Szkolna Kasa Oszczędności - moja przygoda

Szkolna Kasa Oszczędności - moja przygoda

Przez 3 lata byłam opiekunem Szkolnej Kasy Oszczędności w mojej szkole. Uważam to za bardzo wartościowe doświadczenie. Na SKO zyskali przede wszystkim uczniowie, gdyż nauczyli się oszczędzać, ale też aktywnie zaangażowali się w projekty, które realizowaliśmy w ramach SKO. Do tego dochodzą korzyści materialne takie, jak nagrody dla szkoły (np. laptop) oraz całkiem estetyczne i dobre jakościowo gadżety dla uczniów. Zyskałam też ja, gdyż zwróciłam uwagę na konieczność nauczania przedsiębiorczości, wiele się nauczyłam i osiągnęłam kilka sukcesów. Gdyby sięgnąć głębiej, to w SKO można też upatrywać początków mojego bloga - przez 2 lata prowadziłam szkolnego bloga SKO. Lubiłam to. Skończyłam w styczniu 2018, a 4 miesiące później stworzyłam Dla nauczycieli


Najbardziej wartościowe było to, że przy SKO udało się nam (z koleżanką Sylwią) stworzyć aktywną grupę SKO-wiczów, którzy nie tylko oszczędzali, ale tez angazowali się w różne przedsięwzięcia, które im proponowałyśmy. W ciągu tych trzech lat odbyły się szkolne akcje:
  • konkurs plastyczny "Wspomnienia z wakacji"
  • konkurs wiedzy "Pytanie SKO"
  • konkurs na komiks o oszczędzaniu
  • wycieczka do banku PKO BP, podczas której uczniowie dowiedzieli się, jak działa bank oraz na czym polega praca w banku
  • konkurs na blogu na "Blogowicza miesiąca".

Oprócz tego działo się dużo na większą skalę. Na blogu udało nam się zorganizować Ogólnopolski konkurs wiedzy o finansach "Młody Przedsiębiorca". Regularnie publikowałam tam pigułki wiedzy o finansach oraz pytania. Chętni uczniowie przesyłali mi odpowiedzi mailem. Co tydzień 1 osoba wygrywała nagrodę - gadżety SKO i książkę. W sumie nagrody otrzymało 4 uczniów.

Przez 3 lata organizowałam też Powiatowy konkurs wiedzy o finansach "Młody Przedsiębiorca", który odbywał się w naszej szkole. Konkurs objęty był patronatem starosty mińskiego raz wójta gminy Mińsk Mazowiecki. W każdej edycji brali udział uczniowie z kilkunastu szkół, niektórzy uczniowie pojawiali się co roku, co tylko upewniło mnie, że konkurs daje szansę rozwijać zainteresowania tym, którzy już w szkole podstawowej interesują się pieniądzem i gospodarką. Konkurs był dla mnie nie lada wyzwaniem zwłaszcza, ze wszystko robiłam sama. Trzeba było ubiegać się o patronat; zdobywać nagrody; wykonać plakat; wysłać zaproszenia do szkół; zapisywać zgłaszające się szkoły; przygotować materiały zawierające ogrom wiedzy przekazanej w taki sposób, aby zrozumieli ją uczniowie; przygotować testy na etap szkolny oraz na finał; zaprojektować i wydrukować dyplomy oraz podziękowania dla nauczycieli; przygotować salę na finał (w tym poczęstunek); zaprosić gości; zmienić na ten dzień przydział sal w szkole; opisać konkurs na bloga, na stronę szkoły oraz do gazety lokalnej; napisać sprawozdanie dla starosty... Mimo to lubiłam to robić, gdyż widziałam zaangażowanie tych młodych ludzi, którzy już w wieku 12-13 lat potrafili opisać działanie podstawowych mechanizmów rynkowych. Podziwiam ich!


Samo prowadzenie bloga było interesującą przygodą. Przez niecałe 3 lata zamieściłam tam ponad 400 wpisów: zawierających wiedzę o finansach, opisy wydarzeń szkolnych, zaproszenia do konkursów, podsumowanie różnych akcji itp. Publikowali też uczniowie - wysyłali mi propozycję mailem, sprawdzałam, ewentualnie sugerowałam wprowadzenie poprawek, a potem wstawiałm na bloga z podpisem. Byli tacy, którzy publikowali regularnie. I znowu była to dla nich okazja do rozwinięcia swoich talentów i zainteresowań. Link do bloga tutaj 👈

Rzem z moją partnerką od SKO, Sylwią, napisałyśmy plan akcji charytatywnej do powiatowego konkursu "Iskry Miłosierdzia". Nasza akcja miała trwać cały rok szkolny 2016/2017 i opierała się na współpracy z podopiecznymi Warsztatu Terapii Zajęciowej Caritas w Mińsku Mazowieckim. Chodziło o to, aby przez cały rok angażować osoby niepełnosprawne i upośledzone w różne akcje szkolne, aby zapewnić im możliwość socjalizacji, rozwoju oraz rozrywki. Jednocześnie skorzystali na tym uczniowie naszej szkoły, gdyż nie każdy ma możliwość obcować z osobami up. ośledzonymi na co dzień. Nasi uczniowie skorzystali nie tylko społecznie, ale też edukacyjnie, gdyż byli zapraszani na warsztaty artystyczne w Caritas. Pomagali też pracując w ogrodzie Caritas. 


Oprócz tego, w roku szkolnym 2017/2018 w ramach SKO prowadziłam Koło Młodych Przedsiębiorców z klasą II. Spotykaliśmy się co tydzień, aby stopniowo poznawać tajniki przedsiębiorczości. Nie chodziło przy tym tylko o wiedzę finansową, ale też o naukę podejmowania decyzji, planowania projektów, budżetowania. Czasami planowaliśmy wydatki, innym razem zastanawialiśmy się, czy lepiej jest robić kanapki samemu, czy kupować je gotowe w sklepie, czasami graliśmy w Monopoly, ale zdarzało nam się też planować razem akcje charytatywne, np. sprzedaży torebek na prezenty w okresie bożonarodzeniowym. 


Akcje charytatywne to zresztą kolejna dziedzina, którą zajmowali się moi SKO-wicze. Razem robiliśmy i sprzedawaliśmy lemoniadę, torebki na prezenty, kilkakrotnie zbieraliśmy makulaturę. Braliśmy też udział w akcjach UNICEF, np. "Spraw, aby dzieci z Syrii przetrwały zimę". O działaniach często decydowali sami uczniowie, gdyż od czasu do czasu chętni SKO-wicze spotykali się ze mną w czasie długiej przerwy lub po lekcjach. Rozmawialiśmy wtedy o tym, co chcieliby w ramach SKO robić, wymyślali pomysły na aktywowanie kolejnych grup uczniów, dzielili się pomysłami na ciekawe wydarzenia. 

Jako autor szkolnego bloga SKO brałam udział w konkursach "SKO Miesiąca". W listopadzie 2016 mój blog zdobył nagrodę II stopnia, a kilka miesięcy później, w marcu 2017, nagrodę I stopnia (laptop dla szkoły). W Etapie Regionalnym Konkursu dla Szkolnych Kas Oszczęności w roku szkolnym 2016/2017 blog Zespołu Szkół w Stojadłach zdobył nagrodę III stopnia (1000 zł), a ja zostałam wyróżniona Brązową Odznaką w dorocznym Konkursie dla Opiekunów SKO z okazji Dnia Edukacji Narodowej. 


Najlepiej podsumowuje się z perspektywy czasu, dlatego piszę o tym dopiero teraz, chociaż moja przygoda z SKO skończyła się w 2018 roku. Było to bardzo ciekawe doświadczenie, otworzyło mi nowe drzwi, pozwoliło działać inaczej niż podczas lekcji. Udało mi się aktywować uczniów - to największy sukces SKO. Miałam stałą grupę uczniów, którzy angażowali się w różne przedsięwzięcia, pisali na bloga, uczestniczyli w konkursach, aktywnie oszczędzali i rozwijali swoje umiejętności. Dlaczego zatem skończyłam z SKO? Pokonała nas biurokracja... Każda Szkolna Kasa Oszczędności podlega jakiemuś oddziałowi banku - trzeba stale współpracować z pracownikami banku, zapraszać ich na prelekcje, zdobywać gadżety i nagrody na konkursy, wpłacać pieniądze od uczniów itd. Akurat tak się złożyło, że panie, które prowadziły w banku nasze SKO odeszły na urlopy macierzyńskie. Niestety, bank nie wyznaczył na ich miejsce kolejnych pracowników, nikogo nie przeszkolił z działania SKO. W rezultacie za każdym razem obsługiwał nas ktoś inny, kto w ogóle nie znał się na SKO, ciągle toczyłyśmy walkę o to, jak powinna wyglądać nasza współpraca z bankiem. W końcu ta walka podcięła nam skrzydła, poddałyśmy się. Jeśli jednak ktoś zastanawia się, czy podjąć się prowadzenia SKO w szkole - polecam. 



Do czego wykorzystać emoji?

Do czego wykorzystać emoji?

Emoji są nieodłącznym elementem komunikacji w XXI wieku, zwłaszcza dla młodych ludzi, w tym naszych uczniów. Warto je znać i wykorzystywać. Chciałabym pokazać Wam kilka ciekawych stron związanych z emoji oraz dać kilka inspiracji, jak je wykorzystać edukacyjnie. 


Polecane strony

https://emojipedia.org/

Z tej strony możemy za darmo pobrać mnóstwo emoji. Wpisujemy w okno wyszukiwania angielski rzeczownik i po chwili wyskakuje lista różnych emoji związanych z tym wyrazem. Klikamy na wybrany i kopiujemy symbol, aby wkleić go do pisanego tekstu. Zdarza się również odpowiedź "No results were found" - świat emoji póki co nie jest nieskończony. Czasami jednak szybciej jest wyszukać i skopiować emocji z tej strony niż przeszukiwać bazę emoji dostępnych w używanym komunikatorze. Polskim odpowiednikiem emojipedii jest https://emojiteka.pl/, skąd możemy wyszukać emotki w poszczególnych kategoriach. Podobną stroną jest https://emojio.pl/. Niestety, reklamy są tam tak nachalne, że szybko się rezygnuje.


https://emojitranslate.com/

Strona, na której możemy przetłumaczyć tekst na emoji i odwrotnie. Pod dużym oknem, w który wpisujemy tekst jest opcja wyboru języka, z którego będziemy tłumaczyć (lub na który będziemy tłumaczyć). Np. po wybraniu języka (jest też język polski) klikamy Enter, a po chwili w dolnym oknie pojawia się tekst z emoji. Zdarza się, że trzeba przeładować stronę. Nie zawsze też da się wpisany tekst zamienić na emoji, więc czasami w dolnym oknie pojawia się dokładnie to samo, co wpisaliśmy w górnym...

Uwaga! Jeśli wpisujecie po polsku, nie odmieniajcie słów, gdyż strona posiada wersję słownikową:

Kocham jazda ​rowerem  -  😍 🚴‍♂️ rowerem


https://ericandrewlewis.github.io/emoji-mosaic/

Na tej stronie możemy przekształcić dowolne zdjęcie w obraz malowany za pomocą emoji. Klikamy Wybierz plik, ładujemy obraz zapisany na komputerze i czekamy chwilkę. Kiedy obraz będzie gotowy zapisujemy go klikając Save as image. Zdjęcie króliczka może wyglądać np. tak:

Jak wykorzystać emoji edukacyjnie?

1. Pierwszy pomysł, jaki przychodzi do głowy to kodowanie i dekodowanie informacji. Można zapisać zdanie używając tylko emoji i poprosić uczniów o rozszyfrowanie zdania. Może się okazać, że ten sam kod zostanie odczytany różnie przez poszczególnych uczniów. To świetna okazja do pokazania, jak działa język - emoji zastępują rzeczowniki: czy da się rzetelnie przekazać informację samymi rzeczownikami? Jakie inne wyrazy są potrzebne, aby właściwie zrozumieć przesłanie? Warto pobawić się też w grupach - niech każda grupa zakoduje jakieś zdanie używając emoji. Potem grupy wymieniają się swoimi kodami i próbują rozszyfrować zdanie. Na koniec kody wraz z rozwiązaniami wracają do ich autorów, aby przekonać się, czy rozwiązania są prawidłowe. 

2. Emoji wyrażają emocje, są więc idealne do rozmowy o uczuciach. Mogą nawet stać się codziennym rytuałem na powitanie - każdy rysuje, jak się danego dnia czuje. Można też powiesić wydrukowane emoji na tablicy i poprosić, aby każdy uczeń przyczepił spinacz do tego symbolu, który najlepiej odzwierciedla jego samopoczucie w danej chwili. Jeśli któregoś dnia będzie dużo spinaczy przy 1 symbolu warto porozmawiać z uczniami, czy wydarzyło się coś, co ich wprawiło w taki nastrój. 

3. Jeszcze inną opcją jest wykonanie kostki, na której ścianach malujemy lub naklejamy emoji pasujące do tematu rozmowy, jaką chcemy przeprowadzić z uczniami. Kostkę możemy wykonać korzystając z prostego szablonu (dostępnego poniżej lub w wielu innych miejscach w sieci):



Uczniowie rzucają kostką siedząc w kole i odpowiadają na pytania:

  • Kiedy czujesz się .... (wyrzucona emocja)?
  • Co wprawia Cię w nastrój ... ?
  • Kiedy ostatni raz czułeś się ... ?
  • Co zrobić, aby tak się czuć / tak się nie czuć?

4. Emoji mogą się też przydać do notowania. Jeśli uczniowie pracują na papierze, rysują piktogramy. Notując na laptopach lub tabletach, łatwiej jest skorzystać z emoji. Jeśli zależy nam na tym, aby uczniowie zapamiętali treść czytanego utworu, poprośmy ich o notowanie piktogramami lub właśnie emoji. 

5. Emoji mogą posłużyć do dawania informacji zwrotnej lub oceny koleżeńskiej. Jeśli umówimy się z uczniami na jakieś symbole i określimy dokładnie, co oznaczają, tak udzielana infomacja będzie szybsza, a czasami łatwiejsza zarówno dla oceniającego jak i ocenianego. 

6. Na koniec zajęć uczniowie mogą używać emoji aby pokazać nam, w jakim stopniu zrozumieli temat. 

7. Proponuję od czasu do czasu wprowadzać emotkowe zagadki, aby pobudzić uczniów. Np. na początek lekcji dać zestaw emoji i zapytać uczniów, o czym będzie dzisiejsza lekcja sądząc po symbolach? Albo niech odgadną po zestawie symboli, co się wydarzyło wczoraj w szkole. 

8. Nauczyciele klasy 1 mogą wykorzystać emoji do tworzenia tekstów do czytania dla dzieci, które nie znają jeszcze wszystkich liter. Zamiast głowić się, jak napisać tekst złożony tylko z poznanych do tej pory liter można trudniejsze wyrazy zastąpić emotkami. 

9. Do rozwijania kreatywności zaproponujmy uczniom ułożenie historii, która zacznie się np. tak:

👵🔪🏜️👮


A Wy jaką historię ułożycie? 

Słuchając uczniów

Słuchając uczniów

Wakacje to czas odpoczynku, ale też zamykania pewnych rozdziałów, podsumowywania ich. Ja często zastanawiam się nad odpowiedzią na pytanie, co jest najważniejsze w edukacji. Oczywiście, pytania o rzeczy "naj" są bardzo trudne, no bo jak można wybrać jedną rzecz z tak wielu czynników, które składają się na proces edukacji? Mogę jedynie wskazać, na co kładę nacisk w danej chwili, nad czym pracuję (pisząc o procesie edukacji mam na myśli zarówno uczenie się uczniów, jak i mój rozwój, bo ja i moja praca również są w ciągłym procesie).


Bez chwili wahania mogę stwierdzić, że aktualnie najważniejsze jest dla mnie słuchanie, co moi uczniowie mają mi do przekazania. Nie chodzi tu o odpowiedzi na pytania dotyczące przerabianego materiału, tylko o wsłuchiwanie się w to, jak i co mówią, aby zrozumieć ich sposób myślenia, proces dochodzenia do wiedzy oraz dowiedzieć się o nich samych jak najwięcej. Nie jest to łatwe zadanie!

Polska edukacja, niestety, w dużej mierze opiera się na pytaniach zamkniętych, czyli takich, w których odpowiedź jest z góry znana. Nawet, jeśli gramatycznie jest to pytanie otwarte, nauczyciel z góry wie, jaka powinna być odpowiedź, a zadaniem ucznia jest udzielić takiej odpowiedzi, jakiej nauczyciel oczekuje. Tak skonstruowane są często zadania w podręcznikach, na sprawdzianach czy egzaminach. Odpowiedzi ucznia nie są oceniane pod kątem kreatywności czy innowacyjności, ale pod kątem zbieżności z kluczem odpowiedzi. Pracując w ten sposób uczeń w szkole nie rozwija swoich procesów myślowych, tylko uczy się, jak spełniać oczekiwania innych.  

A więc jak słuchać uczniów? 


Bardzo ważne są pytania, jakie zadajemy. Kiedy jesienią zapisałam się na kurs Action Learning nie wiedziałam nawet, jak duży wpływ na mnie i moją pracą wywrze ta metoda. Nie jest łatwo zadawać pytania, które nie będą sugerowały odpowiedzi, tylko motywowały do myślenia: 
  • Jak myślisz?
  • Dlaczego tak się dzieje?
  • Co stanowi problem? 
  • Co dokładnie się dzieje? 
  • Co chcesz zrobić? Co ci w tym pomoże?
Oczywiście, odpowiedzi trzeba słuchać uważnie, aby zadać kolejne pytania. Równie istotna jest nasza reakcja - jeśli wyśmiejemy ucznia lub zdeprecjonujemy jego wybór, prawodpodobnie więcej się przed nami nie otworzy. Jak więc mamy zachować się widząc brak wiedzy naszego podopiecznego? Podziękować za odpowiedź, zapamiętać i uwzględnić to przy planowaniu kolejnych działań z klasą tak, aby wykonywane zadania pomogły uczniowi pogłębić wiedzę i zrozumieć proces, o którym mowa. Odpowiedzi, które sprawdzają się w wielu sytuacjach to np. "Dziękuję za odpowiedź" lub "Cieszę się, że podzieliłeś się z nami swoim zdaniem". A jeśli inni uczniowie zareagują negatywnie? Każdą błędną odpowiedź można wykorzystać mówiąc: "Świetnie, że o tym wspomniałeś! To pozwala nam zauważyć, że .... / To wprowadza nas w temat ....". 

Ważny jest też czas, jaki dajemy uczniowi na odpowiedź. Wielokrotnie przekonałam się, że najbardziej wartościowe odpowiedzi padają dopiero po jakimś czasie. Najpierw uczeń rzuca szybką, mało przemyślaną odpowiedź i wydaje mu się, że już skończył. Dajmy mu jeszcze chwilę, zachęćmy go gestem lub krótkim "Hmm?" do dalszego myślenia. Dlatego tak bardzo cenię zadania, w których uczniowie opowiadają o czymś w parach w ustalonym odgórnie czasie, np. każdy ma 2 minuty i nie wolno kończyć przed upływem wyznaczonego czasu. Sama przekonałam się, że często udziela się najpierw szybkiej odpowiedzi. Potem jest cisza (czasami długa), a dopiero po niej następuje dogłębna analiza.  

Słuchając poświęcajmy całą możliwą uwagę uczniowi, powinniśmy patrzeć na niego, a nie w komputer czy do książki. Zerkajmy na klasę, obserwując ich reakcję, ale najważniejszy jest odpowiadający uczeń. Bardzo lubię też kontynuować pewne rozmowy na przerwie, podchodzę wtedy do ucznia i dopytuję -  nie chodzę do pokoju nauczycielskiego nawet, kiedy nie mam dyżuru. Wolę spędzać czas z uczniami, dopytać, poobserwować. 

Ta uwaga poświęcana uczniowi jest potrzebna też po to, aby wyłapać treści przekazywane między wierszami. Czasami można dowiedzieć się np. o trudnej sytuacji rodzinnej albo o zainteresowaniach uczniów. Nastolatki zwykle niechętnie mówią w szkole o swoich pasjach, gdyż boją się reakcji rówieśników. Lubię wiedzieć, czym interesują się moi uczniowie - mogę wtedy dopasowywać do nich zadania, aby ich lepiej motywować do pracy. Nie odkryję Ameryki pisząc, że uczennica kochająca taniec chętniej wyszuka czasowniki w tekście o tancerzu niż w opisie rejsu Tytanika...

Wiedza o pasjach uczniów jest mi potrzebna również w innym celu. Ludzie mają tendencję do szufladkowania innych, do wpasowywania ich w stereotypy. Mi też się to czasem zdarza. Kiedy widzę ucznia, który nie radzi sobie z nauką, łatwo jest pomyśleć, że "on nic nie umie". Kiedy jednak poznam go lepiej i wiem, że jest świetnym kolażem albo zna się na rybach, gdyż wędkuje z dziadkiem od lat, inaczej na niego patrzę - dostrzegam świetnego wędkarza, który ma trudności w nauce. Ta perspektywa zmienia moje podejście, stwarza nowe możliwości, motywuje mnie do planowania takich zajęć, w których odnajdzie się nawet wędkarz. 



Wszystko to, oczym napisałam powyżej podsumowują świetnie słowa aktora i muzyka Viggo Mortensena: „Mogę się z Tobą nie zgadzać, ale myślę o tym co powiedziałaś i dlaczego to powiedziałaś. Cały sens słuchania zawiera się w tym, że po wysłuchaniu mogę ofiarować coś w zamian, ponieważ zrozumiałem o co chodzi tej drugiej osobie”.
Projekt eTwinning "Months around the year"

Projekt eTwinning "Months around the year"

Projekt Months around the year był projektem międzynarodowym realizowanym z klasą 4. Główne założenie było takie, żeby uczniowie mieli możliwość wykorzystać w realnej komunikacji wiedzę i umiejętności zdobywane podczas lekcji języka angielskiego. Razem z partnerami tworzyliśmy opisy kolejnych miesięcy roku szkolnego wykorzystując nowe słownictwo oraz konstrukcje gramatyczne. Jednocześnie był to projekt bardzo TIK-owy - wykorzystaliśmy wiele narzędzi do współpracy online, w tym narzędzi Microsoft.


Więcej na temat projektu znajduje się w poniższej prezentacji PowerPoint (link):


Priorytety na rok szkolny 2021/2022

Priorytety na rok szkolny 2021/2022

Na począku lipca rząd ogłosił podstawowe kierunki realizacji polityki oświatowej państwa na rok szkolny 2021/2022. Większość społeczności nauczycielskiej skupiła się na "cnotach niewieścich", które wcale nie są priorytetem, a zostały jedynie wspomniane przez doradcę ministra jako zagadnienie, które powinno być celem szkoły. Fakt, sam minister uznał, że to "szczera prawda". Póki co jednak jest to na szczęście tylko pusty komentarz, a społeczność edukacyjna powinna skupić się na oficjalnych priorytetach. 


"Powinna" - i tu zaczyna się marudzenie, że brakuje np. rozwijania kompetencji; że mamy roztropnie korzystać z narzędzi i zasobów cyfrowych; że rząd każe skupiać się nie na tym, co trzeba. Ja jestem chyba niepoprawną optymistką, bo widzę tu jednak również dobre rzeczy. Wszystko zależy od tego, jak te kierunki zinterpretujemy... 

Zacznijmy od tego, jakie są oficjalne kierunki realizacji polityki oświatowej na nowy rok szkolny. Wystarczy zajrzeć na stronę MEiN do zakładki Nadzór pedagogiczny:

Nie ma co się dziwić, że te kierunki są zbieżne z przekonaniami partii rządzącej. Chociaż nie popieram całości, dostrzegam tu pewne plusy. 

Ileż to razy nauczyciele borykają się z problemem rodziców "niekompetentnych wychowawczo"? Wszyscy wiemy, że niektórzy rodzice nie wychowują swoich dzieci - zrzucają ten obowiązek całkowicie na szkołę. A przeciez punkt 1 stwierdza jasno, że rodzina ma rolę wychowawczą! Szkoła ma rodzinę jedynie wspierać, nie zastępować. Wychowanie do życia w rodzinie jest przecież opisane w podstawie programowej, więc tu zaskoczenia nie ma, a program wychowawczo-profilaktyczny jest tworzony we współpracy z rodzicami, co tylko podkreśla rolę rodziny w procesie wychowania. 

Punkt 2 rozumiem jako rozwijanie umiejętności korzystania z mediów, w tym wrażliwość na rzetelne źródła informacji i wyłapywanie fake news* (wrażliwość na prawdę) oraz nawoływanie do rozwijania wolontariatu (wrażliwość na dobro, kształtowanie postaw szlachetności i zaangażowania społecznego). Dbałość o zdrowie jest tematem bardzo ważnym zawsze, nie tylko jeśli chodzi o uczniów, ale też o nauczycieli. Czy to oznacza, że w ramach nadzoru pedagogicznego dyrektor ma dbać o dobrostan nauczycieli??

Punkt 3 zawiera niejasne dla mnie sformułowania. O ile rozumiem potrzebę edukowania młodych ludzi na temat osiągnięć cywilizacyjnych Europy oraz kształtowanie postaw patriotycznych, zastanawia mnie sformułowanie "kanon edukacji klasycznej". Zakładam, że chodzi tutaj o to, aby uczniowie (zapewne klas starszych) wiedzieli cokolwiek na temat Platona, Sokratesa oraz kononu polskiej literatury, jak Pan Tadeusz czy W pustyni i w puszczy. Tyle, że to już chyba i tak znajduje się w podstawie programowej. Może ministerstwo nie wierzy, że nauczyciele realizują takie treści i zamierza to dogłębnie sprawdzić? Może ministerstwo boi się, że nauczyciele wpisują w dzienniku, że omawiają Pana Tadeusza, w rzeczywistości czytają z uczniami Szkołę bohaterek i bohaterów Przemka Staronia albo Płynąc w ciemnościach Tomasza Jędrowskiego?

Pierwsze zdanie punktu 4 dotyczy indywidualizacji pracy (co bardzo popieram) oraz potrzebę podniesienia jakości edukacji poprzez budowanie relacji: uczeń-uczeń, nauczyciel-uczeń, rodzic-nauczyciel oraz rodzic-uczeń (bo na tym właśnie opiera się pozytywny klimat szkoły oraz poczucie bezpieczeństwa). "Roztropne korzystanie z narzędzi i zasobów cyfrowych" też nie jest takim złym pomysłem - nie raz widziałam nauczycieli, którzy używali TIK-ów nieumiejętnie. Narzędzia cyfrowe są pomocą dydaktyczną, mają służyć osiągnięciu założonych celów, a nie tylko wywołać efekt WOW. A dla tych, którzy mają to już opanowane do perfekcji słowo "roztropne" pozostawia spore pole do interpretacji. 

Zintegrowana Strategia Umiejętności jest dość obszernym dokumentem przygotowanym przez rząd kilka miesięcy temu. Jest to nic innego jak rozbudowany, podający niewiele konkretów dokument podkreślający potrzebę kształtowania kompetencji, które zostały tu podzielone w następujący sposób:

Cały dokument można pobrać ze strony rządowej

Przyznam, że nie czytałam uważnie całego dokumentu, więc nie jestem w stanie zagwarantować, że nie został tam ukryty jakiś kruczek prawny zmuszający dyrektów lub nauczycieli do jakiś dziwnych zachowań. Obiecuję, że w wolnym czasie nadrobię (pewnie i tak będę musiała 😏). Na pierwszy rzut oka wygląda na to, że mamy po prostu kłaść nacisk na kształtowanie kompetencji uczniów (trzeba jakoś podzielić czas na umiejętności i kanon edukacji klasycznej, bo to chyba nie bardzo idzie w parze). 

Zdecydowanie podoba mi się ostatni kierunek. Wzmocnienie edukacji ekologicznej w szkołach to rzecz bardzo istotna i cieszę się, że będzie na to kładziony nacisk w najbliższym roku szkolnym. Jest to temat mi bardzo bliski ze względu na moje zainteresowanie rozwiązaniami opartymi na przyrodzie, które są elementem edukacji ekologicznej. 

Podsumowując, kierunki wskazane przez Ministerstwo Edukacji i Nauki nie są takie złe. Niektóre punkty są dobre i bardzo potrzebne; inne zostały tak sformułowane, że da się je zrozumieć na różne sposoby i można łatwo wykazać ich realizację. Wszak słowo "właściwa" ma wiele znaczeń... Oby. 


* Wcale nie piszę tego z przekąsem - biorąc pod uwagę tematy zaproponowane w zeszłym roku przez eTwinning myślę, że jest to całkiem rozsądne rozwinięcie punktu 2.
Projekt eTwinning "Czego nas uczą skarpetki"

Projekt eTwinning "Czego nas uczą skarpetki"

We wsółpracy można też omawiać lekturę, np. "Niesamowite przygody dziesięciu skarpetek" J. Bednarek. To jeden z ulubionych projektów moich pierwszaków w całym roku szkolnym. Podobała im się zwłaszcza rozprawa sądowa. Dokładny opis projektu w videoprezentacji poniżej.



Dajcie dziecku karton!

Dajcie dziecku karton!

Mam słabość do kartonów. Odkąd pamiętam musiałam się zmuszać, żeby je utylizować, gdyż zawsze mi się wydawało, że można je jeszcze do czegoś wykorzystać. Przez lata pracy z małymi dziećmi oraz przez lata rodzicielstwa uzbierałam wiele dowodów na to, że karton to idealna pomoc dydaktyczna, a zarazem zabawka. Sprzedawcy okolicznych sklepów nie dziwią się już, kiedy pytam, czy mają jakieś niepotrzebne kartony - wiedzą nawet, jakie są dla mnie najlepsze. 😉


Dlaczego tak lubię kartony?

Przede wszystkim dlatego, że są bardzo łatwe do zdobycia, dzieci je uwielbiają, a zarazem kartony mają mnóstwo możliwości wykorzystania. 

O pierwszym powodzie już wspomniałam - można je wziąć z pobliskiego sklepu (jeśli potrzebujemy dużych kartonów, polecam sklep z meblami albo z maszynami, np. budowlanymi - mają kartony po częściach do maszyn). Czasami kartony znajdą się też w sekretariacie szkoły (pani sekretarka będzie nam wdzięczna, że pozbawimy ją kłopotu z utylizacją), w szkolnym sklepiku czy na kuchni. Dzieci mogą też przynieść z domu kartony po butach czy po innych zakupach. 

Drugi powód - uwielbiają je dzieci. Kartony są lepsze niż klocki, gdyż można z nich nie tylko zrobić, na co się ma ochotę, ale też dowolnie to ozdobić: pomalować czy okleić. Zabawa jest zarówno w trakcie budowania, jak i potem, kiedy dziecko wykorzystuje zbudowany przez siebie domek, zamek czy pojazd. Kreatywność może się tu rozwijać prawie bez ograniczeń, a jednocześnie dziecko ma poczucie sprawczości - to ono decyduje o tym, jak budowla będzie wyglądała i do czego będzie służyła. Takie zabawki są nie tylko atrakcyjne ze względu na możliwości wykorzystania, ale też dziecko podchodzi do nich z sentymentem. 

Rodzic czy nauczyciel dostrzega w kartonie nie tylko rozwijanie kreatywności, ale też trening umiejętności manualnych - karton trzeba ciąć, oklejać, przytrzymywać, malować... To zadanie idealne dla klas 1-3, zwłaszcza dla edukacji technicznej, ale też na zajęcia świetlicowe czy koła zainteresowań. Jeśli pracujemy w grupach, dzieci doskonalą umiejętność negocjacji, współpracy i podejmowania decyzji. Uczą się też odpowiedzialności, gdyż o wykonaną zabawkę trzeba dbać - łatwo ulegnie zniszczeniu, jeśli dzieci zostawią ją w niewłaściwym miejscu czy będą zbyt gwałtownie się z nią obchodzić. 

Trzeci powód jest taki, że karton można wykorzsytać na wiele sposobów: zarówno do zabawy, jak i edukacyjnie. Właściwie nawet budowanie z kartonu dla zabicia czasu jest edukacyjne, o czym wspomniałam nieco wyżej. 😀

Moje prywatne dzieci poprzez kartony rozwijały swoje umiejętności. Syn poznawał budowę samolotu (sprawdzał w książkach i w internecie, a potem budował):


Córka interesuje się muzyką, więc konstruowała intrumenty:


Kiedy byli młodsi i mniejsi, z ogromnych kartonów zbudowaliśmy razem piętrowy domek, który dzieci ozdobiły i umeblowały po swojemu:


W szkole projektowaliśmy ekologiczne pojazdy w ramach projektu eTwinning "Partnerships for the Goals". Poniższy był napędzany wiatraczkiem, który niestety nie został utrwalony na zdjęciu (a przynajmniej jego zdjęcie zaginęło):

Maluchy budowały też z kartonu podczas warsztatów z babciami i dziadkami. Chętnie korzystają również z teatrzyku kukiełkowego - ja wykonałam teatrzyk, oni robią kukiełki i bawią się na przerwach (używają go dość często, więc jest nieco "zdezelowany"):

W jednej z poprzednich klas budowaliśmy duży zamek z pudełek po butach - kartony były tu cegłami, które trzeba było poukładać i posklejać. Dzieci bawiły się tym zamkiem przez kilka tygodni. 

Dla maluszków w przedszkolu karton można wykorzystać do malowania - inaczej maluje się na kartce położonej poziomo, a inaczej na pionowej ścianie dużego kartonu. Może nawet powstać mural!

Z małych pudełek - po lekach, po mydle itp. - budowaliśmy makietę miasta, a potem nagraliśmy na niej filmik poklatkowy o tym, jak bezpiecznie poruszać się po ulicach. Bohaterami były ludziki lego, a samochodami resoraki, które przyniosłam z domu. Równie dobrze samochody też mogły być zrobione z pudełek, ale zabrakło nam już czasu. 

Kartony można wykorzystać podczas omawiania lektury, żeby zbudować świat opisany w książce albo zaprojektować pokój dla wybranego bohatera biorąc pod uwagę jego cechy i zainteresowania. Na edukacji technicznej można zbudować wybrane urządzenie, aby poznać zasady jego działania. Na edukacji przyrodniczej proponuję zbudować domek dla ptaków albo makietę łąki/lasu/miasta z rozwiązaniami opartymi na przyrodzie. Na edukacji matematycznej można kartony mierzyć i porównywać... To zaledwie kilka pomysłów "belferskich". Czasami wystarczy dać dzieciom kartony i pozwolić zrobić z nimi, na co mają ochotę - i nawet to jest edukacyjne!
Sway - podręcznik staje się niepotrzebny...

Sway - podręcznik staje się niepotrzebny...

Sway to narzędzie Microsoft służące do przygotowywania publikacji. Zawiera gotowe szablony, np. życiorysu, bloga, prezentacji, protfolio czy projektu. Znajdziemy też ciekawy szablon pracy domowej oraz całkiem sporo gotowych lekcji (po angielsku). Możemy edytować wybrany szablon, w którym mamy przygotowany układ, wystarczy zmienić tekst i media, usunąć elementy niepotrzebne lub dodać brakujące. Możemy też stworzyć Swaya od podstaw - jest to bardzo intuicyjne i daje wiele możliwości. 


Aby mieć wyobrażenie o tym, jak może wyglądać Sway, polecam zajrzeć tutaj - to podsumowanie projektu eTwinning. 

Jak stworzyć Swaya od podstaw?

Logujemy się na konto Office 365 i wybieramy aplikację Sway. W oknie przeglądarki pokazuje się kilka przykładowych szablonów, a z lewej strony biały prostokąt z plusem: Nowy pusty Sway. Klikamy tu. Otwiera się nowe okno. Na środku mamy okienko z ramką do wpisania tytułu. Nie możemy wprawdzie zmienić czcionki, ale jej wielkość jest optymalna jako tytuł. Możemy tekst dodatkowo wyróżnić (pogrubić) lub zaakcentować (pochylić). Możemy też dodać zdjęcie jako tło dla tytułu - klikamy na Tło, a z prawej strony otwiera się dodatkowe menu wstawiania. Program od razu podpowiada nam słowa klucze (z tytułu), którymi możemy wyszukać sugerowane zdjęcia lub filmy w zasobach aplikacji. Aby nie musieć podawać źródła zdjęcia zaznaczmy okienko Tylko licencja Creative Commons. Kiedy klikniemy na napis Sugerowane otwiera się menu ze źródłami, z których możemy wybrać obraz lub film. Na dole mamy opcję Moje urządzenie, przez którą możemy wybrać zdjęcie z komputera. 

Mamy już tytuł. Teraz klikamy na plusik pod oknem tytułu. Możemy teraz wybrać, co będzie pod tytułem: 

Nagłówek, czyli np. wprowadzenie jakiejś sekcji; 

Tekst - mniejsza czcionka, możemy tam wstawić dłuższy tekst z wypunktowaniem, numeracją, pogrubieniem lub pochyleniem; możemy też podlinkować wybrany fragment;

Obraz - jedno zdjęcie;

Stos - kilka zdjęć, które będą ułożone jedno na drugim, po kliknięciu na pierwsze przesunie się ono na koniec, a my zobaczymy drugie itd.;

Przekaż - możemy wstawić plik z komputera: zdjęcie, film, prezentacja, dokument tkestowy lub pdf; warto zaznaczyć, że dokumenty nie będą załącznikami, które trzeba oddzielnie otworzyć, ale automatycznie otwierają się w Swayu, dzieląc na sekcje! Trzeba to koniecznie sprawdzić, gdyż czasami podział nie jest logiczny, a niektóre slajdy z prezentacji są zinterpretowane jako tekst oddzielony od zdjęcia. Można to jednak poprawić, przesuwając poszczególne części, dodając podpisy, kasując to, co jest niepotrzebne;

Multimedia - obraz, wideo, plik dźwiekowy, stos, plik z komputera, możemy też osadzić jakieś elementy, np. MsForms, Wakelet, Padlet, chociaż niestety nie wszystkie witryny są obsługiwane - jeśli nie uda nam się osadzić wybranego narzędzia, musimy wstawić do niego link;

Grupy - to bardzo ciekawa opcja, gdyż umożliwia nam ciekawe zaprezentowanie elementów Swaya: grupa automatyczna to okienka zestawione w taki sposób, że tworzą osobną sekcję, możemy tam wstawić inne elementy; siatka, w której dodane elementy będą wyświetlały w określonym w siatce układzie; porównanie - dodajemy 2 obrazy, które wyświetlają się obok siebie, a na środku jest suwak, dzięki czemu przeglądający może oglądać raz jeden, a raz drugi obraz; wspomniany wcześniej stos lub pokaz slajdów, do którego wklejamy kilka obrazów, a przeglądający ogląda je jeden po drugim jak slajdy w prezentacji. 

Każde okienko możemy w dowolnej chwili usunąć, zaznaczając je i klikając na kosz w jego prawym górnym rogu. Tło w nagłówku możemy zmienić lub usunąć klikając na Szczegóły nad obrazem tła. Wtedy cały nagłówek rozbija się na tytuł oraz tło. Każde zdjęcie możemy opisać. Przy obrazach pojawia się opcja Punkty fokusu, która umożliwia nam ustawienie, która część obrazu ma być widoczna (przy różnych ustawieniach wyświetlania pokazuje się całe zdjęcie lub tylko jego fragment). Mamy też 3 wielkości zdjęcia (w widoku edycji nic się nie zmieni, ale przy odtwarzaniu widać różnicę):


Każdy ruch możemy cofnąć klikając na strzałkę w prawym górnym rogu. Mamy tam też opcję Wstawianie, dzięki czemu w dowolnym miejscu możemy dodać obrazy lub filmy. Warto korzystać też z funkcji Odtwórz na samej górze - w każdej chwili możemy sprawdzić jak prezentuje się to, co stworzyliśmy. Do widoku edycji wracamy przewijając Swaya na sam początek i klikając Edytuj na górnym pasku.

Dodajemy tyle sekcji i elementów ile potrzebujemy. Kiedy dodamy wszystko, możemy skupić się na wyglądzie Swaya. Przejdźmy na lewą stronę widoku edycji. W lewym górnym rogu ekranu mamy 2 zakładki: Scenariusz i Projektowanie. Do tej pory tworzyliśmy scenariusz naszego Swaya. Kiedy wszystko jest już dodane warto popracować nad wyglądem i kliknąć w Projektowanie. Nasz Sway automatycznie przejdzie w tryb przeglądania, a po prawej stronie mamy opcje Style. Możemy tam wybrać kolorystykę, szablon z tłem i różnymi czcionkami oraz styl przeglądania: pionowy, poziomy, slajdy. Kiedy klikniemy na wybraną opcję Sway od razu zmienia wygląd, możemy więc zobaczyć czy to jest właśnie styl, o który nam chodziło. 

Możemy też kliknąć na Dostosuj - wtedy sami wybieramy kolory, czcionki i ich rozmiar, a także spośób wyróżnienia animacji (czyli np. zdjęcia będą sprawiały wrażenie, jakby się powiększały, jeśli zatrzymamy się na jakimś slajdzie dłużej). Są to opcje dla całego Swaya, a nie dla poszczególnych elementów. 

Na sam koniec, zanim udostępnimy Swaya, warto poświęcić chwilę na ustawienia ukryte pod trzema kropeczkami w prawym górnym rogu. Możemy tam wybrać język, ustawienia wyświetlania oraz autoodtwarzanie (przydaje się, kiedy tworzymy np. portfolio). 

Teraz pozostaje nam już tylko udostępnić Swaya, wybierając odpowiednie opcje (kto może go zobaczyć, czy będzie go tylko wyświetlać, czy też edytować oraz jak go udostępniamy - poprzez link czy chcemy go osadzić. 

Ważne jest to, że możemy zaprosić innych do edycji, przez co Sway staje się narzędziem do wykorzystania w pracy grupowej!

Sway świetnie nadaje się do tworzenia całych lekcji, w których zarówno dodajemy elementy prezentujące wiedzę, jak i zadania dla uczniów. Możemy też osadzać tam tablice czy kolekcje, na których uczniowie wstawią swoje prace dotyczące lekcji. Jeśli nasi uczniowie korzystają z komputera lub tabletu na lekcjach, podręcznik staje się niepotrzebny, gdyż o wiele bogatszą i ciekawszą wersją lekcji jest Sway.  

Projekt eTwinning "Zakupy w centrum handlowym"

Projekt eTwinning "Zakupy w centrum handlowym"

Nasz ostatni w roku szkolnym 2020-2021 projekt eTwinning realizowany z klasą 1 był jednym z najlepszych projektów, jakie realizowaliśmy. Podsumowując edukację w klasie 1 wiele dzieci powiedziało, że właśnie ten projekt zapamięta najlepiej. Aktywności projektowe były atrakcyjne, uczniowie też dużo się nauczyli. 


Cały projekt został opisany w poniższym Swayu:


Zielnik - idealne zajęcie na lato

Zielnik - idealne zajęcie na lato

Edukacja ekologiczna to nie tylko segregowanie śmieci i sprzątanie świata. To również, a nawet przede wszystkim, nauka o przyrodzie, zwłaszcza o roślinach, bo bez nich nie byłoby nic innego, nawet nas. Dlatego powinniśmy jako nauczyciele, ale też jako rodzice poświęcać zdecydowanie więcej czasu na poznawanie roślin oraz ich funkcji w środowisku. 


Do tego może nam się przydać zielnik. Możemy go robić z uczniami w szkole lub jako rodzice w domu z dziećmi. Wystarczy podczas spaceru zebrać kilka roślinek i zasuszyć je rozkładając pomiędzy gazetami i dociskając czymś ciężkim, np. kilkoma książkami. Przed zerwaniem sprawdźmy w dowolnym atlasie roślin nazwę oraz czy nie jest to roślina chroniona (wtedy nie możemy jej zerwać nawet, jeśli w okolicy widzimy mnóstwo tych roślin - chodzi o to, aby przestrzegać prawa i projektować właściwe zachowania). 

W domu, na spokojnie, poczytajmy informacje o tej roślinie. W wielu przypadkach okaże się, że ta roślina ma jakieś szczególne zastosowanie lecznicze albo może się przydać w ogrodzie, gdyż pełni  wyjątkową funkcję, np. pochłania nadmiar wody albo odstrasza komary. 

Kiedy po kilku dniach roślina uschnie, wklejamy ją do zeszytu A4 i opisujemy - koniecznie z dzieckiem, a jeśli nasza pociecha umie pisać, niech zrobi to sama. Poniżej zdjęcia z zielnika, który robiłam kilka lat temu z moimi prywatnymi dziećmi - wszyscy wtedy nauczyliśmy się bardzo dużo.




Co ważne, nie zrywajmy od razu 20 roślin, gdyż suszenie i wyszukiwanie informacji o nich zajmie nam tak dużo czasu, że dziecko może się szybko zniechęcić; zresztą nie zapamięta tyle nazw na raz. Na początek wystarczą 2-3 rośliny, za kilka dni zerwiemy kolejne. Dzięki temu jest większa szansa, że zapamięta te rośliny i będzie potrafiło je nazwać, kiedy natknie się na nie na kolejnym spacerze. Wybierajmy rośliny powszechnie występujące - będziemy je częściej spotykać i utrwalać ich nazwy. Lepiej jest poznać 10 roślin niż zrobić piękny zielnik z 50 roślin, których nie damy rady poznać.

W szkole trzeba to zorganizować nieco inaczej. Przede wszystkim zdecydujmy, czy robimy wspólny klasowy zielnik, czy dzielimy uczniów na grupy i każdy zespół tworzy własny zielnik (to w dużej mierze zależy od wieku uczniów). Następnie przed spacerem ustalamy, czy każdy uczeń zrywa swoją roślinę (wtedy spróbujmy zorganizować to w taki sposób, aby rośliny nie powtarzały się - możemy odwrócić cały proces i najpierw wyszukać nazwy powszechnie spotykanych roślin, wydrukować zdjęcia, rozdać uczniom i poprosić ich o znalezienie tej konkretnej rośliny), czy też na kolejnych kilku spacerach rośliny zbiera ktoś inny. Jeśli uczniowie robią zielniki  w grupach, mogą podczas spaceru pilnować, aby zrywać takie okazy, których jeszcze nie mają. 



Pamiętajmy o zapisaniu daty zbioru - jeśli planujemy robić zielnik przez cały sezon od wiosny do jesieni będziemy wiedzieć, które rośliny były w pełni wegetacji wiosną, które latem itd.  

Taki zielnik przetrwa wiele lat. Może się okazać, że za kilka lub kilkanaście lat wiele roślin nie będzie już tak powszechnych, jak w czasie zakładania zielnika. Ich miejsce mogą zająć inne, gdyż środowisko cały czas się zmienia. Jeśli zatrzymamy w szkole zielniki poprzednich klas z czasem będziemy mogli je porównać. 
Kreatywnie z kamieni

Kreatywnie z kamieni

Na wakacjach dużo zbieramy: muszle, bursztyny, szyszki, kamienie. Te ostatnie możemy wykorzystać do wielu ciekawych aktywności, które zajmują czas, rozwijają kreatywność i pomagają trenować motorykę małą dzieci. 

Zwłaszcza przydadzą się nam kamienie z morza oraz górskich potoków - są gładkie i nadają się do wielu rzeczy. 

Możemy z nich układać różne kształty, np. kwiaty, serce, słońce, lub jakiekolwiek inne, które tylko przyjdą nam do głowy. 


Wyzwaniem mogą być wieże budowane z płaskich kamieni - można zrobić rodzinny konkurs, kto zbuduje najwyższą wieżę, lub wieżę zbudowaną z największej liczby kamieni. 


Niektóre kamienie mają szczególny kształt - może zobaczymy w nich jakieś zwierzę? Jeśli tak, warto pomalować kamień tak, aby wyglądał bardziej autentycznie. Malowanie kamieni to bardzo atrakcyjne zajęcie, które można wykonywać zarówno na wakacjach czy w domu, jak i w szkole na lekcjach. Przydają się do tego farby (prace moich uczniów z klasy 1):

Malować można też flamastrami - te łatwiej zabrać w podróż wakacyjną. 


Warto połączyć kamienie z rysunkiem:


Poniższe zdjęcie pochodzi z wystawy w Willi Leopolda Kindermanna w Łodzi (ok. rok temu). Autorem tych małych form malarskich jest Jan Czarny.


Te, z kolei, otrzymałam od moich prywatnych pociech, które uwielbiają malowanie kamieni:



Kamienie mogą też posłużyć jako pieniążki do zabawy w sklep, lub jako liczmany przy różnych zadaniach.

Inspiracje można czerpać z otoczenia - ogranicza nas tylko własna kreatywność.
Aplikacja Animal 4D - zwierzęta jak żywe

Aplikacja Animal 4D - zwierzęta jak żywe

Zarówno w szkole, jak i na wakacjach poznajemy różne zwierzęta, oglądamy je, uczymy się, gdzie żyją i czym się żywią. Najlepiej jest to robić to na wyjazdach do zoo czy rezerwatów przyrody. Ale nie wszystkie zwierzęta możemy zobaczyć na żywo. Wtedy warto skorzystać z technologii, np. z aplikacji wykorzystujących rozszerzoną rzeczywistość (augmented reality). 


Jedną z takich aplikacji (darmowych) jest Animal 4D (dostępna na Android i iOS). 


Na samym początku musimy zezwolić aplikacji na dostęp do aparatu oraz do pamięci. Aplikacja jest dostępna w kilkunastu językach, po polsku na razie nie, ale nawet dla osób nie znających angielskiego wszystko jest bardzo intuicyjne. Przy otwieraniu aplikacji za każdym razem pokazuje się komunikat informujący o tym, że używana jest tu rozszerzona rzeczywistość. Następnie otwiera się okno z instrukcjami oraz z linkiem do oficjalnej strony, z której możemy pobrać karty ze zwierzętami. W wersji darmowej są tam zaledwie 3 karty,a le na szczęście są inne strony w sieci, z których możemy za darmo pobrać i wydrukować wiele kart zwierząt, np. http://guroako.com/2020/05/09/4d-animal-cards-free-downloads/.

Drukujemy wybraną kartę (ja nie drukowałam, tylko wyświetlałam na komputerze), a następnie nakierowujemy na nią kamerę z otwartej aplikacji. Od razu pokazuje się zwierzę 4D. Możemy zmieniać położenie telefonu, oglądać zwierzę z góry, z boku lub z przodu, byle kamera "dostrzegała" kartę. Niektóre karty zawierają też dodatkowy rysunek pokarmu, którym żywi się dane zwierzę.





Zwierzęta ruszają się, machają głową/ogonem/skrzydłami, a także wydają charakterystyczne odgłosy. Możemy zrobić zdjęcie lub nagrać film (odgłosy słychać na filmie). Decydujemy o tym ustawiając na dole ekranu Photo lub Video. Tu pszczoła - królowa matka:


Oprócz tego aplikacja ma wbudowane opisy zwierząt ustawione alfabetycznie, są one dostępne w wybranych językach, ale w 2 wersjach - dla przedszkolaków (pre school) oraz nieco bardziej skomplikowane dla uczniów (1-3rd grade). Widzimy wtedy dane zwierzę wyświetlone na ekranie (w ruchu), możemy też przesuwać palcem po ekranie i oglądać zwierzę z różnych stron. Obok jest tekst, słyszymy też lektora. Dzięki temu aplikacja może być wspaniale wykorzystana podczas lekcji języka angielskiego (lub innego języka obcego, który jest dostępny w aplikacji). Dostęp do tych opisów jest w menu ukrytym pod trzema kreseczkami w prawym górnym rogu. 

W lewym dolnym rogu mamy narzedzie (tools) - możemy pobrać inny język lub przekręcić ekran (oryginalnie jest ustawiony poziomo). Możemy też skorzystać z ustawień dodatkowych (features), ale musimy mieć kod do rejestracji (serial number registration), który znajdziemy na odwrocie zakupinoych kart (jesli zdecydujemy się skorzystać ze sklepu octagon.studio).  

Aplikacja stwarza możliwość zabawy, ale i nauki dla dzieci w różnym wieku - maluchy mogą poznawać zwierzęta, starsi mogą uczyć się jezyka obcego. Zachęcam do spróbowania. 


Gry i zabawy słowne

Gry i zabawy słowne

Wakacje to czas długich podróży, czasami oczekiwania na swoją kolej (na lotnisku, przy kasie biletowej, ale też w poczekalni u lekarza). Aby zająć czas, proponuję pobawić się z bliskimi w gry słowne. Te najprostsze nadają się nawet dla małych dzieci, ine przeznaczone są raczej dla nieco starszych - sami oceńcie, które nadają się dla Waszych pociech. Niektóre są idealne nawet na spotkania z dorosłymi znajomymi, gdyż zapewniają sporo śmiechu. Popatrzcie na moje propozycje, a jeśli macie jeszcze inne pomysły, napiszcie, proszę, w komentarzu. 

1. Skojarzenia


Ustalamy kolejność (najlepiej tak, jak siedzimy, zaczynając od najmłodszego członka rodziny i idąc po kolei zgodnie z kierunkiem ruchu wskazówek zegara). Pierwsza osoba podaje jakiekolwiek słowo, druga podaje skojarzenie z pierwszym słowem, trzecia skojarzenie z drugim itd. Pilnujemy, aby słowa się nie powtarzały (jeśli "trawa" pojawiła się kilka rundek wcześniej, nie można już użyć tego słowa). Warto na początku umówić się jakie części mowy podajemy - z maluchami tego nie zrobimy, ale ze starszymi w którymś momencie pojawia się pytanie: "Czy czasowniki też można?". 

2.  Łańcuszek słowny


Podobnie jak przy skojarzeniach, ustalamy kolejność. Pierwsza osoba podaje dowolny wyraz, druga podaje wyraz zaczynający się na ostatnią głoskę lub literę pierwszego, trzecia wyraz zaczynający się na ostatnią głoskę lub literę drugiego itd. Warto od początku starać się unikać wyrazów zakończonych na "a", gdyż tych jest bardzo dużo, przez co trzeba często szukać wyrazów zaczynających się na "a", a to bywa trudne po kilku kolejkach. Oczywiście, wyrazy nie mogą się powtarzać. Ta gra przy okazji jest bardzo rozwijająca dla maluchów, które ćwiczą rozpoznawanie i wyodrębnianie głosek w nagłosie i wygłosie wyrazów (ważna umiejętność szkolna dla 6-7 latków).

3. Zdania na podaną literę


Wybrana litera mówi XYZ i w myślach mówi alfabet. Kolejna osoba mówi stop. Mówiący alfabet podaje na głos, na jakiej literze się zatrzymał. Teraz wszyscy mają czas na ułożenie zdania, w którym każdy wyraz zaczyna się na podaną literę. Tę wersję możemy urozmaicać: możemy dodać limit czasu na ułożenie zdania (np. mierzyć go telefonem); możemy ustalić punktację, np. za każdy wyraz 1 punkt, aby motywować uczestników gry do budowania długich zdań; możemy umówić się, że dopuszczamy przyimki i spójniki na inną literę, aby zdania były bardziej logiczne; możemy dodać, że po powiedzeniu swoich zdań przez wszystkich grających głosujemy na najlepsze zdanie itd. 

4. Rozwijanie skrótów i skrótowców


Dla starszych atrakcyjną zabawą jest wymyślanie rozwinięcia dla skrótów i skrótowców. Ustalamy kolejność. Pierwsza osoba podaje jakiś skrót lub skrótowiec, np. ZUS. Wtedy reszta wymyśla, od czego mógłby ten akronim pochodzić, np. Zakaz Uprawiania Seksu 😉 (takie rozwinięcie zaproponował kiedyś mój nastoletni syn). następnie druga osoba podaje skrót itd. Ta zabawa rozwija kreatywność i wywołuje salwy śmiechu. Nam zawsze wystarczalo to, ale tutaj też można dodać zasady, np. ograniczenie czasowe lub głosowanie i punktowanie najlepszej propozycji. 

5. Co to za wyraz?


W tej zabawie każdy uczestnik wybiera wyraz, najlepiej mający przynajmniej 3 sylaby. Nie mówi go na głos, tylko zmienia zgodnie w umówioną wcześniej zasadą, np. przestawia kolejność sylab, mówi od końca albo zmienia jakąś literę. Reszta uczestników próbuje odgadnąć, o jaki wyraz chodzi. Możemy dodać punkty dla osoby, która odgadnie jako pierwsza i zliczać je przez kilka kolejek. W ten sposób wyłonimy "wyrazowego mistrza". Czy wiecie, co to za wyraz: kabutel? No dobra, to było łatwe. A teraz: kelebik? 

6. 10 pytań


Ta gra nadaje się świetnie na spacery i długie podróże, ale można ją też wykorzystać w innych okolicznościach, np. w szkole można w nią grać z uczniami w grupach. Pierwsza osoba myśli o jakiejś rzeczy/zwierzęciu, ale nie mówi tego na głos (my zwykle umawiamy się, że jest to coś, co znajduje się w okolicy nas). Pozostali gracze po kolei zadają pytania tak, aby pierwsza osoba odpowiadała tylko TAK lub NIE. Np. Czy ta rzecz żyje? Czy to jest większe niż ja? Czy mogę to tutaj zobaczyć? Czy to jest zrobione z drewna? Mamy do dyspozycji 10 pytań - jeśli zadaliśmy już 9, ostatnie pytanie powinno być strzałem: Czy to jest antena? Następnie kolejna osoba myśli o jakiejś rzeczy i znowu zadajemy pytania. Można tu dodać punkty, ale nam zawsze wystarczało samo odgadywanie, gdyż to była super zabawa. Z nieco starszymi dziecmi można grać po angielsku lub w innym języku, którego uczą się dzieci i znają rodzice. Świetnie nadaje się też na lekcje języka obcego. 


Podałam te zabawy, w które najczęściej bawimy się całą rodziną. Wszystkie zabijają czas, a jednocześnie pozwalają się sporo nauczyć: poznajemy nowe słowa, rozwijamy umiejętności, śmiejemy się. One nadają się też do szkoły, np. na rozgrzewkę na początku lekcji. 

Na pewno istnieje dużo więcej takich zabaw. Jakie macie pomysły? 
Copyright © Blog Dla Nauczycieli , Blogger