Siła przypadku

Jako nauczyciel i wychowawca często podkreślam wagę solidnego przygotowania się, nauki, przemyślenia i zaplanowania. Uważam się zresztą za dobrze zorganizowaną osobę. A jednak moim życiem często rządzi przypadek... Prawdę mówiąc, prawie wszystkie najbardziej wartościowe rzeczy w moim życiu otrzymałam jakby... niechcący. 

Pozwólcie, że ograniczę się tu do rzeczy związanych z życiem zawodowym (chociaż w życiu prywatnym też miałabym się czym "pochwalić", jeśli chodzi o przypadek). Zacznę od tego, że moja praca diametralnie zmieniła się w sierpniu zeszłego roku. Złożyło się na to kilka czynników. Pierwszy z nich wydarzył się dokładnie 1, a ostatni 31 sierpnia. 

Po pierwsze, zdałam egzamin na nauczyciela dyplomowanego. Od tamtej pory stale zachwycam się świadomością, że mogę robić to, co chcę, a nie to, co muszę. Uczestniczę w szkoleniach, nie martwiąc się o zaświadczenia i certyfikaty. Odmawiam wzięcia udziału w konkursach i programach, które nie wydają mi się wartościowe. Nie muszę dokumentować swoich sukcesów. Cieszę się wolnością. 

Po drugie, również w sierpniu, w trakcie wyjazdu wakacyjnego na chwilę uruchomiłam komputer, aby zerknąć na fb. Przypadkiem (jakżeby inaczej 😉) natknęłam się na post zachęcający do tego, aby wypełnić formularz i ubiegać się o zostanie ambasadorem eTwinning. Miałam jakieś 20 min przed rodzinnym wyjazdem na plażę. Ja byłam gotowa, reszta rodziny jeszcze nie - kręcili się po mieszkaniu, kłócili o łazienkę, marudzili. Aż się prosiło wypełnić ten czas czymś produktywnym. No więc w pośpiechu wypełniłam formularz. Jakież było moje zdziwienie, gdy kilka tygodni później dowiedziałam się, że zostałam ambasadorem eTwinning. To bardzo wpłynęło na moje życie zawodowe, gdyż poznałam wiele ciekawych osób, m.in. (przypadkiem) Edytę Karwowską, z którą współpracuję obecnie na wielu polach. Dodatkowo zaczęłam prowadzić szkolenia, zaproszono mnie do współprowadzenia grupy Aktywna Tablica z eTwinning, a moje projekty zyskały nowy wymiar. 

Po trzecie, kiedy i tak byłam już cała w skowronkach, 31 sierpnia zostałam przyjęta do grona Superbelfrów RP. Nie da się wyliczyć wszystkich korzyści, jakie dzięki temu zyskałam. Przede wszystkim poznałam cudownych ludzi, wielu z nich zostało moimi przyjaciółmi. Otworzyło się przede mną wiele nowych możliwości takich, jak publikowanie na blogu Superbelfrzy RP, uczestniczenie w akcjach i konferencjach, a także szkoleniach organizowanych specjalnie dla tej grupy oraz prowadzenie szkoleń. 

Podczas jednej z konferencji poznałam Ewę Kempską, z którą od pierwszej minuty rozmawiałyśmy tak, jakbyśmy się znały od lat. Okazało się, że pracujemy w bardzo podobny sposób, mamy podobne doświadczenia i plany zawodowe. A kiedy (przypadkiem 😉) zgadałyśmy się, że obie myślimy o pisaniu autorskiego programu nauczania było już pewne, że coś z tego będzie. Dołączyła do nas Edyta. Kilka tygodni później program był gotowy. Jego pisanie sprawiło mi ogromną frajdę, ale też pozwoliło zdobyć wiedzę, która teraz daje mi poczucie pewności siebie. Zawsze kochałam swoją pracę, ale teraz odczuwam niesamowitą radość i satysfakcję, pracując według własnego pomysłu, metodami, które wyjątkowo cenię i na materiałach, które sama wybrałam lub stworzyłam. 

Wielokrotnie korzystałam też z informacji, którymi dzielimy się w gronie SBRP. I tu dochodzimy do kolejnego przypadku... 

Mam zwyczaj wstawać dość wcześnie, aby przed pracą zdążyć jeszcze w spokoju wypić kawę i poczytać albo przejrzeć wiadomości. Pewnego styczniowego ranka (ok. 6.00) dostrzegłam post w grupie SBRP informujący o naborze do nowego projektu Scientix. Przecież miałam jeszcze chwilę przed wyjściem do pracy, a projekt zapowiadał się ciekawie... Czemu nie spróbować? Pośpiesznie wypełniłam formularz, nie skupiając się na nim szczególnie. Projekt dotyczył rowiązań opartych na przyrodzie, a ja miałam w tej dziedzinie nieco doświadczenia, gdyż z poprzednią klasą założyłam i prowadziłam ogródek szkolny. 

Widocznie mój warzywniak przekonał jury, gdyż dostałam się do projektu jako 1 z 15 nauczycieli z całej Europy. Muszę przyznać, że ten "przypadek" bardzo wpłynął na moją pracę. Po raz kolejny wylądowałam w ukochanej Brukseli. Ponadto przeszłam szkolenie, z którego bardzo dużo dowiedziałam się o Nature Based Solutions - zobaczyłam w nich duży potencjał edukacyjny i od razu poczułam, że to jest moje miejsce. Przygotowałam scenariusz zajęć, który zebrał bardzo dobre recenzje i został opublikowany na oficjalnej stronie Scientix. We wrześniu tego roku opowiadałam o rozwiązaniach opartych na przyrodzie na konferencji Inspir@cje. Prowadzę też grupę dla nauczycieli na facebooku Rozwiązania oparte na przyrodzie - pomysły na lekcje.  A na podsumowanie projektu  uczestniczyłam w oficjalnym spotkaniu organizowanym dla przedstawicieli ministerstw edukacji ze wszystkich państw UE aby spróbować przekonać ich do tego, że rozwiązania oparte na przyrodzie powinny być włączone do podstawy programowej. 😲

Pamiętam, jak kiedyś w czasie przerwy w zajęciach rozmawiałam z moją trenerką w Akademii Liderów Oświaty. Rozmawiałyśmy o tym, jak wyobrażam sobie moją przyszłość jako lider oświaty. Wtedy czułam, że muszę coś w swojej pracy zmienić, ale nie do końca wiedziałam, w którym kierunku powinnam pójść. Kilka miesięcy później przyszedł sierpień 2019 i sprawy potoczyły się same. 

Jaki jest z tego morał? Można być świetnie przygotowanym. Można dokładnie planować każdy krok. Ale jeśli nie otworzymy się na przypadek, jeśli nie pozwolimy, aby w naszym życiu czasami zadziałał los, może nas ominąć wiele dobrego. 
Tak, to mój ulubiony emotikon. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Blog Dla Nauczycieli , Blogger