Części mowy dla opornych

Części mowy dla opornych

Części mowy nie są łatwe do zapamiętania, a jeszcze trudniejsze do rozpoznawania. Nawet starsi uczniowie mają problemy, co zauważam podczas lekcji języka angielskiego - tam też są przecież rzeczowniki, czasowniki i przymiotniki (i jeszcze inne -niki albo -łówki). W klasie 2 trenujemy to zagadnienie dość długo, większość uczniów już całkiem nieźle sobie radzi, ale jest kilkoro, którzy sprawiają wrażenie, jakby części mowy były dla nich nie do ogarnięcia. 


Głowiłam się, jak ułatwić im zrozumienie zagdnienia. W końcu wymyśliłam, że skoro już same nazwy części mowy są takie skomplikowane, trzeba je jakoś spersonifikować. Szukałam więc pomysłu na symbole, którymi mogłabym oznaczyć poszczególne części mowy - nie znalazłam nic poza symbolami wykorzystywanymi w Montessori. Nie wydawały mi się one szczególnie atrakcyjne, gdyż same w sobie nic uczniom nie przekazywały, a trzeba by jeszcze zapamiętać, który symbol oznacza którą część mowy. 

Jednak wpadłam na pomysł, aby spersonifikować właśnie te symbole. I tak na zajęciach wyrównawczych razem z uczniami stowrzyliśmy postaci:
  • Pana Górę:

  • Kręci się:


  • Wesołego:

Opisaliśmy te postaci, uczniowie narysowali je w zeszytach, potem analizowaliśmy zdania i pod poszczególnymi słowami rysowaliśmy symbole zastanawiając się, do której nazwy i symbolu pasuje dany wyraz. I tak np. uczniowie szybko nauczyli się wyróżniać czasowniki ("kręci się - rysuje - śpiewa", a potem także to, co mówią 2 czerwone koła: "kręcimy się - biegamy - budujemy" itd.). Dość sprawnie udało im się również wyróżniać rzeczowniki ("Pan Góra - książka - okno", "Panu Górze - półce - Kasi" itd.). Najtrudniejsze były przymiotniki, może dlatego, że dopiero niedawno je poznaliśmy i nie są jeszcze wystarczająco utrwalone. 

Na koniec bawiliśmy się na monitorze interaktywnym. Przygotowałam szybkie zadanie w wordwall, zawierające poznane na lekcji symbole:


Muzyczny kalendarz adwentowy

Muzyczny kalendarz adwentowy

"Wszystkie dzieci rodzą się artystami. Sztuka polega na tym, aby pozostać nimi do końca życia."* Czy w szkole pielęgnujemy talenty artystyczne dzieci? W klasach 1-3 mamy standardowo 1 lekcję muzyki i 1 lekcję plastyki tygodniowo. Tak samo w klasach 4-7. W ósmej klasie dzieci mają się tylko uczyć "do egzaminu". Czy to wystarczy? Jeśli dziecko ma szczęście chodzić na zajęcia dodatkowe związane ze sztuką, może rozwijać swoje talenty. Jeśli nie ... no cóż. 


Prawdę mówiąc nie bardzo jest czas, aby robić dodatkowe lekcje muzyki, gdyż to musiałoby się odbywać kosztem innych aktywności, które przecież też są ważne. Może zatem spróbować przemycać elementy sztuki na innych lekcjach? Nie chodzi tu tylko o puszczanie muzyki w tle, kiedy uczniowie wykonują samodzielnie zadania. Chodzi o kilka minut dziennie aktywności artystycznej. 

Adwent to idealna okazja. Wielu nauczycieli przygotowuje dla swoich uczniów kalendarze adwentowe z różnymi zadaniami. Proponuję zamiast zadań wykorzystać ten czas na muzykę. Przygotowałam kalendarz adwentowy na rok 2021 (26 dni - czas adwentu nie jest ustalony na stałe, ma zmienną liczbę dni). Na każdy dzień przewidziany jest inny utwór muzyczny. Znam gusta muzyczne moich uczniów, wybrałam więc takie utwory, które, jak przewiduję, spodobają im się. Utwory są różnorodne - część z nich to piosenki dla dzieci, część to piosenki ze znanych bajek, jest trochę współczesnej muzyki polskiej, muzyka pop, ale też muzyka klasyczna oraz utwory świąteczne. Im bliżej świąt tym więcej nastroju świątecznego. 

Zaproponuję uczniom, aby w czasie słuchania muzyki robili to, na co mają ochotę pod warunkiem, że będą robić to w ciszy, wsłuchując się w muzykę. Mogą tańczyć, rysować, zamknąć oczy i po prostu słuchać. Odpadają klocki, gdyż są zbyt głośne. Po każdej piosence porozmawiamy krótko o ich odczuciach - jaki nastrój ma dany utwór, jakie emocje im towarzyszyły, czy chcieliby posłuchać tego utworu jeszcze raz. 

Kalendarz adnwentowy będzie dla nich dostępny przez cały czas w Notesie Zajęć na Teams - zachęcę, aby zaglądali do niego w domu, gdyż na weekendy również przewidziałam muzykę. Mam nadzieję, że dzieki temu otworzą się jeszcze bardziej na muzykę. Jednocześnie wiem, że takie zadania adwentowe będą dla nich przyjemnością, gdyż kochają muzykę. 

Link do kalendarza - wersja Reusable, więc możecie go przerobić po swojemu. 
 
Niektóre piosenki mają tekst, o którym warto będzie porozmawiać, jak np. ta z nutki nr 24. 




*Pablo Picasso
Czytanie ze zrozumieniem

Czytanie ze zrozumieniem

Uczniowie dużo czytają - na głos i po cichu. Ale nie zawsze samo czytanie oznacza rozumienie. Nawet jeśli odpowiadają na pytania do tekstu, to najczęściej wystarczy, że znajdą w tekście odpowiedni fragment, liczbę czy nazwisko. Jednak aby naprawdę zrozumieć cały tekst, trzeba nad nim trochę więcej popracować. Połączyłam zadanie na rozumienie tekstu z historią Polski - jakiś czas temu uczniowie wybrali 2 tematy, które ich zainteresowały (pisałam o tym tutaj). 


Zebrałam najważniejsze informacje na oba tematy, wybrałam to, co nadaje się dla drugoklasistów i napisałam 2 teksty, dzieląc je na fragmenty. Po wydrukowaniu pocięłam oba teksty na części (1-2 zdania) i wymieszałam. 



Włożyłam wszystko razem do koperty. Na lekcji poprosiłam uczniów, aby podzielili się na zespoły 3-4 osobowe tak, aby w każdej grupie była przynajmniej 1 osoba, która bardzo dobrze czyta. Poszło im szybko. Każdy zespół dostał ode mnie kopertę z pociętymi tekstami. 


Najpierw uczniowie mieli podzielić fragmenty na 2 grupy. Od razu znaleźli tytuły, a całe ćwiczenie wykonali bez problemów. Kiedy ich potem zapytałam, o czym są oba teksty, nie do końca potrafili na moje pytanie odpowiedzieć. Okazało się, że nie czytali całości, a jedynie wyszukiwali słowa - klucze, jak np. "Jadwiga" albo "Piłsudski". Tego się spodziewałam - sama też czasami tak robię, kiedy działam pod presją czasu. W sumie wykonali zadanie, więc nie mam im nic do zarzucenia. 


Drugie zadanie było trudniejsze - trzeba było ustawić fragmenty w kolejności tak, aby powstały 2 spójne teksty. Tym razem trzeba było przeczytać zdania bardzo dokładnie, czasami kilka razy. W grupach trwały ożywione dyskusje. Czasami uczniowie prosili o pomoc, więc dawałam wskazówki, na co zwrócić uwagę. Łatwo było to zrobić z tekstem o Jadwidze, gdyż tam poszczególne fragmenty opisywały chronologicznie życie bohaterki. Tekst o odzyskaniu niepodległości był trudniejszy, ale uspokoiłam uczniów, że mają przynajmniej "spróbować". Na koniec przeczytałam oba teksty powoli, a uczniowie sprawdzali i w razie potrzeby zmieniali kolejność kartek. 

Trzecie zadanie było dla uczniów najciekawsze - mieli na kartkach napisać pytania do quizu Kahoot. Ponieważ uwielbiają kahooty, od razu zabrali się do pracy podekscytowani, że stworzą quiz, w który potem sami zagrają. 


W czasie przerwy szybko wprowadziłam ich pytania i propozycje odpowiedzi do nowego quizu, a po przerwie zagraliśmy. Nie szkodzi, że niektóre pytania się powtarzały - dzięki temu uczniowie lepiej zapamiętają poszczególne informacje. 

Podczas rozwiązywania quizu okazało się, że niektórzy niedokładnie znają tekst, gdyż np. przeczytali tylko kilka fragmentów (niestety podczas pracy w grupach czasami podział zadań ma taki efekt). Najważniejsze, ze uczniowie sami do tego doszli. Uznali, że to było dość trudne zadanie, ale to przyjemne uczucie rozwiązywać quiz przygotowany przez siebie i kolegów z klasy. 

Podczas tej lekcji uczniowie cały czas czytali i pisali. Oba teksty przeczytali wielokrotnie, przeanalizowali je na różnych poziomach: najpierw wyszukiwanie konkretnych informacji, potem czytanie ze zrozumieniem całego przekazu, a następnie jeszcze raz połączenie obu metod, aby zdecydować, o co można zapytać i znaleźć prawidłową odpowiedź. Jednocześnie poznawali historię Polski - te zagadnienia, które ich zainteresowały. Kolejnego dnia w ramach utrwalenia wykonali samodzielne notatki z OK zeszytach o tym, co zapamiętali. W sumie zajęło nam to tylko 2 lekcje, ale uczniowie całkiem sporo się nauczyli i rozwinęli wiele umiejętności: przede wszystkim jezykowych, ale także współpracy, podejmowania decyzji, radzenia sobie z trudnościami, myślenia logicznego. Już wiem, że będę z tej metody korzystała częściej. 

Kim jesteśmy - a kim moglibyśmy być

Kim jesteśmy - a kim moglibyśmy być

Główna teza przedstawiona w książce Geralda Huthera "Kim jesteśmy - a kim moglibyśmy być" brzmi: "do efektywnej nauki potrzebny jest entuzjazm". Entuzjazm rozumiany jako emocjonalne zaangażowanie w to, czego się uczymy. Ponadto, najlepiej uczymy się od innych, ponieważ żyjemy w "zindywidualizowanej wspólnocie" - dzieci uczą się od innych ludzi, obserwując i naśladując ich. Dlatego bardzo ważne dla każdego człowieka są relacje - to jedna z podstawowych potrzeb. 


Książka napisana jest przystępnym językiem, czyta się dobrze. Autor jest profesorem neurobilogii, który całe swoje życie poświęcił mózgowi. Szkoda tylko, że przedstawione tezy nie są poparte badaniami - w książce nie ma przypisów ani bibliografii. Wygląda więc na to, że Huther polega na własnej intuicji i obserwacji. Moja intuicja podpowiada, że jest w tych tezach dużo racji, a jednak bez konkretnych badań nie są to informacje wiarygodne. Wierzę, że jako naukowiec i specjalista od mózgu wykonał wiele badań, mógłby o nich wspomnieć. 

W ramach opisu książki zacytuję kilka fragmentów, które wywołały moją refleksję. 

"Każde dziecko doznaje przy tym dwóch podstawowych doświadczeń, mocno zakodowanych w mózgu. Chodzi o doświadczenie najbliższej więzi oraz doświadczenie dorastania i pozyskiwania kompetencji." Jeśli te doświadczenia nie są zaspokojone, dochodzi do "zastępczego zaspokajania potrzeb". "W takiej sytuacji bardzo łatwo zyskują na znaczeniu rzeczy w rzeczywistości całkowicie nieważne: np. oglądanie telewizji, czatowanie, robienie zakupów  czy planowanie kolejnego urlopu na Południowym Pacyfiku."

Najważniejsze są relacje. "[...] ludzie podlegający naciskowi konkurencji nie rozwijają się i nie wykorzystują swoich możliwości, a współzawodnictwo wytwarza jedynie poglębiające się specjalizacje".

"Przez nacisk konkurencyjny nie umożliwia się ani nie wspiera takiego rozwoju człowieka,  wręcz przeciwnie: w tych warunkach jest on hamowany. Współzawodnictwo prowadzi do bezkonfliktowego dopasowania się, a pozostaje bez wpływu na złożoność strukturalną i zdolność do nawiązywania relacji. Także w mózgu."

"Mózg człowieka nie jest bowiem zoptymalizowany do uczenia się na pamięć faktów, lecz do rozwiązywania problemów."

Huther podkreśla rolę zabawy w procesie uczenia się. Zabawa, zwłaszcza taka, w której dzieci wcielają się w różne role, pozwala im doświadczyć różnorodnych problemów i przetestować rozwiązania. Ponadto, każde dziecko najlepiej wie, jakie zadania stanowią dla niego odpowiednie wyzwanie - nie za łatwe, ale też realne do osiągnięcia. Dlatego w zabawie odpowiednio dobiera zadania do swoich potrzeb i możliwości. 

Warto też zwrócić uwagę na tezę, że możliwości i umiejętności danego człowieka w znikomym stopniu wynikają z predyspozycji genetycznych, a raczej z warunków, w jakich człowiek dorastał i się uczył. Jeśli zapewniona jest potrzeba bliskości, a dziecko rozwija się w warunkach, które umożliwiają mu przekraczanie własnych granic, wyrośnie na człowieka, który umie wykorzystać swój potencjał. A jesli dodatkowo cechuje go ciekawośc świata i otwartość na to, co nowe i inne, będzie rozwijał się przez całe życie. 
Król Jadwiga -  to bardzo interesujące!

Król Jadwiga - to bardzo interesujące!

Historia Polski to materiał obszerny, w klasach 1-3 nie da się omówić wszystkiego. Są stałe tematy, jak powstanie państwa polskiego, odzyskanie niepodległości czy Konstytucja 3-go maja. Te, jednak, nie zawsze są dla dzieci najciekawsze. Co zatem interesuje maluchy? Niech wybiorą sami. Proste zadanie na edukacji polonistycznej pozwala uczniom dowiedzieć się co nieco o historii Polski oraz podjąć decyzję, jaki temat chciałyby zgłębić dokładniej. 


Jako trening czytania ze zrozumieniem przygotowałam dla uczniów 6 tekstów o wybranych osobach lub wydarzeniach z historii Polski. Teksty były różnej długości oraz na różnym poziomie trudności. W czasie lekcji przydzieliłam każdemu uczniowi 1 tekst dopasowany do jego możliwości. 







Uczniowie czytali w ciszy, niektórzy 2 razy. Ja w tym czasie pomagałam rozszyfrować i zrozumieć trudniejsze słowa tym, którzy mieli problemy. Potem usiedliśmy w kole i prosiłam uczniów o opowiedzenie swoimi słowami, o czym był ich tekst. Podawałam tytuły kolejnych tekstów (chronologicznie). Uczniowie, którzy czytali dany tekst mówili pozostałym, czego się dowiedzieli. Każdy mógł coś dodać. W razie potrzeby ja dopowiadałam ważne informacje i odpowiadałam na pytania uczniów. 

Kiedy opowiedziliśmy już o wszystkich tekstach, poprosiłam uczniów, aby zastanowili się, co zainteresowało ich najbardziej (chociaż po ich pytaniach ja już i tak to wiedziałam). Wypisałam na tablicy numery 1-6, przy każdym tytuł tekstu. Uczniowie otrzymali po 1 karteczce post it. Każdy napisał numer wydarzenia, o którym chciałby dowiedzieć się więcej. Zdecydowaną liczbą głosów wygrała królowa Jadwiga (na tym etapie uczniowie wiedzieli już, że w rzeczywistości był to król). Na drugim miejscu znalazło się odzyskanie niepodległości. Postanowiliśmy omówić oba.

Na tym skończyliśmy lekcję. Wyjaśniłam uczniom, że potrzebuję kilku dni, aby przygotować ciekawe materiały na wybrane przez nich tematy. Wiedziałam, że na kolejnej lekcji poświęconej historii będą pracować z zainteresowaniem, gdyż to oni wybrali temat. 

Utrwalenie części mowy: rzeczowniki i czasowniki

Utrwalenie części mowy: rzeczowniki i czasowniki

Rozróżnianie części mowy to zadanie trudne dla uczniów z klas 1-3. Da się to zrobić w miarę łatwo, jeśli uczniowie mają wypisane wyrazy w formie podstawowej, jednak w mowie rzeczywistej i w tekstach słowa przybierają różne formy: zamiast pisać jest pisaliśmy; zamiast kot jest kotom itd. Zgodnie z zasadą rzeczowniki odpowiadają na pytania: kto, co?; czasowniki zaś: co robi, co się z nim dzieje? W rzeczywistości jednak tych pytań jest dużo więcej: komu, z kim, o czym .... oraz co robiłem, co zrobimy, co się z nią działo i wiele innych.


Aby pomóc uczniom zrozumieć, jak to działa, przygotowałam dla nich następujące zadanie:

1. Kartki z bloku technicznego pocięłam na paski, każdy pasek przecięłam na pół. Na każdym pasku napisałam flamastrem wyraz - rzeczownik lub czasownik. Część z nich była w formie podstawowej, reszta w formach odmienionych (rzeczowniki przez liczbę i przypadek; czasowniki przez osobę i czas). Podzieliłam wyrazy tak, aby stworzyć 13 zestawów - po 1 na parę. W każdym zestawie były wyrazy proste w formie podstawowej oraz kilka trudniejszych. Dałam też rzeczowniki abstrakcyjne oraz odczasownikowe. Każdy zestaw spięłam spinaczem. 

2. Przygotowałam 2 kubeczki - jeden z napisem rzeczowniki, drugi z napisem czasowniki


3. Podczas lekcji każda para otrzymała swój zestaw wyrazów. Poprosiłam, aby je przeczytali i zastanowili się, do którego kubeczka powinien trafić każdy wyraz. Potem uczniowie wrzucali karteczki do kubeczków stojących na półce pod ścianą. W razie wątpliwości uczniowie podchodzili do mnie i prosili o wsparcie, a ja pomagałam im sformułować właściwe pytanie, na które dany wyraz odpowiada. 

4. Kiedy wszystkie karteczki były w kubkach usiedliśmy w kole. Wyjmowałam karteczki z kubka na czasowniki, czytałam je, a uczniowie zastanawiali się, czy dany wyraz faktycznie jest czasownikiem. Okazało się, że było kilka błędów. To samo zrobiliśmy z rzeczownikami. Zastanawialiśmy się, jaki jest wyraz podstawowy, czyli jeśli na karteczce było napisane słowo kredkami, dzieci podawały na głos wyraz kredki i wtedy analizowały, czy jest to faktycznie rzeczownik. Chwilę to trwało, ale z każdym kolejnym wyrazem widziałam, że coraz lepiej sobie radzą.

5. Kiedy wszystkie rzeczowniki i czasowniki były we właściwych kubkach, wylosowałam po 1 karteczce z każdego kubeczka i razem ułożyliśmy zdanie z tymi wyrazami. Czynność powtórzyliśmy jeszcze 2 razy. Staraliśmy się nie zmieniać formy wyrazu, czasem jednak trudno było dopasować do siebie oba wylosowane słowa - wtedy zmienialiśmy nieco wylosowany wyraz, np. osobę czasownika. 

6. Następnie każdy uczeń wylosował swój zestaw: 1 rzeczownik i 1 czasownik. Wrócił do ławki, ułożył zdanie i zapisał je w zeszycie do języka polskiego. Jeśli ktoś miał problem z dopasowaniem słów, pozwoliłam na wymianę karteczek. Powstały bardzo ciekawe zdania.




Jestem świadoma, że jeszcze nie wszyscy dobrze radzą sobie z rozróżnianiem rzeczowników i czasowników, nadal trzeba będzie to ćwiczyć, ale to zadanie pomogło wielu uczniom zrozumieć, jak się do tego zabrać. 
Dlaczego rodzice tak cię wkurzają i co z tym zrobić

Dlaczego rodzice tak cię wkurzają i co z tym zrobić

Dean Burnett napisał kilka książek, niektóre z nich skierowane są do dorosłych, inne do młodzieży. Wybrałam "Dlaczego rodzice tak cię wkurzają i co z tym zrobić", ponieważ mój syn, kiedy ją czytał, co chwilę przychodził do mnie i mówił, że wreszcie rozumie... Zaintrygował mnie, więc i ja sięgnęłam po tę pozycję. Też zrozumiałam... 


Chociaż Burnett jest naukowcem - neurobiologiem, książka napisana jest przystępnym językiem i w dodatku z humorem - jak na książkę dla nastolatków przystało. Autor opisuje, co dzieje się w mózgu w czasie dojrzewania. Zachodzące zmiany porównane są do procesów dobrze znanych nastolatkom, jak np. aktualizacja systemu. To wszystko ma wpływ na postrzeganie świata, kontakty z rodzicami i rówieśnikami, emocje, naukę i wszelką codzienną aktywność młodzieży. Książka jest pełna grafik, ramek i komiksowych dymków. Mi to akurat nieco przeszkadzało, ale wierzę, że nastolatkom taki układ tekstu akurat pomaga.

Dla mnie, jako rodzica i nauczyciela, ważne jest to, jaki wpływ mają te zmiany na naukę nastolatka. Od razu przypomniał mi się wykład dr Marka Kaczmarzyka na jakiejś konferencji - tezy Burnetta dokładnie pokrywają się z tym, co wtedy usłyszałam. Otóż mózg nastolatka pozbywa się wspomnień z dzieciństwa robiąc miejsce na nowe informacje. Niestety, czasami wyrzuca coś, co jeszcze jest potrzebne, np. na najbliższą klasówkę. Co z tego, że nastolatek spędził cały wieczór na nauce i jest przekonany, że umie? Następnego dnia podczas sprawdzianu nie może przypomnieć sobie niekórych wiadomości, wszystko mu się miesza. Do tego dochodzi stres, który u nastolatków bywa dużo większy i wywołują go nawet bardzo przyziemne kłopoty. I mimo czasu poświęconego na naukę, ocena z klasówki jest niezadowalająca... To wywołuje frustrację, a w dłuższym terminie demotywuje do nauki. 

Warto o tym pamiętać i w klasach 6-8 kłaść duży nacisk na trenowanie metod efektywnej nauki. Nie każdy nastolatek czyta Burnetta i rozumie, co się z nim dzieje. Może przydałaby się lekcja wychowawcza na temat zmian zachodzących w mózgu nastolatka? Na przykład oparta na recenzowanej właśnie książce...  
Nowoczesność i Zagłada

Nowoczesność i Zagłada

Książka "Nowoczesność i Zagłada" Zygmunta Baumana dotyczy II wojny światowej. Autor, opierając się na badaniach naukowych i tezach socjologów próbuje wyjaśnić, jak to możliwe, że doszło do takiej tragedii, jaką była eksterminacja Żydów. Mówi o tym podtytuł: "Holokaust - choroba czy produkt cywilizacji?". Dlaczego więc piszę o tym na blogu poświęconym edukacji? Ponieważ ta książka wiele mówi o funkcjonowaniu społeczeństwa i warto przyjrzeć się głębiej temu, jakie wnioski my, nauczyciele, możemy z niej wyciągnąć.


Najpierw kilka zdań o samej książce. 

Podstawowe pytanie, na które odpowiada Bauman, to czy Holocaust był wypadkiem w historii, działaniem przeprowadzonym przez złych ludzi; czy raczej efektem nowoczesnego układu społecznego, w który uwikłani byli zwykli obywatele? Powołując się na badania i przywołując konkretne argumenty autor dowodzi, że ta druga opcja jest prawdziwa. Jest to przerażające, gdyż raptem uświadamiamy sobie, że to się może powtórzyć w sprzyjających warunkach - każdy z nas może być w to zaangażowany, po jednej lub po drugiej stronie. 

Jakie cechy nowoczesnego społeczeństwa pozwoliły na taką tragedię? Wszystko to, co prowadzi do odczłowieczenia ofiary: biurokracja, bardzo szczegółowe procedury postępowania; dystans społeczny rozumiany jako występowanie wielu pośredników, przez co osoba decyzyjna nie ma kontaktu z ofiarą; język nienawiści, który porównuje ofiarę do pasożyta, opisuje ją jako coś zagrażającego "normalnym" ludziom; silny autorytet (np. naukowca, który tak określa cechy człowieka, że ofiara nie pasuje do opisu); odwoływanie się do rozsądku. Zwłaszcza to ostatnie bardzo mnie zaskoczyło. Bauman dowodzi, że "im racjonalniej zorganizowane jest działanie, tym łatwiej zadawać cierpienie - pozostając w zgodzie z własnym sumieniem."* Pozostaje jeszcze kwestia moralności. Okazuje się jednak, że nadal funkcjonuje przekonanie, że o moralności decydują ustalenia społeczne: pewne zachowania uznawane są za moralne, gdyż są promowane przez społeczeństwo, podczas gdy to, co niemoralne jest marginalizowane, a nawet represjonowane.

Jakie znaczenie ma to dla edukacji?

Przede wszystkim trzeba tak wychowywać i edukować, aby młodzi ludzie potrafili myśleć krytycznie, oceniać różne opcje i podejmować decyzje. Ślepe przestrzeganie reguł wyznaczonych przez innych ludzi nie prowadzi do niczego dobrego. Niestety, świat nie jest zero-jedynkowy, nie ma jedynych słusznych decyzji. Każdy wybór jest determinowany przez wiele czynników, które należy solidnie rozważyć. Zagłada pokazała, że przestrzeganie zasad za wszelką cenę może być niebezpieczne. Trudno to zaakceptować, ale może warto uświadomić uczniom, że prawo zostało stworzone po to, aby uporządkować społeczeństwo, ale ma też swoje wady - opisuje ogół, nie uwzględniając każdego możliwego przypadku. Dlatego każde zachowanie powinno być rozpatrywanie indywidualnie, biorąc pod uwagę uwarunkowania. Dotyczy to również kontraktu klasowego, który nie powinien być szczegółowym wykazem zachowań, których uczniom nie wolno przejawiać (to przecież wspomniana wyżej biurokracja). Zasady wypracowane przez klasę i nauczyciela powinny dotyczyć wzajemnego szacunku, a nie liczby punktów ujemnych za nieodrobienie pracy domowej. Jeśli uczeń nie wywiązał się ze swoich obowiązków, ważna jest przyczyna. A jeśli sytuacja się powtarza, tym bardziej wymaga on pomocy, a nie kolejnej kary, która i tak niczego go nie nauczy.

Kolejną potrzebą, którą książka Baumana dobitnie podkreśla, są relacje. "Wraz z racjonalizacją i postępem technicznym w sferze relacji społecznych rośnie także potencjał i wydajność w dziedzinie społecznego tworzenia tego, co nieludzkie."** Rozwój technologiczny, pandemia, praca i nauka na odległość znacznie przyczyniają się do poluzowania relacji. Dlatego uważam, że nawiązywanie i podtrzymywanie relacji to jedno z największych wyzwań stojących przed szkołą. Teraz bardziej niż kiedykolwiek trzeba do każdego ucznia podchodzić indywidualnie, rozmawiać z nim, tworzyć warunki do integracji zespołu klasowego, wspomagać uczniów w budowaniu relacji i traktować każdego podmiotowo. W każdym uczniu trzeba dostrzegać człowieka, aby i on mógł, wzorując się na nas, dostrzegać człowieka w innych. 


* Z. Bauman, Nowoczesność i Zagłada, Wydawnictwo Literackie 2009, s. 323.

** Ibidem, s. 321.

Po co (się) tego uczę?

Po co (się) tego uczę?

Coraz więcej mówi się o kulturze błędu. Na szczęście. Dobrze byłoby zacząć rozmawiać też o kulturze celu. Często mam możliwość zobaczyć efekty pracy różnych uczniów i nauczycieli - piękne i kolorowe prace plastyczne, prezentacje, plakaty itp. A jednak nie zawsze potrafię powiedzieć, czemu ta praca służy? Jaką nową wiedzę lub umiejętności rozwija? Jaki cel miał nauczyciel, proponując tę pracę uczniom? Czy nie chodziło tylko o efekt "wow"?


Odkąd poznałam ocenianie kształtujące każde moje działanie - nie tylko edukacyjne - zaczynam od celu. Patrzę na program nauczania i zastanawiam się, po co moi uczniowie powinni dane zagadnienie znać/rozumieć? I w dodatku jak im to wytłumaczyć? Sformułowanie celu językiem ucznia jest dla mnie najtrudniejszym elementem całego procesu. Przecież większość uczniów nie czuje potrzeby, żeby znać formę czasownika w czasie past simple, ale może przydać im się umiejętność opowiadania tego, co robili w ostatni weekend. Metajęzyk dobrze znany nauczycielom muszę więc przełożyć na konkretne wykorzystanie i to takie, które pasuje do wieku uczniów. Nie zawsze jest to możliwe. Czasami konkretną wiedzę przedmiotową muszę "ukryć" w zadaniu, które dla ucznia ma inny cel. Jak wytłumaczyć językiem ucznia cel nauki ortografii? Wiekszości z nich prawdopodobnie nie zależy na poprawności pisanego tekstu, zwłaszcza, że najczęściej piszą w edytorze tekstu, który poprawia błędy za nich...

Mam wrażenie, że nacisk na realizację podstawy programowej sprawia, że niektórzy nauczyciele ślepo omawiają poszczególne zagadnienia, nie zastanawiając się nawet, jaki jest tego sens. Jeszcze gorzej, jeśli wyszukują w sieci gotowe karty pracy i dają je swoim uczniom bez głębszej refleksji nad celem. Każda aktywność czemuś służy, aby ją dobrze zaplanować musimy wiedzieć, czego potrzebują nasi uczniowie i jak dostosować do nich zadanie. 

Łatwo to pokazać na wybranym zadaniu, np. mapa Polski przygotowywana często z okazji Święta Niepodległości. Jeśli moim celem jest to, aby uczniowie/przedszkolaki zapamiętały barwy narodowe oraz ogólny zarys granic Polski, wystarczy dać im kontury mapy, aby pomalowały górną część na biało, a dolną na czerwono. Jeśli zależy mi, aby uczniowie ćwiczyli motorykę małą, zamiast malowania mogą wykleić zarys granic Polski odrywanymi kawałkami papieru białego i czerwonego albo kulkami z bibuły. Jeśli chcę, aby rozwijali swoją kreatywność, mogę dać im białą kartkę z konturami Polski i poprosić, aby wypełnili tę mapę według własnego pomysłu. Gdy chcę nauczyć ich ukształtowania terenu ojczyzny, możemy zrobić pracę przestrzenną, w której na dole mapy przykleimy zgniecione na kształt gór kartki czerwone oraz na kształt wzgórz kartki pomarańczowe i żółte, większość będzie zielonymi nizinami, a rzeki i największe jeziora to wycięte w odpowiedni kształt kartki niebieskie. Ukształtowania terenu Polski można się też nauczyć budując mapę z klocków, zwłaszcza korbo. Jeśli chciałabym, aby moi uczniowie zapamiętali typowo polskie produkty, najpierw poszukamy razem informacji na temat rzeczy, które postrzegane są jako typowo polskie, a potem wymyślimy, jak je umieścić na mapie - plastelina, rysunki, wycinki z gazet itp. Jeśli zaś chcę, aby moi uczniowie nauczyli się powielać rysunki za pomocą różnych przyborów, sami odbiją kształt granic Polski z otrzymanego wzorca poprzez kalkę, a potem pokolorują go wykorzystując stemple wykonane z korka lub ziemniaka. Pozornie jedno zadanie - wykonanie mapy Polski, ale w zależności od celu, będzie zupełnie inaczej zrealizowane.

Uważam, że planując lekcję powinniśmy zaczynać od celu - co mają uczniowie z tej lekcji wynieść (nie zawsze jest to wiedza, czasami umiejętności, innym razem utrwalenie wcześniej zdobytej wiedzy). Cel jest nierozerwalnie połączony z diagnozą potrzeb uczniów - wiem, czego moi uczniowie potrzebują i kolejna lekcja jest odpowiedzią na ich potrzeby (edukacyjne lub wychowawcze). Do wyznaczonego celu przygotowuję zadania w odpowiedniej kolejności tak, aby uczniowie najpierw zrozumieli nowe zagadnienie, a potem mogli je przećwiczyć. W ten sposób wiem, że uczniowie się rozwijają, a nie tylko wypełniają kolejne karty pracy, które wydawały się nauczycielowi "ciekawe". 

Nie twierdzę, że jest to łatwe. Pracuję tak od wielu lat i nadal się uczę, wciąż popełniam błędy, a jednak nie potrafię już inaczej. W ten sposób nie da się bazować na podręczniku i materiałach ćwiczeniowych - można je wykorzystać, ale raczej nie po kolei tak, jak zaplanował to autor (on miał zupełnie inne cele). Prawdopodobnie okaże się też, że wiele zadań zawartych w ćwiczeniach jest niepotrzebnych - szkoda tracić na nie energię uczniów, lepiej zrobić w tym czasie coś bardziej sensownego. Szybko dochodzi się też do wniosku, że "mniej znaczy więcej", czyli nie trzeba planować 10 różnych zadań na 1 lekcję, czasami wystarczą 2 lub 3, a nawet jedno rozbudowane zadanie.  

Takie podejście sprawia, że uczniowie uczą się skuteczniej - nie tracimy czasu na niepotrzebne aktywności, świadomie dążymy do celu. Jeszcze lepiej, jeśli włączamy w planowanie lekcji uczniów: możemy wyjaśnić im cel i razem ustalić, jak go osiągnąć. Być może nie od razu nauczą się dobierać zadania do podanego celu, ale z czasem zaczną rozumieć, jak to działa i współtworzyć z nami kryteria sukcesu - co trzeba zrobić, aby osiągnąć cel. Dzięki temu staną się współodpowiedzialni za swój proces uczenia się, a ich nauka będzie bardziej efektywna. Korzyścią dla nauczyciela (oprócz lepszych osiągnięć uczniów) jest satysfakcja: "sam planuję moje lekcje, wiem, po co to robię i znacząco przyczyniam się do osiągnięć moich uczniów". 
Szkoła bohaterek i bohaterów, czyli jak radzić sobie z życiem

Szkoła bohaterek i bohaterów, czyli jak radzić sobie z życiem

Chciałabym napisać, że książkę Przemka Staronia "Szkoła bohaterów i bohaterek, czyli jak radzić sobie z życiem" pochłonęłam jednym tchem, ale to nie byłoby prawdą. Czytałam ją kawałkami, zatrzymując się, aby przetrawić wiedzę i pogodzić się z nową świadomością. Chociaż, czy na pewno nową? Przemek pisze o rzeczach bliskich każdemu człowiekowi. Mnie również one dotyczą. Mam wrażenie, że ta książka opisuje słowami to, co czułam od dawna, ale nie umiałam opisać. 


Każdy rozdział książki opiera się na scenie z wybranego filmu. Za pomocą bohaterów filmu autor opisuje wewnętrzne rozterki, które przeżywa wielu ludzi, zwłaszcza młodych, dorastających, szukających własnej drogi. Przemek próbuje odpowiedzieć na pytania typu: Czy to źle być smutnym? Czy sukces uszczęśliwia? Czy warto się zakochiwać? I wiele innych. Czy mu się to udaje? 

Wiele fragmentów książki tak trafnie opisuje wątpliwości, które dręczą ludzi, że czasami czytelnik ma wrażenie, że tekst jest skierowany bezpośrednio do niego. Są zdania, po których trzeba się zatrzymać, przemyśleć, przetrawić. Jest też wiele wartościowych cytatów, które aż chce się zapisać (i to nie tylko moje pragnienie - mam książkę z biblioteki, jakiś poprzedni czytelnik podkreślił w niej wiele zdań - nie zawsze tych, które ja bym chciała wyróżnić). Z pewnością książka do mnie trafiła. 

A jednak mam wrażenie, że nie do każdego trafi w takim samym stopniu. Otóż, autor wielokrotnie powtarza, że trzeba żyć w zgodzie z sobą samym - trzeba poznać własne pragnienia, uczucia, nauczyć się wyrażać emocje, pogodzić się z przeszłością itd. Ja to w dużej mierze zrobiłam i dlatego rozumiem przesłanie. Nie mam jednak pewności, czy ten tekst pomoże osobie będącej na początku drogi do poznania siebie, ani tym bardziej komuś, kto nawet nie próbuje tego robić. Czy słowa, jakkolwiek piękne by nie były, są w stanie zmienić myślenie odbiorcy? Przemek Staroń twierdzi, że tak - sam przyznaje, że w wielu momentach życia słowa jego znajomych zmieniły jego myślenie. Ja jednak jestem ulepiona z innej gliny - muszę do wszystkiego dojść sama. Przeczytane lub usłyszane słowa mogą wywołać moją refleksję, ale nie zmienią mojego myślenia z dnia na dzień. 

Mimo to uważam, że warto przeczytać tę książkę, gdyż ona prowokuje refleksję, a to już jest pierwszy krok do zmiany - zastanowienie się nad tym, co robię dobrze, co powinnam zmienić, jak mogę to zmienić... Bez tego nie da się pójść dalej. Jako nauczyciel widzę, że powinnam częściej rozmawiać z uczniami o emocjach, gdyż robię to zdecydowanie zbyt rzadko. Dziękuję, Przemku, za uświadomienie mi tego. Nie każdy ma to szczęście wychowywać się w rodzinie, w której rozmawia się o emocjach i uczy się dzieci odpowiednio je wyrażać. Tym musi zajmować się szkoła. I bynajmniej nie chodzi tu tylko o zajęcia, na których dzieci uczą się rozpoznawać i nazywać emocje. Trzeba pójść dalej - pokazać uczniom, jak odkryć to, co te emocje wywołuje. Wyładowanie złości pomaga chwilowo, ale nie rozwiązuje problemu. Każdy, również nasz uczeń, powinien znać sposoby dotarcia do źródła emocji. Wiem z doświadczenia, że tego się w szkołach nie uczy...

Wpis podsumuję cytatem, który bardzo do mnie przemawia:

"Wybór czai się wszędzie. Czai się w związkach: czy wyrzucę, czy naprawię. Czai się w najnudniejszej lekcji świata: czy będę marudził, jak beznadziejne mam życie, że muszę chodzić do szkoły, czy zacznę robić sketchnotki i notując lekcję, będę dobrze się bawić. [...] Czai się w interpretacji zdarzeń: czy szklanka jest do połowy pusta, czy do połowy pełna?"

Czy zawsze masz jakiś wybór?

"Rzeczywistości być może nie zmienisz. Ale na swój stosunek do niej, swoją interpretację - możesz jak najbardziej wpłynąć".

Zadania online na edukację matematyczną

Zadania online na edukację matematyczną

Dzieci lubią matematykę, jeśli na lekcjach mogą manipulować, bawić się, rozwiązywać problemy. Można do tego wykorzystywać różne pomoce: klocki, liczydła, patyczki, pchełki, kasztany, karty do gry itd. Przydają się też narzędzia TIK. W ciągu ostatnich kilku lat stworzyłam dla moich uczniów mnóstwo gier, prezentacji i innych pomocy online. Zebrane w jednym miejscu są magazynem dla mnie, ale i dla czytelników bloga. 



Przeliczanie elementów - liczby 1-10:



Mniejszy/większy niż 10:



Odejmowanie w zakresie 10:



Dodawanie dziesiątkami w zakresie 100:



Odejmowanie dziesiątkami w zakresie 100:



Tabliczka mnożenia:



APLIKACJE Genially:


Spostrzegawczość



Wielkanocne zadania z treścią (w zakresie 11)



Wprowadzenie liczby 12



Wprowadzenie liczby 15 - zbiory



Wprowadzenie liczby 17



Wprowadzenie liczby 18



Wprowadzenie liczby 19 



Jaka liczba kryje się pod daną figurą?



Kodowanie, odbicie lustrzane



Kodowanie z Mruczkiem



Kodowanie - plansza 8x8



Liczby 1-20 (oś liczbowa, kolejne liczby)



Dodawanie w zakresie 20 (zł)



Zadania z treścią - zakupy



Zadania z treścią ("o co jeszcze możesz zapytać?")



Zadania z treścią - waga



Zadania z treścią (dodawanie i odejmowanie w zakresiei 20)



Zadania z treścią - proste mnożenie



Zadania z treścią - klocki korbo



Tablice do układania zadań z treścią



Geometria - manipulowanie zapałkami



Mierzenie linijką



Obliczanie odległości (plan miasta)



Matematyczne grafy



Mierzenie temperatury


Liczby dwucyfrowe (do 30)


Copyright © Blog Dla Nauczycieli , Blogger