
Do czego wykorzystać emoji?

Do czego wykorzystać emoji?

Emoji są nieodłącznym elementem komunikacji w XXI wieku, zwłaszcza dla młodych ludzi, w tym naszych uczniów. Warto je znać i wykorzystywać. Chciałabym pokazać Wam kilka ciekawych stron związanych z emoji oraz dać kilka inspiracji, jak je wykorzystać edukacyjnie. 


Polecane strony

https://emojipedia.org/

Z tej strony możemy za darmo pobrać mnóstwo emoji. Wpisujemy w okno wyszukiwania angielski rzeczownik i po chwili wyskakuje lista różnych emoji związanych z tym wyrazem. Klikamy na wybrany i kopiujemy symbol, aby wkleić go do pisanego tekstu. Zdarza się również odpowiedź "No results were found" - świat emoji póki co nie jest nieskończony. Czasami jednak szybciej jest wyszukać i skopiować emocji z tej strony niż przeszukiwać bazę emoji dostępnych w używanym komunikatorze. Polskim odpowiednikiem emojipedii jest https://emojiteka.pl/, skąd możemy wyszukać emotki w poszczególnych kategoriach. Podobną stroną jest https://emojio.pl/. Niestety, reklamy są tam tak nachalne, że szybko się rezygnuje.


https://emojitranslate.com/

Strona, na której możemy przetłumaczyć tekst na emoji i odwrotnie. Pod dużym oknem, w który wpisujemy tekst jest opcja wyboru języka, z którego będziemy tłumaczyć (lub na który będziemy tłumaczyć). Np. po wybraniu języka (jest też język polski) klikamy Enter, a po chwili w dolnym oknie pojawia się tekst z emoji. Zdarza się, że trzeba przeładować stronę. Nie zawsze też da się wpisany tekst zamienić na emoji, więc czasami w dolnym oknie pojawia się dokładnie to samo, co wpisaliśmy w górnym...

Uwaga! Jeśli wpisujecie po polsku, nie odmieniajcie słów, gdyż strona posiada wersję słownikową:

Kocham jazda ​rowerem  -  😍 🚴‍♂️ rowerem


https://ericandrewlewis.github.io/emoji-mosaic/

Na tej stronie możemy przekształcić dowolne zdjęcie w obraz malowany za pomocą emoji. Klikamy Wybierz plik, ładujemy obraz zapisany na komputerze i czekamy chwilkę. Kiedy obraz będzie gotowy zapisujemy go klikając Save as image. Zdjęcie króliczka może wyglądać np. tak:

Jak wykorzystać emoji edukacyjnie?

1. Pierwszy pomysł, jaki przychodzi do głowy to kodowanie i dekodowanie informacji. Można zapisać zdanie używając tylko emoji i poprosić uczniów o rozszyfrowanie zdania. Może się okazać, że ten sam kod zostanie odczytany różnie przez poszczególnych uczniów. To świetna okazja do pokazania, jak działa język - emoji zastępują rzeczowniki: czy da się rzetelnie przekazać informację samymi rzeczownikami? Jakie inne wyrazy są potrzebne, aby właściwie zrozumieć przesłanie? Warto pobawić się też w grupach - niech każda grupa zakoduje jakieś zdanie używając emoji. Potem grupy wymieniają się swoimi kodami i próbują rozszyfrować zdanie. Na koniec kody wraz z rozwiązaniami wracają do ich autorów, aby przekonać się, czy rozwiązania są prawidłowe. 

2. Emoji wyrażają emocje, są więc idealne do rozmowy o uczuciach. Mogą nawet stać się codziennym rytuałem na powitanie - każdy rysuje, jak się danego dnia czuje. Można też powiesić wydrukowane emoji na tablicy i poprosić, aby każdy uczeń przyczepił spinacz do tego symbolu, który najlepiej odzwierciedla jego samopoczucie w danej chwili. Jeśli któregoś dnia będzie dużo spinaczy przy 1 symbolu warto porozmawiać z uczniami, czy wydarzyło się coś, co ich wprawiło w taki nastrój. 

3. Jeszcze inną opcją jest wykonanie kostki, na której ścianach malujemy lub naklejamy emoji pasujące do tematu rozmowy, jaką chcemy przeprowadzić z uczniami. Kostkę możemy wykonać korzystając z prostego szablonu (dostępnego poniżej lub w wielu innych miejscach w sieci):



Uczniowie rzucają kostką siedząc w kole i odpowiadają na pytania:

  • Kiedy czujesz się .... (wyrzucona emocja)?
  • Co wprawia Cię w nastrój ... ?
  • Kiedy ostatni raz czułeś się ... ?
  • Co zrobić, aby tak się czuć / tak się nie czuć?

4. Emoji mogą się też przydać do notowania. Jeśli uczniowie pracują na papierze, rysują piktogramy. Notując na laptopach lub tabletach, łatwiej jest skorzystać z emoji. Jeśli zależy nam na tym, aby uczniowie zapamiętali treść czytanego utworu, poprośmy ich o notowanie piktogramami lub właśnie emoji. 

5. Emoji mogą posłużyć do dawania informacji zwrotnej lub oceny koleżeńskiej. Jeśli umówimy się z uczniami na jakieś symbole i określimy dokładnie, co oznaczają, tak udzielana infomacja będzie szybsza, a czasami łatwiejsza zarówno dla oceniającego jak i ocenianego. 

6. Na koniec zajęć uczniowie mogą używać emoji aby pokazać nam, w jakim stopniu zrozumieli temat. 

7. Proponuję od czasu do czasu wprowadzać emotkowe zagadki, aby pobudzić uczniów. Np. na początek lekcji dać zestaw emoji i zapytać uczniów, o czym będzie dzisiejsza lekcja sądząc po symbolach? Albo niech odgadną po zestawie symboli, co się wydarzyło wczoraj w szkole. 

8. Nauczyciele klasy 1 mogą wykorzystać emoji do tworzenia tekstów do czytania dla dzieci, które nie znają jeszcze wszystkich liter. Zamiast głowić się, jak napisać tekst złożony tylko z poznanych do tej pory liter można trudniejsze wyrazy zastąpić emotkami. 

9. Do rozwijania kreatywności zaproponujmy uczniom ułożenie historii, która zacznie się np. tak:

👵🔪🏜️👮


A Wy jaką historię ułożycie? 

Dajcie dziecku karton!

Dajcie dziecku karton!

Mam słabość do kartonów. Odkąd pamiętam musiałam się zmuszać, żeby je utylizować, gdyż zawsze mi się wydawało, że można je jeszcze do czegoś wykorzystać. Przez lata pracy z małymi dziećmi oraz przez lata rodzicielstwa uzbierałam wiele dowodów na to, że karton to idealna pomoc dydaktyczna, a zarazem zabawka. Sprzedawcy okolicznych sklepów nie dziwią się już, kiedy pytam, czy mają jakieś niepotrzebne kartony - wiedzą nawet, jakie są dla mnie najlepsze. 😉


Dlaczego tak lubię kartony?

Przede wszystkim dlatego, że są bardzo łatwe do zdobycia, dzieci je uwielbiają, a zarazem kartony mają mnóstwo możliwości wykorzystania. 

O pierwszym powodzie już wspomniałam - można je wziąć z pobliskiego sklepu (jeśli potrzebujemy dużych kartonów, polecam sklep z meblami albo z maszynami, np. budowlanymi - mają kartony po częściach do maszyn). Czasami kartony znajdą się też w sekretariacie szkoły (pani sekretarka będzie nam wdzięczna, że pozbawimy ją kłopotu z utylizacją), w szkolnym sklepiku czy na kuchni. Dzieci mogą też przynieść z domu kartony po butach czy po innych zakupach. 

Drugi powód - uwielbiają je dzieci. Kartony są lepsze niż klocki, gdyż można z nich nie tylko zrobić, na co się ma ochotę, ale też dowolnie to ozdobić: pomalować czy okleić. Zabawa jest zarówno w trakcie budowania, jak i potem, kiedy dziecko wykorzystuje zbudowany przez siebie domek, zamek czy pojazd. Kreatywność może się tu rozwijać prawie bez ograniczeń, a jednocześnie dziecko ma poczucie sprawczości - to ono decyduje o tym, jak budowla będzie wyglądała i do czego będzie służyła. Takie zabawki są nie tylko atrakcyjne ze względu na możliwości wykorzystania, ale też dziecko podchodzi do nich z sentymentem. 

Rodzic czy nauczyciel dostrzega w kartonie nie tylko rozwijanie kreatywności, ale też trening umiejętności manualnych - karton trzeba ciąć, oklejać, przytrzymywać, malować... To zadanie idealne dla klas 1-3, zwłaszcza dla edukacji technicznej, ale też na zajęcia świetlicowe czy koła zainteresowań. Jeśli pracujemy w grupach, dzieci doskonalą umiejętność negocjacji, współpracy i podejmowania decyzji. Uczą się też odpowiedzialności, gdyż o wykonaną zabawkę trzeba dbać - łatwo ulegnie zniszczeniu, jeśli dzieci zostawią ją w niewłaściwym miejscu czy będą zbyt gwałtownie się z nią obchodzić. 

Trzeci powód jest taki, że karton można wykorzsytać na wiele sposobów: zarówno do zabawy, jak i edukacyjnie. Właściwie nawet budowanie z kartonu dla zabicia czasu jest edukacyjne, o czym wspomniałam nieco wyżej. 😀

Moje prywatne dzieci poprzez kartony rozwijały swoje umiejętności. Syn poznawał budowę samolotu (sprawdzał w książkach i w internecie, a potem budował):


Córka interesuje się muzyką, więc konstruowała intrumenty:


Kiedy byli młodsi i mniejsi, z ogromnych kartonów zbudowaliśmy razem piętrowy domek, który dzieci ozdobiły i umeblowały po swojemu:


W szkole projektowaliśmy ekologiczne pojazdy w ramach projektu eTwinning "Partnerships for the Goals". Poniższy był napędzany wiatraczkiem, który niestety nie został utrwalony na zdjęciu (a przynajmniej jego zdjęcie zaginęło):

Maluchy budowały też z kartonu podczas warsztatów z babciami i dziadkami. Chętnie korzystają również z teatrzyku kukiełkowego - ja wykonałam teatrzyk, oni robią kukiełki i bawią się na przerwach (używają go dość często, więc jest nieco "zdezelowany"):

W jednej z poprzednich klas budowaliśmy duży zamek z pudełek po butach - kartony były tu cegłami, które trzeba było poukładać i posklejać. Dzieci bawiły się tym zamkiem przez kilka tygodni. 

Dla maluszków w przedszkolu karton można wykorzystać do malowania - inaczej maluje się na kartce położonej poziomo, a inaczej na pionowej ścianie dużego kartonu. Może nawet powstać mural!

Z małych pudełek - po lekach, po mydle itp. - budowaliśmy makietę miasta, a potem nagraliśmy na niej filmik poklatkowy o tym, jak bezpiecznie poruszać się po ulicach. Bohaterami były ludziki lego, a samochodami resoraki, które przyniosłam z domu. Równie dobrze samochody też mogły być zrobione z pudełek, ale zabrakło nam już czasu. 

Kartony można wykorzystać podczas omawiania lektury, żeby zbudować świat opisany w książce albo zaprojektować pokój dla wybranego bohatera biorąc pod uwagę jego cechy i zainteresowania. Na edukacji technicznej można zbudować wybrane urządzenie, aby poznać zasady jego działania. Na edukacji przyrodniczej proponuję zbudować domek dla ptaków albo makietę łąki/lasu/miasta z rozwiązaniami opartymi na przyrodzie. Na edukacji matematycznej można kartony mierzyć i porównywać... To zaledwie kilka pomysłów "belferskich". Czasami wystarczy dać dzieciom kartony i pozwolić zrobić z nimi, na co mają ochotę - i nawet to jest edukacyjne!
Jak uczyć przedsiębiorczości w młodszych klasach

Jak uczyć przedsiębiorczości w młodszych klasach

Przedsiębiorczość to jedna z kompetencji XXI wieku. Składa się na nią wiele umiejętności takich, jak podejmowanie decyzji, rozwiązywanie problemów, empatia, zdolność pracy indywidualnej i zespołowej, mobilizowanie zasobów, skuteczne komunikowanie się i negocjowanie, proaktywne zarządzanie projektami, myślenie krytyczne, wytrwałość, umiejętność zauważenia okazji... Mówi się, że przedsiębiorczość, to nie jest jedna kompetencja, ale wiele kompetencji związanych ze sobą. Jednocześnie przedsiębiorczość to wiedza o gospodarce, zrozumienie jej zasad tak, aby móc aktywnie działać w jej obszarze. Czy da się tego wszystkiego uczyć w szkole, i to w młodszych klasach? 

Oczywiście, że się da. Nawet - trzeba! Przecież dzieci tez funkcjonują w tym samym systemie, co dorośli, podejmują pewne decyzje oraz powinny rozumieć decyzje rodziców. 

Jak to zrobić? 

Pisałam już o tym kilkakrotnie, np. tutaj. Polecam też nagranie mojego webinarium z grupy Aktywna Tablica z eTwinning:


Dzisiaj jednak chciałabym zaproponować zajęcia, podczas których uczniowie będą mogli wcielić się w role pracowników sklepów oraz ich klientów po to, aby w praktyce przekonać się, jak działa gospodarka. Poniżej opis kolejnych etapów zajęć, na które trzeba poświęcić kilka lekcji. 

1. Rozmowa o tym, jak działa sklep

Siedzimy w uczniami w kole i sprawdzamy, co uczniowie wiedzą o funkcjonowaniu sklepu. Zadajemy im pytania: Kto pracuje w sklepie? Skąd sprzedawca bierze produkty na sprzedaż? Co robi z pieniędzmi, które otrzyma od klientów? Nie poprawiamy odpowiedzi uczniów, tylk osondujemy. Pozwólmy im samym odkryć prawdę...

2. Podział na grupy 

W czasie późniejszej zabawy będziemy potrzebować zarówno sprzedawców, jak i klientów, dlatego proponuję podzielić uczniów na grupy 5-6 osobowe. Każda grupa wybiera rodzaj sklepu, który będzie prowadzić. Ale uwaga! Trzeba przeprowadzić sondaż wśród pozostałych uczniów - jeśli ktoś zdecyduje się zrobić sklep z produktami, które są mało popularne wśród reszty klasy, nie będzie miał klientów!

3. Przygotowanie produktów

Każda grupa przygotowuje produkty (lub usługi), które będzie sprzedawać. Można je powycinać z kolorowych czasopism albo narysować samemu i wyciąć. Każdy produkt (lub usługa) musi mieć wyznaczoną cenę. Trzeba jednak ustalić zakres cenowy, gdyż każdy uczeń będzie miał określoną kwotę do wydania. Jeśli ustalimy, że każdy klient dysponuje kwotą np. 100 zł, to żaden produkt nie może kosztować więcej niż 100 zł, gdyż nikt nie będzie w stanie go kupić. Uczniowie powinni też porównać dany produkt z innymi - chleb nie może kosztować więcej niż np. bilet do kina. 

4. Mennica

Każdy uczeń będzie na zmianę sprzedawcą i klientem. Jako klient potrzebuje pieniędzy. W zalezności od tego, ile mamy czasu, możemy zaprojektować z uczniami własne pieniądze od początku do końca, lub ograniczyć się do napisania nominałów na papierowych monetach (koła o średnicy min. 2 cm wycięte dziurkaczem oraz prostokąty jako banknoty). Ustalamy, jaką kwotą dysponuje każdy. Moje pierwszaki otrzymały po 20 kół. Ustaliliśmy, że mają po 6 monet o nominale 5 zł, 8 dwuzłotówek oraz 6 monet o nomilane 1 zł. Podliczyli, ile mają razem - wyszło im 52 zł. Przy okazji, aby mieć gdzie trzymać pieniądze, przypomnieliśmy sobie, jak zrobić pudełeczka z origami. Warto przygotować tez po 1 pudełku dla każdego zespołu, żeby mieli gdzie gromadzić przychody.

5. Przygotowanie sklepów

Teraz każdy zespół może zając się przygotowaniem swojego sklepu. Ustalmy razem, gdzie będą się znajdowały poszczególne sklepy, aby dla nikogo nie zabrakło miejsca ani ławek. Będzie sporo zamieszania, ale tak zaczyna się najciekawsza część zabawy. Każdy zespół musi też rozpisać kolejność, w jakiej jego cżłonkowie będą sprzedawcami. Za ladą stają pierwsi z listy. Reszta uczniów jest teraz klientami. 

6. Zakupy

Uczniowie przechadzają się między sklepami sprawdzając, co jest do kupienia. Warto przypomnieć im, że mają nie więcej niż 52 zł do wydania, więc muszą dobrze rozplanować zakupy. Następnie ustawiają się do kolejki przed sklepem, w którym chcą zrobić zakupy i zaczyna się zabawa. Po kilku minutach nauczyciel daje sygnał do zmiany sprzedawcy - za ladą stają drugie osoby z list w danych zespołach. Przypominaym uczniom o właściwym zachowaniu - powitanie, uśmiech, pytanie sprzedawcy "W czym mogę Pani/Panu pomóc?"

7. Podsumowanie

Po skończonych zakupach uczniowie siadają w swoich zespołach i wspólnie przeliczają przychody (w razie potrzeby, oczywiście, tłumaczymy uczniom znaczenie tego słowa). Następnie rozmawiamy z uczniami o tym, co "sklep" zrobi z tymi pieniędzmi - czy wszystkie otrzyma właściciel sklepu? Tym razem nauczyciel naprowadza uczniów na właściwe odpowiedzi, ale jest duża szansa, że sami sobie poradzą. Prosimy każdy zespół o ustalenie, ile z tych pieniędzy mogą wypłacić pracownikom, ale ile muszą zachować na opłacenie rachunków, na zakup towaru czy ewentualne naprawy i remonty w sklepie. Każdy pracownik otrzymuje wynagrodzenie za swoją pracę i znów mają za co robić zakupy. W ten sposób uczniowie poznają na własnej skórze, jak pieniądz krąży w gospodarce. 


Warto na koniec przenieść tę wiedzę na grunt rodzinny - skąd rodzice biorą pieniądze? Dlaczego nie zawsze mogą kupić to, co się dzieciom podoba? Takie zajęcia pozwalają uczniom nie tylko poznać, jak działa gospodarka, ale tez trenować umiejętności matematyczne oraz rozwijać kompetencje przedsiębiorczości. 

Edukacja techniczna - praktyczna

Edukacja techniczna - praktyczna

Edukacja techniczna w klasach 1-3 jest często sprowadzana do prac z papieru. Proponuję, aby wzbogadzić ją o praktyczne umiejętności takie, jak pranie, przesadzanie roślin, gotowanie, wbijanie gwoździ, sprzątanie sali (obsługa mopa jest dla niektórych dzieci nie lada wyzwaniem). Moje pierwszaki mają w tej dziedzinie spore doświadczenie i muszę przyznać, że większość ma świetnie wypracowaną motorykę małą. Korzyścią jest też to, że pomagają w domu, gdyż chcą się pochwalić nowymi umiejętnościami. Dodatkowo, żadne zadanie nie jest dla nich straszne - nie mają obaw, czy sobie poradzą. 


Poniżej opisuję kilka przykładów z zerówki i klasy I.

Tkanie


Miałam kilka pomysłów na prace plastyczne z włóczką, więc poprosiłam rodziców, aby każde dziecko przyniosło 1 kłębek włóczki w wybranym kolorze. Potem to wszystko trafiło do wspólnego pudełka, abyśmy mogli się dzielić. W trakcie roku przyszło mi do głowy, żeby z plastikowych pudełek zrobić krosno: wystarczyło ponacinać na 2 przeciwległych bokach, w odstępach ok. 0,50 cm. Potem nawlokłam na to włóczkę w neutralnym kolorze, aby zrobić osnowę. 

Potem zorprostowałam spinacze biurowe tak, żeby przypominały dużą igłę, dzieci nawlekały tam włóczkę i przeplatały wątek. Wyglądało to tak:


Na początku dzieciom trudno było zrozumieć, jak mają przeplatać wątek. Myliły się i w kolejnej warstwie zaczynały z tej samej strony, z której skończyły przed chwilą, przez co wyplatały włóczkę z powrotem. Niektórym plątała się nitka, inni nie umieli dobrze złapać spinacza. Po kilku próbach jednak dzieci nauczyły się tkać i pokochały to zadanie. Tkały w każdej wolnej chwili - nawet, kiedy mogły bawić się z innymi dziećmi. Tkanie było zadaniem wyciszającym, uspokajającym zmysły po pełnych bodźców zadaniach edukacyjnych. A przy okazji świetnie rozwijały motorykę małą. 

Pranie 


Prać uczyliśmy się przy okazji lektury "Niesamowite przygody dziesięciu skarpetek" J. Bednarek. Na początku omawiania tej książki poprosiłam dzieci o przyniesienie do szkoły 1 pary skarpetek. Korzystaliśmy z nich przy wielu aktywnościach. Jako wstęp uczyliśmy się o budowie pralki (przecież skarpetki ginęły przy okazji prania, trzeba więc było sprawdzić, czy to możliwe, że skarpetki giną w samym urządzeniu). Potem okazało się, że dawniej nie było pralek automatycznych, tylko "Franie". A jeszcze wcześniej ludzie musieli prać ręcznie... Postanowiliśmy zatem spróbować, czy to trudne - niedługo dzieci dorosną do wyjazdów na obozy, a wtedy umiejętność prania ręcznego się przydaje). Każdy mógł wybrać sobie skarpetkę do prania - swoją lub nie. W sali mieliśmy 2 miski, płyn do prania i płyn do płukania. 
Najpierw dzieci musiały przeczytać ulotki na butelkach płynów i sprawdzić, co i ile trzeba dodać do prania. Potem zmieniali się w grupach i po 3-4- osoby prali, zgodnie z moją instrukcją i pokazem. Wyprane skarpetki wieszaliśmy na sznurkach rozciągniętych między uchwytami na ścianie. 

 


Sprzątanie sali

Salę sprzątaliśmy przed świętami Bożego Narodzenia i Wielkanocą. Skoro sprząta się w domu, czemu nie w sali? To zadanie realizowałam z poprzednią klasą wychowawczą. W tym roku nam się nie udało, gdyż zarówno przed jednymi, jak i drugimi świętami mieliśmy edukację zdalną. 

Co robiły dzieci? Podzieliliśmy się na grupy, każdy zespół był odpowiedzialny za coś innego: wycieranie kurzy, obcinanie suchych liści w kwiatach doniczkowych, porządkowanie przyborów klasowych w szafkach, układanie książek, mycie podłogi i odkurzanie dywanu. Myliśmy też parapety i blaty ławek. Dzieci miały rękawiczki jednorazowe, od pań woźnych pożyczyliśmy płyny do mycia i sprzęt. Nikt nie marudził - skoro cała klasa była w to zaangażowana, nie wypadało odstawać...

Gotowanie

Z różnymi klasami przygotowywaliśmy różne posiłki. Najłatwiejsze są kanapki, od nich więc zaczęliśmy. Robiliśmy je w naszej sali wykorzystując zbiory warzyw z naszego szkolnego warzywniaka. Razem robiliśmy też kolację na nocowaniu w szkole. Każdy miał wyznaczone produkty do przyniesienia. 

Kolejnym krokiem było robienie lemoniady oraz sałatek warzywnych. Potem pieklismy ciasteczka i dekorowaliśmy. 

Ciasteczka były najciekawsze, gdyż dzieci robiły je od początku do końca same: czytały przepis, odmierzały odpowiednią ilość składników, mieszały, zagniatały rękoma, wałkowały, wycinały kształty i układały na blaszce. Ja tylko wkładałam do przenośnego piekarnika elektrycznego i wyjmowałam. Kiedy ciasteczka ostygły, dzieci dekorowały je. 


Wbijanie gwoździ

Nad tą aktywnością trochę się zastanawiałam - a co, jak któreś dziecko uderzy się w palec? Niepotrzebne wątpliwości. Dzieciom bardzo spodobało sie to, że mogą robić coś, co zwykle jest domeną dorosłych. Były przy tym bardzo ostrożne i skupione. Żeby wbijanie gwoździ miało sens, stało się ono elementem pracy technicznej z włóczką - serduszka wykonanego techiniką string art. Od znajomych pozbierałam niepotrzebne im kawałki drewna, za grosze kupiłam gwoździe, pożyczyłam od męża młotek i wykonałam szablon serduszka z zaznaczonymi punktami, gdzie powinny być wbite gwoździe. 

Potem dałam całej klasie zadanie plastyczne, które było dość precyzyjne i długotrwałe, ale łatwe do zrozumienia - wiedziałam, że przy tym nie będą mi przeszkadzać. Po kolei prosiłam każde dziecko do siebie. Siadaliśmy na podłodze, dziecko wybierało sobie kawałek drewna, przechodziło krótkie szkolenie o tym, jak trzymać gwóźdź i młotek, aby nie stuknąć się w palec i zaczynało pracę. Przy pierwszych 3-4 gwoździach pomagałam, potem dawały radę same. Po wbiciu wszystkich gwożdzi trzeba było usunąć papier. Teraz można już było zaplatać włóczkę. 



Praktyczne wskazówki

Przy takich zadaniach bardzo ważna jest dobra organizacja pracy. W zależności od zadania dzieci pracują indywidualnie lub w grupach. W obu przypadkach resztę klasy trzeba czymś zająć - najlepiej taką pracą, którą będą w stanie wykonywać samodzielnie, aby nauczyciel mógł w pełni poświęcić się pomaganiu tym, którzy właśnie wbijają gwoździe/zagniatają ciasto/piorą itd. Ważny jest też pokaz oraz wyraźne instrukcje - jeśli powiemy dziecku, na co powinno zwrócić uwagę, praca będzie przebiegała sprawnie. 

Skoro pierwszaki dały radę, starsi tym bardziej sobie poradzą. Wtedy będzie to pełna edukacja techniczna. 

Ja mam ... Kto ma...?

Ja mam ... Kto ma...?

Znacie grę Ja mam ... Kto ma...?. Uwielbiam ją, gdyż jest bardzo prosta w wykonaniu, uczniowie ją kochają, a jednocześnie da się ją zastosować na wielu różnych przedmiotach. Najczęściej wykorzystuję ją do utrwalenia materiału, czasami również na zajęciach dydaktyczno-wyrównawczych. Mam gotowy szablon w edytorze tekstu. W razie potrzeby dostosowuję grę do danego tematu, drukuję od razu na sztywnej kartce, np. z bloku technicznego, rozcinam na gilotynie i gotowe.


Grę można wykorzystać na następujących przedmiotach:
  • matematyka - działania + wyniki
  • język polski - definicje + hasła, utwór + autor, wyraz +wyraz pochodny
  • historia - wydarzenie + data, nazwisko + osiągnięcie (np. wynalazek)
  • geografia - miasto + współrzędne, państwo + stolica
  • język obcy - słowo polskie + słowo obce
  • przyroda - roślina + jej zastosowanie, nazwa + definicja
  • i inne. 
Tworząc grę należy pamiętać, aby wpisywane hasła "zatoczyły koło", czyli odpowiedź do ostatniego pytania była na karcie pierwszej. W czasie lekcji tasuję i rozdaję uczniom karty - koniecznie wszystkie (w razie potrzeby niektórym uczniom daję 2 karty, a jesli w klasie jest duzo uczniów - grają w parach, albo drukuję 2 zestawy kart i wtedy grają w 2 grupach). Losujemy osobę, która zaczyna (to nie ma znaczenia dla gry). Wylosowany uczeń czyta pytanie na dole karty: "Kto ma ...?". Wtedy wszyscy uczniowie sprawdzają swoje karty. Ten, który znajdzie na swojej karcie odpowiedź czyta górną część: "Ja mam ...", a potem dodaje pytanie z dołu karty. Gramy, dopóki nie wykorzystamy wszystkich kart, czyli uczeń rozpoczynający przeczyta ze swojej karty odpowiedź. 

Tak to wygląda w praktyce:

W poniższej kolekcji znajdziecie kilka innych przykładów:




Gdyby szkoła była firmą...

Gdyby szkoła była firmą...

Gdyby szkoła była firmą, a uczniowie i ich rodzice - klientami, być może dałoby się zastosować w edukacji pewne prawa i procesy wykorzystywane w gospodarce. Zaraz, zaraz... A właściwie czemu nie moglibyśmy zastosować niektórych reguł rządzących przedsiębiorstwami w szkołach publicznych, mimo że nie są firmami, nie konkurują na wolnym rynku i zazwyczaj nie muszą walczyć o klientów? (Mam tu na myśli obwodowe szkoły podstawowe - szkoły średnie i wyższe, a także szkoły prywatne na pewno walczą o klientów.)


Zacznijmy od teorii projektowania zachowań. Celem szkoły jest kształcenie i wychowywanie młodych ludzi, a więc kształtowanie pewnych zachowań, które będą prowadziły uczniów do osiągnięcia wiedzy i umiejętności. Takimi zachowaniami może być np. czytanie instrukcji, stosowanie strategii wykonywania określonych zadań, poprawianie błędów, regularna nauka słówek z języka obcego, czytanie lektur itd. 
Zgodnie z teorią projektowania zachowań, aby dane zachowanie miało miejsce muszą wystąpić 3 warunki: możliwości, motywacja, impuls do działania. 

Możliwości

Zadaniem szkoły jest stworzenie uczniowi warunków do nauki: warunków w znaczeniu przestrzeni i materiałów, ale też sytuacji edukacyjnych. To właśnie obszar działania nauczyciela, który musi wyznaczyć cel zajęć i tak dobrać aktywności oraz materiały, aby uczeń mógł ten cel osiągnąć. Cel powinien być dostosowany do możliwości ucznia - wiadomo, że nie napisze listu uczeń, który nie zna liter (przykład ekstremalny, ale każdy nauczyciel może podać w ramach nauczanego przedmiotu wiele umiejętności, które nie będą przez ucznia opanowane bez konkretnej wiedzy i wcześniejszego opanowania innych umiejętności). Dlatego proces edukacyjny jest usystematyzowany i poszczególne umiejętności zdobywamy po kolei. 

Warto dodać, że cel musi leżeć w zasięgu możliwości danego ucznia, dlatego proces edukacji musi być zindywidualizowany. Każdy uczy się w swoim tempie, ma inne zainteresowania i możliwości intelektualne. Dlatego formułując cel musimy dbać o to, aby jego osiągnięcie było w zasięgu każdego ucznia (co nie oznacza, że każdy uczeń ma wykonać dokładnie takie same zadania, aby do tego celu dotrzeć).

Motywacja

To zagadnienie nie jest niczym nowym - wszyscy wiemy, że do efektywnej nauki potrzebna jest motywacja. Najlepiej działa motywacja wewnętrzna, którą należy podtrzymywać i pielęgnować, a w razie jej braku - spróbować wywołać. Motywację wewnętrzną podtrzymuje np. relacja z nauczycielem, poczucie przynależności do grupy, zainteresowania oraz zaciekawienie tematem, a także stawiane sobie cele krótko i długoterminowe. 

Często próbujemy wywołać konkretne zachowania poprzez motywację zewnętrzną, np. oceny. Jest to jednak opcja mająca zdecydowanie mniejsze oddziaływanie - wtedy dochodzi do głosu słynna metoda "3z": zakuć, zdać, zapomnieć...

Impuls do działania

Impulsem do działania może być jakieś wydarzenie lub uświadomienie sobie jakiejś prawdy. W odróżnieniu od motywacji, która jest względnie stała, impuls działa w konkretnym momencie. Może to być np. intrygująca zagadka do rozwiązania, zaciekawienie, przypomnienie o zbliżającym się terminie, czyjaś prośba, zrozumienie zagadnienia (moi uczniowie zwykle wtedy czują satysfakcję i chcą wykonywać więcej zadań danego typu), ciekawy pomysł itp. 


Zwykle projektowanie zachowań (behavior model BJ Fogga) stosowany jest w marketingu po to, aby przekonać klienta do zakupu jakiegoś towaru lub usługi. Nadaje się jednak również do edukacji. Połączenie tych 3 elementów (możliwości, motywacja, impuls) sprawia, że uczeń zachowuje się w określony sposób - uczy się. Warto pamiętać, że za pomocą tego modelu możemy sprawić, że pewne zachowania pojawią się lub zostaną wzmocnione (np.pilnowanie porządku na ławce, zgodna współpraca w grupie, rozumienie tekstu czytanego), ale możemy też zadziałać w drugą stronę - zmniejszyć częstotliwość występowania lub całkowicie wyeliminować niektóre zachowania niepożądane, (np. zapominanie o pracy domowej czy popełnianie błędów ortograficznych w określonych wyrazach). 


Źródło: https://behaviormodel.org/, 16.05.2021. 

Co pomoże ci się tego nauczyć?

Co pomoże ci się tego nauczyć?

Czy to zawsze nauczyciel musi planować aktywności na lekcję? A gdyby tak zapytać uczniów, co pomoże im się tego nauczyć? Ze wsparciem nauczyciela nawet maluchy potrafią na to pytanie odpowiedzieć. Są wtedy bardziej świadome procesu nauki, z czasem też lepiej poznają siebie i własne style uczenia się. Dzięki temu będą lepiej się uczyć, a jednocześnie będą mieć motywację do działania - przecież będą realizować własne pomysły. 


Przykład

Kiedy na zajęciach języka nagielskiego w "zerówce" powiedziałam dzieciom, że przez najbliższe kilka lekcji będziemy uczyć się o pomieszczeniach w domu zapytałam: "Jak myślicie, co pomoże Wam się tego nauczyć?" Od razu padło kilka propozycji: wierszyk, piosenka, przedstawienie o domu. Zrealizowaliśmy wszystkie 3 propozycje. Przy przedstawieniu zasugerowałam dzieciom, że będzie nam trudno w czasie krótkich lekcji (30 min) zrobić "dużą" scenografię, więc może zrobimy przedstawienie kukiełkowe. Bardzo im się ten pomysł spodobał. Przez następne 2 tygodnie razem uczyliśmy się wierszyka, robiliśmy kukiełki i scenografię, a w międzyczasie robiliśmy zabawy ruchowe do piosenki o domu. Wszystkie dzieci były zaangażowane. Na koniec poświęciliśmy 2 lekcje na próby - na naukę angielskich zdań, które będą wypowiadać nasi bohaterowie. Efekt? Proszę bardzo:


Podobnie można zadziałać z uczniami starszymi. Próbowałam z uczniami klasy 4 i 5, dawniej z klasą 8 w maju, kiedy byli już po egzaminie ósmoklasisty i sami zaproponowali, aby zrealizować projekt międzynarodowy (swoją drogą był to jeden z lepszych projektów, jakie realizowali moi uczniowie).

Teraz często zadaję to magiczne pytanie pierwszakom - zarówno na lekcjach języka angielskiego, jak i edukacji wczesnoszkolnej. Aby zebrać ich pomysły w jednym miejscu korzystamy z karteczek sticky notes, ale elektronicznych, gdyż są edytowalne, lepiej widoczne i bardziej ekologiczne. My najbardziej lubime te w genially (wersja reusable):


Uczniowie podają swoje pomysły, ja wpisuję je na bieżąco w czasie lekcji, potem w grupach dyskutują, który pomysł jest najlepszy i głosujemy. W efekcie już pierwszaki znają różne metody nauki, a kiedy pada nowe, trudne słowo, od razu kilka osób mówi: "Zrobię sobie fiszkę, żeby nie zapomnieć". Nie boję się, że wybiorą pomysł, który trudno nam będzie zrealizować - w razie potrzeby dołączam do dyskusji grupowych i jestem w stanie ukierunkować uczniów. Dzięki takiemu podejściu moi uczniowie są zaangażowani, samodzielni, potrafią się uczyć i dużo potrafią. A ja najbardziej lubię te momenty odczucia satysfakcji, kiedy uczeń nie może powstrzymać swoich emocji i krzyczy "Już wiem!" albo "Już rozumiem!"
 

Pierwszy dzień w szkole

Pierwszy dzień w szkole

Dużo rozmawiamy teraz o tym, na co zwrócić uwagę przy planowaniu zajęć dla uczniów, którzy po kilku miesiącach nauki zdalnej wrócą do szkoły. Oczywiste jest, że nie będziemy testować, czego nauczyli się podczas lekcji online. Wszyscy trąbią o relacjach i integrowaniu zespołu klasowego - i mają rację. Ale czy to znaczy, że pierwszego dnia w szkole na każdej lekcji uczeń będzie musiał rozmawiać o tym, co czuje, co mu się podobało/nie podobało w edukacji zdalnej, czego się obawia, czego oczekuje oraz bawić się w gry zespołowe?


Już widzę moich uczniów na trzeciej lub czwartej takiej lekcji pod rząd: znudzeni, zrezygnowani, odliczający czas do powrotu do domu... A może zajęcia o relacjach i emocjach zostawmy wychowawcy? Byłoby idealnie, gdyby udało się tak dostosować plan lekcji, aby pierwsza lekcja każdej klasy odbyła się z wychowawcą. A może nawet 2 lekcje... A potem przejdźmy do konkretów, niech uczniowie tego dnia wyjdą ze szkoły przekonani, że edukacja stacjonarna ma sens i nie służy tylko zabawie; że nauczyli się czegoś nowego; że miło spędzili dzień i chcą wrócić do tego miejsca jutro. Nie znaczy to, że mamy wrócić do tradycyjnych lekcji takich, jak sprzed pandemii! To co mamy zrobić???

Dzień projektowy

Ideałem byłoby, gdyby wszyscy nauczyciele z danej szkoły dogadali się i zaplanowali ten dzień wspólnie. Wiemy jaką szkołę znają uczniowie - pokażmy im, że można inaczej. Jeśli szkolne procedury na to pozwalają, pozwólmy uczniom mieszać się między klasami. Kilka dni wcześniej zaproponujmy tematy projektów (porozmawiajmy z uczniami o ich zainteresowaniach, niech tematy wypłyną od nich). Dajmy każdemu czas na przemyślenie i podjęcie decyzji, który projekt chciałby realizować. Nie ograniczałabym uczniów wiekowo - jeśli do tego samego projektu zapiszą się uczniowie z 4 i 8 klasy tym lepiej - na pewno każdy z nich wniesie coś innego do projektu. 

Jeśli dzieci nie będą mogły mieszać się między klasami, możemy zadziałać podobnie w ramach klasy - uczniowie dzielą się na grupy i przez kilka lekcji realizują wybrany przez siebie projekt. 

Spróbujmy tak zaplanować projekty, aby uczniowie mogli wykorzystać do ich realizacji wiedzę zdobytą w ciągu całego roku szkolnego. Miłośnicy historii mogą zaprojektować pojazd do podróży w czasie, przenieść się do dowolnie wybranej epoki i przedstawić, co tam zobaczyli (mogą wykonać o tym prezentację, opisać swoją przygodę w przeszłości albo napisać scenariusz i odegrać scenkę). Zainteresowani językami obcymi mogą przebrać się za wybranych celebrytów z danego państwa, napisać scenariusz i odegrać scenkę, w której rozmawiają w języku obcym. Zakochani w tańcu mogą przygotować choreografię, w której uwzględnią elementy ludowe z danego regionu Polski. Podróżników poprośmy o zaplanowanie wycieczki krajoznawczej dla całej klasy: określmy kryteria (zakres cenowy, czas trwania), a uczniowie niech wyszukają interesujące miejsca, poszukają noclegu, sporządzą konkretny plan i kosztorys. Być może po pandemii uda się taką wycieczkę wcielić w życie? Uczniów o rozwiniętych kompetencjach obywatelskich zaprośmy do stworzenia projektu szkoły idealnej - niech zaprojektują budynek i jego otoczenie, niech wymyślą przedmioty, których będą się uczyć uczniowie, opiszą, w jaki sposób taka szkoła może być zarządzana, jakie metody pracy zostaną wykorzystane itd. To może nam bardzo dużo powiedzieć o oczekiwaniach i potrzebach dzieci i pomoże w miarę możliwości dostosować do tego proces nauczania. Miłośnicy przyrody mogą wybrać się na wycieczkę do pobliskiego lasu czy nad rzekę, aby zbadać i opisać zwierzęta lub rośliny tam występujące, a potem - po powrocie do budynku szkoły - stworzyć broszurę informacyjną zachęcającą mieszkańców do odwiedzania tego miejsca oraz instruującą ich, jak zachowywać się, aby nie szkodzić przyrodzie. Młodzi architekci mogą zbudować z klocków dostępnych w szkole (lub przyniesionych z domu) szkielet człowieka / pokój eksperymentów / centrum nauki / jakiś zabytek itp. Pod koniec dnia, albo następnego dnia rano, zaplanujmy czas na prezentację efektów pracy projektowej - choćby miało to być wspólne oglądanie nagrań wrzuconych na stronę szkoły (zakładam, że zgromadzenie wszystkich uczniów w jednym miejscu i podsumowanie projektów na żywo nie będzie możliwe z racji pandemii). 

To zaledwie kilka pomysłów, które mogą być punktem wyjścia do kolejnych, dostosowanych do konkretnej szkoły czy grupy uczniów. Jestem pewna, że pracując w zespołach nauczycielskich stworzymy wiele ciekawych propozycji projektów. A jeśli w naszej szkole nie da się współpracować i ustalić czegoś razem?

Atrakcyjne utrwalenie materiału

Jeśli jesteśmy zmuszeni działać samodzielnie w ramach naszego przedmiotu proponuję zająć się utrwalaniem tego, czego uczyliśmy się w ciągu całego roku szkolnego, ale bez książki i zeszytu. Do integracji klasy przyda się praca w grupach, najlepiej tak, aby uczniowie sami dobrali się w grupy (pierwszego dnia zależy nam na dobrej atmosferze pracy; pamiętajmy, że podczas edukacji zdalnej mogły wystąpić pewne podziały między uczniami). Dobrze zaplanowane zadanie pozwoli uczniom uczyć się razem w atrakcyjny sposób, a nam zaobserwować, co potrafią i jak się zachowują.

Nie rezygnujmy zupełnie z elektroniki - jest taka pokusa, aby odciąć się od ekranów sprzętu elektroniczengo, skoro tyle czasu spędziliśmy przed nimi do tej pory. Weźmy jednak pod uwagę, że elektronika i internet są obecnie stałym elementem życia, także dla uczniów. Odcięcie się od internetu jest sztuczne, wybija z codziennego rytmu i sprawia, że szkoła wydaje się przestarzała. Po miesiącach edukacji zdalnej uczniowie o wiele łatwiej i szybciej znajdą potrzebne informacje w sieci niż w podręczniku. Nie utrudniajmy im życia zwłaszcza, że umiejętność wyszukiwania i analizowania informacji jest jedną z kompetencji XXI wieku. 



Zadania, jakie zaproponujemy uczniom, zależą od nauczanego przedmiotu. Na lekcjach języka obcego wykorzystajmy zdjęcia. W zależności od tego, jaki materiał przerabialiśmy, możemy podać uczniom taką instrukcję, aby musieli wykorzystać dane zagadnienie, np. czas przeszły (opisać, co wydarzyło się zanim to zdjęcie zostało zrobione) lub stopniowanie przymiotników (wyrazić swoją opinię na temat miejsc przedstawionych na zdjęciach). Na matematyce możemy zagrać w grę "trzy w rzędzie" albo "kółko i krzyżyk", a na planszy na poszczególnych polach umieścić działania zgodne z tym, czego się uczyliśmy. Uczniowie wybierają pole, na którym chcą postawić pionek i obliczają wynik - jeśli obliczą prawidłowo, mogą zająć dane pole. Na przyrodzie również możemy wykorzystać zdjęcia różnych organizmów albo części organizmu i poprosić uczniów o zbadanie, co to jest i jakie pełni funkcje. Ciekawe może być też postawienie zaskakującej hipotezy, którą uczniowie będą mieli sprawdzić, np. "Człowiek byłby zdrowszy, gdybyśmy wyeliminowali ze świata grzyby". Na historii pokażmy uczniom obraz mało znanego artysty, na którym przedstawieni są ludzie z epoki, którą omawialiśmy w tym roku szkolnym. Poprośmy uczniów o zbadanie, która to epoka oraz kto to może być. Inną propozycją jest wybranie postaci historycznej i poproszenie uczniów o stworzenie profilu na Instagrama dla tej osoby. Na każdym przedmiocie sprawdzą się gry planszowe czy online z pytaniami dotyczącymi wiedzy. 

Lekcję na każdym przedmiocie da się zaplanować tak, aby pozwalała uczniom powtórzyć i utrwalić materiał, a jednocześnie była dla nich atrakcyjna. Jestem przekonana, że każdy nauczyciel może zaproponować wiele takich zadań. Zachęcam do dzielenia się pomysłami - każdy pomysł może być dla innych inspiracją. 

Mała duża zmiana

Mała duża zmiana

Tytuł może brzmieć dziwnie, ale to szczera prawda - czasami drobna modyfikacja może bardzo dużo zmienić. Łatwo popaść w rutynę, również w zawodzie nauczyciela. Dlatego zachęcam do tego, aby od czasu do czasu przeanalizować te aktywności, które są stałym elementem naszych zajęć i spróbować je nieco przerobić - niewiele, aby nie straciły swojej funkcjonalności, ale aby wprowadzić nieco urozmaicenia.  


Przykłady? Opiszę te, które udało mi się wprowadzić ostatnio.

Dyktando


Zamiast stać na środku sali i dyktować uczniom wcześniej przygotowany tekst, co jest nudne i źle się dzieciom kojarzy, proponuję zrobić dyktando w parach. Przygotowujemy 2 teksty główne - o podobnej treści, ale jednak z różnymi wyrazami. W mojej klasie uczniowie są bardzo zróżnicowani pod względem poziomów umiejętności, więc z każdego tekstu głównego robię jeszcze 2 kolejne - trudniejszy i łatwiejszy, aby każdy dostał tekst na swoje możliwości. Dla mojej wygody drukuję teksty na kolorowych kartkach, aby łatwiej mi było rozdawać uczniom właściwe kartki - jeden tekst (i jego obie wariacje) na 1 kolorze, a drugi tekst - na innym. Potem jak para uczniów oznajmi mi, że skończyła, pytam, który mieli wcześniej tekst i daję im ten drugi. 

Najlepiej, jeśli tekst będzie związany z tematyką omawianą na lekcjach w danym czasie. Np.
Tekst 1 i jego wariacje:



Tekst 2 i jego wariacje:




Uczniowie pracują w parach. Jedna osoba dostaje tekst nr 1 i dyktuje drugiej. Potem sprawdza napisany tekst zgodnie z wydrukowanym tekstem. Następnie uczniowie zmieniają się - drugi dostaje tekst nr 2 i dyktuje pierwszemu, a potem sprawdza. W ten sposób każdy pracuje w swoim tempie i z tekstem dostosowanym do swoich możliwości. Uczniowie wcielają się w rolę nauczyciela, więc bardzo im się to podoba. 

Niektórzy wprowadzają dodatkową modyfikację - biegające dyktando, w którym uczniowie dyktujący nie trzymają kartki w ręku, tylko muszą co chwilę podbiegać do tekstu zamieszczonego w drugim końcu korytarza, zapamiętać fragment, wrócić do partnera i podyktować mu z pamięci. Ja jednak nie lubię tej wersji, gdyż jest w niej zdecydowanie więcej zabawy, a mniej nauki - na zajęciach jest bardzo głośno, jest zamieszanie, dzieciom trudno jest zapamiętać dyktowany tekst, powstaje więcej błędów i całe zadanie trwa o wiele dłużej. Wierzę jednak, że są klasy, w których biegające dyktando się sprawdza.

Układanie zdań 


Jest to kolejny stały punkt lekcji w edukacji wczesnoszkolnej, zwłaszcza w klasie 1, ale potem również przy nauce gramatyki układa się zdania z poznawanymi częściami mowy. Zwykle proponujemy dzieciom układanie zdań na konkretny temat albo z określonymi słowami. Czasami używa się kostek opowieści. 

A gdyby tak układać zdania, w których wszystkie wyrazy zaczynają się na tą samą literę? Można wylosować literkę, a potem dzieci w grupach będą układać zdania z dowolną liczbą wyrazów (aby dzieci o różnych możliwościach dały sobie radę), ale wszystkie wyrazy będą zaczynały się na tą samą literę.  Np. jeśli wylosujemy literę G zdanie może być takie: "Grześ gotuje garnek grochu". Dla maluchów można dopuścić wykorzystywanie dowolnych spójników i przyimków: "Grześ gotuje groch w garnku". Cel mamy osiągnięty, a jednocześnie dzieci dobrze się bawią, czasami korzystają ze słowników i współpracują (takie zadanie zwykle daję dla par lub grup). 

Zadania z treścią


Na edukacji matematycznej rozwiązywanie zadań z treścią to standard. Drobna zmiana i tutaj może sprawić, że dzieci chętnie zabiorą się za rozwiązywanie zaproponowanych im zadań. A gdyby tak przygotowując dla uczniów zadania pomieszać pytania? Jeśli na daną lekcję piszę 4 zadania, to układam ich treść, a potem wstawiam do zadania nr 1 pytanie z zadania nr 3, do zadania nr 2 pytanie z zadania nr 1 itd. Na początku nie mówię dzieciom, że coś jest pomieszane. Czytam i czekam na ich reakcję. Najpierw jest konsternacja, a potem ktoś mówi, że coś się nie zgadza. Wtedy podpowiadam, że trzeba sprawdzić, czy w pozostałych zadaniach wszystko jest w porządku. Po przeczytaniu wszystkich dzieci zwykle bez problemu potrafią połączyć pytania z właściwymi zadaniami. Po takim wstępie rozwiązywanie zadań jest o wiele przyjemniejsze.  

Przykładowy zestaw zadań:



Macie inne pomysły na urozmaicanie zadań? Podzielcie się w komentarzu - inspirujmy się wspólnie.
Copyright © Blog Dla Nauczycieli , Blogger