Po co nam ten dobrostan???
Często sama się nad tym zastanawiałam. Niektóre posty nawołujące do dbania o dobrostan traktowałam jako reklamę lenistwa; inne jako truizm - przecież to oczywiste, że musimy dbać o nasze zdrowie. Ciekawe jest to, że temat dobrostanu wraca do mnie jak bumerang, zresztą kilka miesięcy temu już o nim pisałam... Widocznie trzeba popełnić kilka błędów, żeby zrozumieć, o co tak na prawdę chodzi.
Domyślam się, że każdy musi to przepracować sam, ale jeśli da się jakoś pokazać znaczenie dobrostanu w naszym życiu, również w naszej pracy, to na przykładzie. Przyjrzyjmy się 2 możliwym opcjom zachowań nauczyciela.Scenariusz 1
Zaczynasz rok szkolny z głową pełną pomysłów. Poznajesz swoich uczniów, planujesz pracę, spotykasz się z rodzicami. Masz mnóstwo motywacji i energii do działania. Do każdej lekcji solidnie się przygotowujesz, tworzysz materiały, gry, pokoje zagadek. Wieczorami oglądasz webinaria, planujesz projekty. Kiedy uciążliwy uczeń przeszkadza ci na lekcji, spokojnym głosem tłumaczysz mu, jak się czujesz i dlaczego nie powinien się tak zachowywać. Pojawiające się po drodze problemy starasz się rozwiązać od razu, w razie potrzeby szukasz dodatkowych materiałów, wsparcia, zapisujesz się na szkolenia. W weekendy nadrabiasz uzupełnianie dokumentów, kolejne szkolenia, piszesz artykuły.
W połowie roku zauważasz, że w klasie pojawia się problem. Rozmawiasz z uczniami, szukasz szkoleń, które podpowiedzą Ci, jak możesz pomóc uczniom ten problem rozwiązać. Ciągle głowisz się, co zrobić. Wieczorem nie możesz usnąć, bo męczy cię ten problem. Próbujesz różnych sposobów, w końcu udaje się zrobić krok do przodu.
Pojawiają się kolejne prośby o artykuły. Dobry znajomy prowadzi webinar - wypada wziąć udział, aby go wesprzeć. Ktoś pyta, czy przygotujesz szkolenie. Nie masz czasu, ale temat bardzo ci pasuje, szkoda to przepuścić, więc się zgadzasz. Nadrabiasz w weekendy, kiedy twoja rodzina idzie na spacer, ty zostajesz i siedzisz przy komputerze. W szkole uczniowie stają się coraz bardziej nieznośni. Zaczyna cię boleć głowa. Kiedy przychodzi piątek wieczór, zasypiasz na kanapie o 20.00. W sobotę nadrabiasz zaległości. Ktoś zaprosił cię do ciekawego projektu - czujesz, że jesteś zmęczona, ale to ciekawy projekt, ma potencjał. Zamierzałeś czytać książkę, ale siadasz do komputera i planujesz projekt. W niedzielę wieczorem spotkanie online partnerów projektu - czemu nie, to tylko 30 min.
Starasz się przygotowywać coraz to ciekawsze materiały na lekcje. Popularna staje się aplikacja, której nie znasz - poświęcasz więc kilka wieczorów, aby się jej nauczyć. W szkole masz wrażenie, że nie panujesz nad klasą ("Co sie z nimi stało? Do tej pory byli tacy spokojni?"). Siedzisz więc w internecie i przeszukujesz sposoby utrzymywania dyscypliny na lekcji. Znajdujesz webinar na ten temat - słuchasz go podczas prasowania. Wkrótce zaczyna się sezon na interesujące konferencje - w ciągu dnia nie masz czasu, więc oglądasz nagrania podczas gotowania i w czasie, kiedy twoja rodzina ogląda razem film.
Ktoś podsyła ci link do zapisów na darmowe warsztaty dla uczniów. Zapowiadają się świetnie, szkoda to przegapić. Zapisujesz klasę i dostajesz się. Warsztaty odbywają się popołudniu. Cieszysz się, że tylu uczniów było chętnych poświęcić kilka godzin swojego wolnego czasu. Podobało im się, więc zapisujesz ich na kolejne. W międzyczasie piszesz kolejny artykuł. Kiedy wieczorem dzwoni rodzic ucznia, odbierasz i rozmawiasz przez 40 minut - przecież trzeba pomóc rozwiązac problem.
Pod koniec roku szkolnego coraz częściej boli cię głowa. Nie masz cierpliwości do uczniów. Zaczynają cię denerwować współpracownicy. Ciągle coś dzieje się nie po twojej myśli. Załamujesz się, nie masz ochoty pracować. Coraz później wstajesz z łóżka rano, omal nie spóźniasz się do pracy. Po lekcjach wracasz do domu i wyładowujesz złość na najbliższych. Powtarzasz sobie, że masz kryzys, to zaraz minie, trzeba przeczekać.
Odliczasz dni do wakacji. Uczniowie są coraz bardziej niegrzeczni. Czyżby? Martwisz się tym. Po kolejnej nieprzespanej nocy dopada cię myśl: "A może oni cały czas zachowują się tak samo, tylko ja nie mam siły odpowiednio reagować?". Postanawiasz odpocząć. Ale jest koniec roku szkolnego, trzeba wystawiać oceny, pisać sprawozdania, przygotowywać dyplomy.
Kiedy wreszcie zaczynają się wakacje, boli cię dosłownie wszystko. Nie masz siły cieszyć się czasem wolnym. Dopiero po 2 tygodniach twój stan poprawia się.
Scenariusz 2
Zaczynasz rok szkolny z głową pełną pomysłów. Poznajesz swoich uczniów, planujesz pracę, spotykasz się z rodzicami. Masz mnóstwo motywacji i energii do działania. Jednak od początku wyznaczasz granice - codziennie kończysz pracę najpóźniej o 19.00. Potem jest czas dla ciebie i twojej rodziny. W weekendy uprawaisz sport, odpoczywasz. Rodzicom uczniów przekazujesz, że po 18.00 nie odbierasz telefonów i nie zaglądasz do dziennika elektronicznego. Solidnie przygotowujesz się do lekcji, uczestniczysz w szkoleniach, oglądasz webinaria, szukasz rozwiązań pojawiających się problemów, ale tylko w wyznaczonym czasie. Na odstępstwa od reguły pozwalasz sobie tylko w wyjątkowych sytuacjach.
Wszelkie problemy starasz się rozwiązać spokojnie, dajesz sobie czas na przemyślenie. Zgadzasz się napisać artykuł, ale negocjujesz termin tak, abyś nie musiał siedzieć po nocy. Ktoś poprosił cię o poprowadzenie szkolenia - zerkasz w grafik: "Mogę, ale nie w przyszłym tygodniu, wtedy mam sporo innych zajęć". Nie udaje się przełożyć szkolenia? Trudno, będzie inna okazja.
Ktoś zaprasza cię do projektu - brzmi ciekawie, ale czy korzyści z projektu będą tak duże, żeby gonić z materiałem? Odmawiasz. Może innym razem się uda.
Kiedy w klasie pojawia się problem, prosisz o wsparcie pedagoga szkolnego, rozmawiasz z innymi nauczycielami z zespołu. Razem sporządzacie plan działania i krok po kroku go realizujecie. Wieczorem dzwoni rodzic ucznia - nie odbierasz, przecież ustaliliście zasady. Popularna staje się aplikacja, której nie znasz. Na razie nie masz czasu na jej zgłębianie, zrobisz to, kiedy zrobi się spokojniej (a jeśli nie zdążysz, świat się nie zawali).
Dbasz o to, aby uprawiać sport - nie tyle dla spalenia kalorii, co dla rozładowania stresu. W czasie ruchu słuchasz muzyki i audiobooków - zauważasz wprawdzie interesujące webinaria, ale teraz jest czas na relaks, postanawiasz nie mieszać tych dówch rzeczy.
Do końca roku szkolnego pracuje ci się podobnie. Masz może nieco mniej energii, niż na początku, ale nadal zachowujesz cierpliwość do uczniów, spokojnie podchodzisz do pojawiających się problemów. Wiele ciekawych szkoleń i projektów odpuściłeś, ale nie masz z tego powodu wyrzutów sumienia - dzięki zachowaniu dobrej formy lepiej wykorzystałeś to, w czym uczestniczyłeś. Masz satysfakcję, że potrafiłeś odmówić. Wakacje zaczynasz od samego początku.
Który scenariusz realizujesz? Ja jestem gdzieś pomiędzy... Czasem bliżej pierwszego, innym razem mam dość i odpuszczam. Jednak skoro ciągle temat dobrostanu wraca w moich myślach i wpisach, chyba nie jest dobrze... Trudno się tego nauczyć. Ale wciąż próbuję. Może od września będę mądrzejsza?
Odpowiadając na tytułowe pytanie: dobrostan jest potrzebny nam samym (dla zdrowia i dobrego samopoczucia), jest potrzebny naszym rodzinom (abyśmy nie zrzucali na nich tego, co nas obarcza), naszym uczniom (abyśmy mieli cierpliwość pomóc im rozwiązywać problemy) oraz naszym współpracownikom (abyśmy potrafili z nimi współpracować i odpuścić im ich potknięcia). Na dłuższą metę nikt nie zyskuje, kiedy pracujemy bez wytchnienia. A więc po co to robić?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz