Projekt o utalentowanych ludziach
28 kwietnia
0
agile
,
język angielski
,
metoda projektu
,
planowanie pracy
,
planowanie projektu
,
projekt
,
sprint
,
stand-up
Na języku angielskim pozwoliłam sobie ostatnio na małe szaleństwo - aż 6 lekcji poświęciłam na projekt, w którym uczniowie klasy 5 wyszukiwali informacje, tłumaczyli je, a potem przedstawiali w formie wizualnej. Tematem byli utalentowani ludzie - najlepiej młodzi, ale nie był to warunek konieczny. Zależało mi na tym projekcie, ponieważ zauważyłam nadmierne korzystanie z translatora, a po za tym poznaliśmy 2 czasy teraźniejsze i wypadało to podsumować praktycznie zanim wejdziemy w czas przeszły.
Do przeprowadzenia projektu wybrałam metodę Agile, którą poznałam w ramach programu Szkoła z klasą. Nie czuję się jeszcze kompetenta do tego, aby opisywać tutaj metodę - sama dopiero się jej uczę. Chciałabym jednak opisać, jak zrealizowaliśmy ten konkretny projekt, ponieważ uczniowie wspaniale pracowali i bardzo dużo się nauczyli.
Podzieliliśmy projekt na 3 etapy (sprinty):
- planowanie,
- wyszukiwanie i tłumaczenie informacji
- przygotowanie materiałów wizualnych jako pomoc przy prezentacji końcowej.
Po za tym dzięki szczegółowemu rozplanowaniu każdy uczeń wiedział, co ma robić, a jeśli ktoś czegoś nie dopilnował, od razu wiedział, że nie było to wystarczająco dobrze rozpisane na początku. Kolejną zaletą jest to, że nie musiałam piątoklasistom o niczym przypominać - każda grupa miała swój plan i w razie wątpliwości sięgali po niego, aby dowiedzieć się, co robić dalej. Ja miałam zatem czas na to, aby popracować z uczniami, którzy słabiej radzą sobie z językiem angielskim i pomóc im w tłumaczeniu.
Właśnie na drugi etap poświęciliśmy najwięcej czasu. Oczywiście, uczniowie próbowali korzystać z translatora, kiedy nie widziałam. Bardzo szybko jednak okazało się, że to, co przepisali z tłumacza jest nie na temat albo nie ma sensu... W ostateczności wszyscy odstąpili od tłumacza i samodzielnie przetłumaczyli zdania. Najpierw wyszukali w słowniku potrzebne im słowa, a potem układali z nimi zdania. Ja cały czas krążyłam po sali, sprawdzałam zdania, naprowadzałam na właściwą odpowiedź, motywowałam do pracy. Okazało się, że nawet uczniowie, którzy twierdzili, że nic nie potrafią, z moją pomocą ułożyli zdania po angielsku.
Dopiero po wyszukaniu informacji, ułożeniu zdań po angielsku i sprawdzeniu ich przeze mnie, grupy mogły zająć się stroną wizualną prezentacji. Każdy mógł wybrać dowolną formę - były plakaty, ebook i książka. Myślę, że dzięki takiemu rozplanowaniu uczniowie zrozumieli, że najważniejsza praca była na etapach 1 i 2, a etap końcowy to podsumowanie. Wcześniej inaczej do takich zadań podchodzili. Wykonane materiały trzeba było zaprezentować reszcie klasy. Słuchacze mogli zadawać pytania, jeśli czegoś nie rozumieli. Prezentujący opowiadali też o swojej pracy i sami wystawiali sobie ocenę. Wykorzystaliśmy też ocenę koleżeńską - słuchacze również mogli zaproponować ocenę, podając argumenty. Muszę przyznać, że podeszli do tego rozsądnie. Padały argumenty takie, jak: jest dużo/mało informacji, wszystko jest czytelne, dobrze zaprezentowane, są prawidłowe zdania, materiały są skategoryzowane itp. W zdecydowanej większości przypadków zgodziłam się z oceną zaproponowaną przez uczniów i nie były to same 5 i 6.
Co ważne, po każdym etapie rozbiliśmy podsumowanie, czyli tzw. stand-up. Wtedy każda grupa mówiła, co udało im się zrobić, z czym mieli problem, mogli komentować pracę innych, aby zasugerować im, co jeszcze mogą dodać czy poprawić. Na sam koniec projektu również odbył się stand-up oraz ewaluacja całości. Uczniowie przyznali, że dobrze im się tą metodą pracowało, że sporo się nauczyli, każdy był zaangażowany i poczuł się dowartościowany, bo okazało się, "że potrafi".
Teraz wiem, że uczniowie potrafią budować zdania z czasami teraźniejszymi i ze spokojem możemy przejść do czasu przeszłego. Domyślam się też, że teraz będą uważniej pracować na moich lekcjach, bo zaangażowali się i dostali pozytywną informację zwrotną. A ich prace? Nie są tak naprawdę najważniejsze, dużo ważniejszy był proces ich tworzenia, ale i tak wstawiam poniżej:
Na koniec dodam jeszcze, że nie obyło się bez konstruktywnych porażek w trakcie pracy. 2 grupy doświadczyły tego na własnej skórze, ale szybko naprawiły błędy. Chodziło o to, że nie wolno było pracować nad projektem w domu - wszystko miało się odbywać podczas lekcji (wyjątkiem było wydrukowanie zdjęć). Bałam się, że w domu skorzystają z translatora albo ktoś przetłumaczy im zdania, a przecież celem nie było stworzenie plakatu, tylko rozwijanie umiejętności językowych. 2 grupy popełniły błąd - przygotowały tłumaczenie w domu. Szybko okazało się, że ich prace nie spełniają kryteriów sukcesu, są nie na temat (skupiały się na czasie przeszłym) i trzeba było robić wszystko od nowa. Wersja druga, zrealizowana podczas lekcji, była o wiele lepsza. To kolejna rzecz, której nauczyli się piątoklasiści - warto trzymać się instrukcji i przestrzegać ustalonych zasad. O tym również wspomnieliśmy podczas ewaluacji końcowej. Dla uczniów była to więc nie tylko lekcja języka angielskiego, ale też efektywnej nauki i organizacji pracy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz