Dzień Dziecka na lekcji angielskiego

Dzień Dziecka na lekcji angielskiego

Lekcje angielskiego czasami wypadają w Dzień Dziecka... I nie zawsze obchodzimy tę uroczystość całą szkołą. Jeśli jesteśmy z uczniami w klasie, warto uczcić ten dzień, niekoniecznie rezygnując z uczenia się. Jestem przeciwna tzw. "luźnym lekcjom", które często polegają na tym, że uczniowie oglądają film albo gadają sobie o czymś w grupach. Problem w tym, że jeśli jest to już kolejna "luźna lekcja", uczniowie są znudzeni i mają dość. Zaproponujmy im więc coś bardziej produktywnego. 

Mamy całkiem sporo opcji do wyboru: możemy zaproponować gry planszowe lub karciane po angielsku; mogą też być gry i quizy online - kahoot sprawdza się zawsze; możemy pobawić się w gry słowne w kole, np:
  • łańcuszek (uczen podaje angielski wyraz zaczynający się na ostatnią literę wyrazu podanego przez poprzednią osobę)
  • skojarzenia (uczeń podaje angielski wyraz kojarzący się z wyrazem podanym przez poprzednią osobę)
  • "When I go on holiday I will take..." - pierwszy uczeń dokańcza zdanie angielską nazwą tego, co zabrałby do walizki, kolejny podaje to, co poprzednik i dodaje swoją rzecz, trzeci podaje dwa poprzednie przedmioty i dodaje swój itd.
Kolejną opcją sa konstrukcje z klocków i opisywanie ich zgodnie z podanymi kryteriami (kryteria zależą od materiału, który chcemy z uczniami utrwalić). Można też wyjść z uczniami na dwór i przeprowadzić lekcję w terenie, np. niech w grupach wypiszą jak najwięcej angielskich nazw rzeczy, które widzą wokół siebie. Jeśli dodamy element rywalizacji, a na koniec po cukierku dla każdego ucznia - dochodzą emocje i radość z wygranej.

Ostatnia opcja, którą moi uczniowie bardzo lubią, to praca ze zdjęciami. Ja tez ją uwielbiam, gdyż pozwala uczniom rozwinąć kreatywność. Wyszukuję w internecie zdjęcie z ludźmi albo zwierzętami - im bardziej zaskakujące, tym lepiej. Korzystam z portali podających wiadmości, zwłaszcza z działu "zdjęcie dnia". Wyświetlam uczniom zdjęcie i proszę o wykonanie instrukcji:
1. Napisz, kto jest na zdjęciu, nadaj tym ludziom imiona.
2. Skorzystaj ze słownika i wypisz kilka nazw rzeczy, które widzisz na zdjęciu.
3. Wymyśl historię do zdjęcia - (w zależności od utrwalanego materiału) co stało się przed chwilą? Czym zajmują się ci ludzie? Co stanie się za chwilę? 

Uczniowie pracują w grupach, mogą korzystać z książek i zeszytów, a także ze słowników. W razie potrzeby wypisuję na tablicy kilka przykładowych konstrukcji zdań, które mogą się im przydać. Pomagam i czuwam, aby nie ograniczali się - im bardziej nieprawdopodobna historia, tym lepiej. Chodzi o to, aby wykonywanie zadania sprawiło im radość. Na koniec lekcji, oczywiście, zostawmy 10 minut na odczytanie opowieści - to najciekawszy moment. 

Zakodowany tekst

Zakodowany tekst

Na początku lekcji warto zaintrygnować uczniów. Zamiast po prostu podać im temat zajęć, można go zakodować. Krótka aktywność odszyfrowania rozrusza uczniów, zaciekawi, zaktywizuje ich. Szyfry przydadzą się, kiedy organizujemy grę terenową albo pokój zagadek. Możemy wykorzystać do tego różne kody, np. harcerskie. Abyśmy sami nie musieli poświęcać dużo czasu na kodowanie, wykorzystajmy narzędzia TIK, które nam to ułatwią. 

Odwrócony tekst


Dzięki stronie http://www.fliptext.org/ możemy odwrócić tekst o 180 st. Wystarczy w górnym oknie wpisać tekst, a on automatycznie wpisuje się odwrócony w dolnym oknie. Niestety, program nie odwraca poslkiech znaków diakrytycznych. Problemem sa też litery "l" oraz "j", zamiast krótych pojawiają się bliżej nieokreślone znaki. Mimo to, zakodowany tekst da się dość łatwo rozszyfrować i sprawia sporo frajdy. Działa na komputerze. Tablety i telefony nie zawierają odpowiednich czcionek. 

Szyfry harcerskie


Szyfrów harcerskich jest całkiem sporo. Nie sposób je wszystkie znać. Można skorzystać ze strony https://www.szyfry.matw.pl/, na której możemy zarówno zakodować, jak i odkodować tekst. Najpierw w górnym oknie wybieramy rodzaj szyfru, potem w dolnym oknie wpisujemy tekst i klikamy przycisk "Szyfruj". Potem wystarczy skopiować zaszyfrowane hasło i przekazać je uczniom. Pamiętajmy jednak, że aby mogli je odkodować, trzeba podać im sam szyfr. Wystarczy w oknie wyszukiwarki internetowej wpisać nazwę wybranego szyfru i wybrać grafikę. Następnie pokazujemy wybrany obraz uczniom (na potrzeby edukacyjne nie musimy zwracać uwagi na źródło - chyba że po to, aby upewnić się, że to pewne źródło 😉).


W razie problemów możemy sprawdzić zaszyfrowane hasło klikając na wskazanej wyżej stronie na górnym pasku "Odszyfruj". Możemy też dodać szyfr, jeśli nie znajdziemy na stronie tego, czego szukamy. 
Muzyka w klasach 1-3

Muzyka w klasach 1-3

Lekcje muzyki powinno się prowadzić z instrumentem - to oczywiste. Są jednak sytuacje, że nie mamy dostępu do instrumentu, albo chcemy, aby nasze dzieci po prostu pobawiły się muzyką, by ją polubiły (gra na instrumencie jest dla niektórych bardzo trudna, więc może zniechęcać). Czasami też chcemy pokazać uczniom brzmienie innych instrumentów niż te, których używamy w klasie. Możemy wtedy skorzystać z różnych aplikacji - na komputer lub tablet. Poniżej przedstawiam kilka możliwości.

Chrome Music Lab


Na stronie https://musiclab.chromeexperiments.com/ mamy sporo możliwości zabawy muzyką. Mamy tam 14 różnych aplikacji, począwszy od wirtualnego pianina, do którego poprzez link możemy zaprosić kogoś innego i wspólnie grać, poporzez pianino do gry indywidualnej oraz aplikację Rhythm, z małpką grającą na bębnach w ustalonym przez ucznia tempie (idealne na rytmikę), a skończywszy na aplikacjach do zabawy muzyką, gdzie możemy malować i bawić się głosem. Trudno opisać tutaj wszystkie możliwości, najlepiej jest po prostu się tym pobawić. Zaletą jest to, że nie trzeba nic pobierać ani zakładać konta - uczniowie wpisują adres. Możemy też utworzyć dla nich kod QR z linkiem, będzie szybciej. 

Wirtualne pianino


Nie zawsze mamy w klasie dostępne pianino. Warto wtedy skorzystać z pianina wirtualnego. Jest ich w sieci sporo, ale mi przypadło do gustu to: https://www.musicca.com/pl/pianino, gdyż klawisze są podpisane nazwami dźwięków (jest też opcja ukrycia nazw). Maluchom łatwiej jest wtedy zrozumieć, jak te dźwięki są ułożone i wybrać odpowiednie klawisze. Możemy wydrukować uczniom kartki z pięciolinią (tutaj), poprosić o narysowanie nut, a potem zagranie tego na tabletach. Lub odwrotnie - mogą najpierw skomponować melodię na pianinie, a potem zapisać ją na pięciolinii. 

Wirtualny ksylofon


Czasami pianino to za dużo - na początku, kiedy poznajemy dźwięki, lepiej jest ograniczyć liczbę dźwięków. Wtedy przydadzą się wirtualne dzwonki/cymbałki. Bardzo estetyczne i łatwe w użyciu są te: https://playxylo.com/. Mamy kilka opcji - kolorowe lub brązowe, z podpisami literowymi lub solmizacyjnymi. Tu również nie trzeba się logować, wystarczy wejść na stronę. 


Eye Play Music


To apliakcja do pobrania na komputer (wymaga windowsa, nie da się jej zainstalować na tablety). Oryginalnie przeznaczona jest dla osób niepełnosprawnych, gdyż w połączeniu z odpowiednim oprogramowaniem umożliwia granie "wzrokiem". Starndardowo wystarczy jednak wersja podstawowa, do grania myszką lub touchpadem. Możemy ją za darmo pobrać tutaj: http://mybreathmymusic.com/en/eyeplaymusic. Jest mała - nie zajmuje dużo miejsca na komputerze.


Czerwone płytki dookoła to dźwięki oktawy - możemy ustawić na nich podpisy, a także wybrać oktawę, gamę oraz instrument. Dźwięk nie naśladuje danego instrumentu idealnie, ale pozwala na odczucie różnicy między brzmieniem np. saksofonu i fletu. Nie musimy klikać na płytki, wystarczy najechać na nie myszką. Jeśli mamy możliwość zainstalować tę aplikację na komputery, np. w pracowni informatycznej, dzieci na pewno chętnie się nią pobawią. 
Ja mam ... Kto ma...?

Ja mam ... Kto ma...?

Znacie grę Ja mam ... Kto ma...?. Uwielbiam ją, gdyż jest bardzo prosta w wykonaniu, uczniowie ją kochają, a jednocześnie da się ją zastosować na wielu różnych przedmiotach. Najczęściej wykorzystuję ją do utrwalenia materiału, czasami również na zajęciach dydaktyczno-wyrównawczych. Mam gotowy szablon w edytorze tekstu. W razie potrzeby dostosowuję grę do danego tematu, drukuję od razu na sztywnej kartce, np. z bloku technicznego, rozcinam na gilotynie i gotowe.


Grę można wykorzystać na następujących przedmiotach:
  • matematyka - działania + wyniki
  • język polski - definicje + hasła, utwór + autor, wyraz +wyraz pochodny
  • historia - wydarzenie + data, nazwisko + osiągnięcie (np. wynalazek)
  • geografia - miasto + współrzędne, państwo + stolica
  • język obcy - słowo polskie + słowo obce
  • przyroda - roślina + jej zastosowanie, nazwa + definicja
  • i inne. 
Tworząc grę należy pamiętać, aby wpisywane hasła "zatoczyły koło", czyli odpowiedź do ostatniego pytania była na karcie pierwszej. W czasie lekcji tasuję i rozdaję uczniom karty - koniecznie wszystkie (w razie potrzeby niektórym uczniom daję 2 karty, a jesli w klasie jest duzo uczniów - grają w parach, albo drukuję 2 zestawy kart i wtedy grają w 2 grupach). Losujemy osobę, która zaczyna (to nie ma znaczenia dla gry). Wylosowany uczeń czyta pytanie na dole karty: "Kto ma ...?". Wtedy wszyscy uczniowie sprawdzają swoje karty. Ten, który znajdzie na swojej karcie odpowiedź czyta górną część: "Ja mam ...", a potem dodaje pytanie z dołu karty. Gramy, dopóki nie wykorzystamy wszystkich kart, czyli uczeń rozpoczynający przeczyta ze swojej karty odpowiedź. 

Tak to wygląda w praktyce:

W poniższej kolekcji znajdziecie kilka innych przykładów:




Klocki na lekcjach jezyka obcego

Klocki na lekcjach jezyka obcego

Klocki są dobre na lekcje każdego przedmiotu, na język obcy również. Wyzwalają kreatywność, zaangażowanie uczniów w lekcję, stwarzają w miarę autentyczną sytuację do użycia języka. Od nauczyciela takie zajęcia nie wymagają wiele przygotowań, za to uczniom dają świetną możliwość na naukę oraz lekcję, która zapada w pamięć. 

Można wykorzystać wiele rodzajów klocków - to zależy jedynie od naszego pomysłu na lekcje i wieku uczniów (clicsy będą lepsze dla młodszych dzieci, a np. lego technic nie za bardzo nadają się do budowania budynków). Polecam wykorzystać klocki na lekcje powtórzeniowe/utrwalające materiał, gdyż samo budowanie zajmuje dużo czasu i możemy nie zdążyć wprowadzić nowej partii materiału, a potem jeszcze jej przećwiczyć opisując konstrukcje z klocków. Pamiętajmy też o zostawieniu kilku minut na sprzątanie - każda konstrukcja musi zostać rozłożona,a  części ułożone w pudełku. 

Podczas moich ostatnich lekcji dwukrotnie korzystałam z klocków korbo. W klasie 4 utrwalaliśmy słownictwo opisujące miejsca w mieście oraz konstrukcję there is/there are. Wobec tego uczniowie budowali w grupach miasto, a na karteczkach opisali miejsca, które zbudowali. Następnie mieli opisać to miasto, używając zdań twierdzących, przeczących i pytających. Powstały 4 zupełnie różne miasta:





Na lekcji z klasą 5 utrwalaliśmy stopniowanie przymiotników. Ustaliliśmy zasady pracy i naszykowałam stoper. Najpierw uczniowie mieli 5 minut na zbudowanie kwiatka. Potem każdy postawił gotową konstrukcję na przykotowanych przeze mnie kartkach oznaczonych literami A-J. Następnie razem porównywaliśmy kwiaty zapisując zdania (na tablicy i w zeszycie). 





W ciągu kolejnych 5 minut uczniowie budowali wieże i znowu porównywali je - tym razem sami w zeszytach. Ku mojej wielkiej radości większość zdań była zbudowana prawidłowo, a przymiotniki w stopniu wyższym i najwyższym dobrze utworzone. 

Oprócz zaplanowanych celów lekcji osiągnęliśmy jeszcze jedną korzyść - uczniowie sami dopytywali o nowe słowa, których potrzebowali do opisu zbudowanych kostrukcji. Zapisałam te słowa i na kolejnej lekcji je przypomnę, aby utrwalić nową wiedzę. Dodatkowo wiem, że uczniowie rozwinęli umiejętność współpracy oraz kreatywność. Nikt nie marudził, że nie wie co albo jak ma zbudować - wszyscy od razu ustalili plan i zabrali się za pracę. Dzięki stoperowi na tablicy udało nam się też trzymacćczasu i zdążyć posprzątać. 

Gdyby szkoła była firmą...

Gdyby szkoła była firmą...

Gdyby szkoła była firmą, a uczniowie i ich rodzice - klientami, być może dałoby się zastosować w edukacji pewne prawa i procesy wykorzystywane w gospodarce. Zaraz, zaraz... A właściwie czemu nie moglibyśmy zastosować niektórych reguł rządzących przedsiębiorstwami w szkołach publicznych, mimo że nie są firmami, nie konkurują na wolnym rynku i zazwyczaj nie muszą walczyć o klientów? (Mam tu na myśli obwodowe szkoły podstawowe - szkoły średnie i wyższe, a także szkoły prywatne na pewno walczą o klientów.)


Zacznijmy od teorii projektowania zachowań. Celem szkoły jest kształcenie i wychowywanie młodych ludzi, a więc kształtowanie pewnych zachowań, które będą prowadziły uczniów do osiągnięcia wiedzy i umiejętności. Takimi zachowaniami może być np. czytanie instrukcji, stosowanie strategii wykonywania określonych zadań, poprawianie błędów, regularna nauka słówek z języka obcego, czytanie lektur itd. 
Zgodnie z teorią projektowania zachowań, aby dane zachowanie miało miejsce muszą wystąpić 3 warunki: możliwości, motywacja, impuls do działania. 

Możliwości

Zadaniem szkoły jest stworzenie uczniowi warunków do nauki: warunków w znaczeniu przestrzeni i materiałów, ale też sytuacji edukacyjnych. To właśnie obszar działania nauczyciela, który musi wyznaczyć cel zajęć i tak dobrać aktywności oraz materiały, aby uczeń mógł ten cel osiągnąć. Cel powinien być dostosowany do możliwości ucznia - wiadomo, że nie napisze listu uczeń, który nie zna liter (przykład ekstremalny, ale każdy nauczyciel może podać w ramach nauczanego przedmiotu wiele umiejętności, które nie będą przez ucznia opanowane bez konkretnej wiedzy i wcześniejszego opanowania innych umiejętności). Dlatego proces edukacyjny jest usystematyzowany i poszczególne umiejętności zdobywamy po kolei. 

Warto dodać, że cel musi leżeć w zasięgu możliwości danego ucznia, dlatego proces edukacji musi być zindywidualizowany. Każdy uczy się w swoim tempie, ma inne zainteresowania i możliwości intelektualne. Dlatego formułując cel musimy dbać o to, aby jego osiągnięcie było w zasięgu każdego ucznia (co nie oznacza, że każdy uczeń ma wykonać dokładnie takie same zadania, aby do tego celu dotrzeć).

Motywacja

To zagadnienie nie jest niczym nowym - wszyscy wiemy, że do efektywnej nauki potrzebna jest motywacja. Najlepiej działa motywacja wewnętrzna, którą należy podtrzymywać i pielęgnować, a w razie jej braku - spróbować wywołać. Motywację wewnętrzną podtrzymuje np. relacja z nauczycielem, poczucie przynależności do grupy, zainteresowania oraz zaciekawienie tematem, a także stawiane sobie cele krótko i długoterminowe. 

Często próbujemy wywołać konkretne zachowania poprzez motywację zewnętrzną, np. oceny. Jest to jednak opcja mająca zdecydowanie mniejsze oddziaływanie - wtedy dochodzi do głosu słynna metoda "3z": zakuć, zdać, zapomnieć...

Impuls do działania

Impulsem do działania może być jakieś wydarzenie lub uświadomienie sobie jakiejś prawdy. W odróżnieniu od motywacji, która jest względnie stała, impuls działa w konkretnym momencie. Może to być np. intrygująca zagadka do rozwiązania, zaciekawienie, przypomnienie o zbliżającym się terminie, czyjaś prośba, zrozumienie zagadnienia (moi uczniowie zwykle wtedy czują satysfakcję i chcą wykonywać więcej zadań danego typu), ciekawy pomysł itp. 


Zwykle projektowanie zachowań (behavior model BJ Fogga) stosowany jest w marketingu po to, aby przekonać klienta do zakupu jakiegoś towaru lub usługi. Nadaje się jednak również do edukacji. Połączenie tych 3 elementów (możliwości, motywacja, impuls) sprawia, że uczeń zachowuje się w określony sposób - uczy się. Warto pamiętać, że za pomocą tego modelu możemy sprawić, że pewne zachowania pojawią się lub zostaną wzmocnione (np.pilnowanie porządku na ławce, zgodna współpraca w grupie, rozumienie tekstu czytanego), ale możemy też zadziałać w drugą stronę - zmniejszyć częstotliwość występowania lub całkowicie wyeliminować niektóre zachowania niepożądane, (np. zapominanie o pracy domowej czy popełnianie błędów ortograficznych w określonych wyrazach). 


Źródło: https://behaviormodel.org/, 16.05.2021. 

Co pomoże ci się tego nauczyć?

Co pomoże ci się tego nauczyć?

Czy to zawsze nauczyciel musi planować aktywności na lekcję? A gdyby tak zapytać uczniów, co pomoże im się tego nauczyć? Ze wsparciem nauczyciela nawet maluchy potrafią na to pytanie odpowiedzieć. Są wtedy bardziej świadome procesu nauki, z czasem też lepiej poznają siebie i własne style uczenia się. Dzięki temu będą lepiej się uczyć, a jednocześnie będą mieć motywację do działania - przecież będą realizować własne pomysły. 


Przykład

Kiedy na zajęciach języka nagielskiego w "zerówce" powiedziałam dzieciom, że przez najbliższe kilka lekcji będziemy uczyć się o pomieszczeniach w domu zapytałam: "Jak myślicie, co pomoże Wam się tego nauczyć?" Od razu padło kilka propozycji: wierszyk, piosenka, przedstawienie o domu. Zrealizowaliśmy wszystkie 3 propozycje. Przy przedstawieniu zasugerowałam dzieciom, że będzie nam trudno w czasie krótkich lekcji (30 min) zrobić "dużą" scenografię, więc może zrobimy przedstawienie kukiełkowe. Bardzo im się ten pomysł spodobał. Przez następne 2 tygodnie razem uczyliśmy się wierszyka, robiliśmy kukiełki i scenografię, a w międzyczasie robiliśmy zabawy ruchowe do piosenki o domu. Wszystkie dzieci były zaangażowane. Na koniec poświęciliśmy 2 lekcje na próby - na naukę angielskich zdań, które będą wypowiadać nasi bohaterowie. Efekt? Proszę bardzo:


Podobnie można zadziałać z uczniami starszymi. Próbowałam z uczniami klasy 4 i 5, dawniej z klasą 8 w maju, kiedy byli już po egzaminie ósmoklasisty i sami zaproponowali, aby zrealizować projekt międzynarodowy (swoją drogą był to jeden z lepszych projektów, jakie realizowali moi uczniowie).

Teraz często zadaję to magiczne pytanie pierwszakom - zarówno na lekcjach języka angielskiego, jak i edukacji wczesnoszkolnej. Aby zebrać ich pomysły w jednym miejscu korzystamy z karteczek sticky notes, ale elektronicznych, gdyż są edytowalne, lepiej widoczne i bardziej ekologiczne. My najbardziej lubime te w genially (wersja reusable):


Uczniowie podają swoje pomysły, ja wpisuję je na bieżąco w czasie lekcji, potem w grupach dyskutują, który pomysł jest najlepszy i głosujemy. W efekcie już pierwszaki znają różne metody nauki, a kiedy pada nowe, trudne słowo, od razu kilka osób mówi: "Zrobię sobie fiszkę, żeby nie zapomnieć". Nie boję się, że wybiorą pomysł, który trudno nam będzie zrealizować - w razie potrzeby dołączam do dyskusji grupowych i jestem w stanie ukierunkować uczniów. Dzięki takiemu podejściu moi uczniowie są zaangażowani, samodzielni, potrafią się uczyć i dużo potrafią. A ja najbardziej lubię te momenty odczucia satysfakcji, kiedy uczeń nie może powstrzymać swoich emocji i krzyczy "Już wiem!" albo "Już rozumiem!"
 

Pytania na początek nowego działu

Pytania na początek nowego działu

Świetną okazją do zaangażowanie uczniów w podejmowanie decyzji o edukacji jest początek nowego działu. Proponuję, aby na pierwszej lekcji (albo nawet na ostatniej poprzedniego działu) pozwolić uczniom przejrzeć materiał i zastanowić się, co ich interesuje. Mogą to zrobić indywidualnie i zapisać sobie własne pytania w zeszycie, a potem w trakcie omawiania działu pilnować, na które pytania mogą już odpowiedzieć. To samo można wykonać w parach albo małych grupach - wtedy ustalają wspólne pytania na grupę. 


Ja lubię wykorzystac do tego TIK - jest to dla uczniów bardziej atrakcyjne, a ja mam dostęp do ich pytań i mogę na bieżąco czuwać, aby dobrany materiał pozwolił uczniom znaleźć odpowiedzi na ich pytania. Świetnie nadają się do tego chmury wyrazowe. O ich tworzeniu pisałam tutaj

Jak je wykorzystać do planowania pracy w dziale? Można to zrobić na kilka sposobów: 

  • każda grupa tworzy własną chmurę myśli z pytaniami lub zagadnieniami, o których chcieliby się dowiedzieć;
  • uczniowie tworza wspólną chmurę w mentimeter - wtedy musimy określić, ile pytań może zadać każda grupa (instrukcja wykorzystania mentimeter tutaj);
  • jeśli nie mamy możliwości skorzystania z komputerów lub tabletów, uczniowie siedzą przed monitorem/tablicą i podają swoje pytania, a nauczyciel zapisuje je i tworzy z nich chmurę (dobierając kształt i kolory według pomysłu dzieci - to jest ich chmura!).

Gotowe chmury można potem wydrukować, albo zebrać w jednym miejscu (w Notesie zajęć, na blogu, w Genially, na Wakelet albo na Padlecie itd.) i wracać do nich co jakiś czas aby sprawdzić, co udało się już zrealizować. Można też zamienić je na kod QR, wydrukować i powiesić gdzieś w sali albo rozdać uczniom - mogą w każdej chwili zeskanować kod i przypomnieć sobie, co wpisali.

Rolą nauczyciela jest dobieranie omawianego materiału w taki sposób, aby umożliwić uczniom znalezienie odpowiedzi na ich pytania. Pamiętajmy, że podstawa programowa zostawia przestrzeń do doboru treści, gdyż określa tylko główne zagadnienia, które uczniowie powinni umieć. Takie podejście wymusza odejście od podręcznika - niekoniecznie całkowicie, ale przynajmniej częściowo. Można też zaplanować 1-2 lekcje na koniec działu, kiedy uczniowie podsumują, na które pytania mają już odpowiedź oraz spróbują sami poszukać odpowiedzi na pozostałe pytania - nauczyciel zapewni im materiały i podpowie, gdzie szukać. 

Czy to się sprawdza? Z moimi uczniami tak. Nawet pierwszaki potrafią wypisać, co ich interesuje i stworzyć z tego chmurę wyrazową. Kiedy zaczynaliśmy dział "Przyroda i technika wokół mnie" poprosiłam dzieci o wypisanie, o czym chcieliby się podczas najbliższych tygodni dowiedzieć. Powstały takie chmury, które mamy na blogu klasowym i wracaliśmy do nich co jakiś czas:









Uczniowie mają głos

Uczniowie mają głos

Wielokrotnie już pisałam o tym, że uczniowie powinni być angażowani w podejmowanie decyzji w szkole, a przynajmniej w klasie. Biorą wtedy na siebie część odpowiedzialności za proces edukacji, są bardziej świadomi i zmotywowani, rozwijają kompetencje miękkie. Zdaję sobie jednak sprawę, że to nie jest łatwe - typowa szkoła stawia uczniów raczej w pozycji biernego odbiorcy tego, co przygotuje nauczyciel: uczeń dostaje temat lub cel lekcji, materiały, konkretne zadania, termin, na kiedy ma się nauczyć i tyle. 


Starajmy się to zmieniać, drobnymi krokami, aby nie przerazić uczniów. Czasami wystarczy odrobinę zmodyfikować swój styl prowadzenia lekcji, a już może się dużo wydarzyć. Postaram się w kolejnych postach pokazać Wam moje pomysły (sprawdzone, gdyż pracuję w ten sposób ze wszystkimi klasami). Poniżej kilka wskazówek, od czego zacząć:


Pierwszy dzień w szkole

Pierwszy dzień w szkole

Dużo rozmawiamy teraz o tym, na co zwrócić uwagę przy planowaniu zajęć dla uczniów, którzy po kilku miesiącach nauki zdalnej wrócą do szkoły. Oczywiste jest, że nie będziemy testować, czego nauczyli się podczas lekcji online. Wszyscy trąbią o relacjach i integrowaniu zespołu klasowego - i mają rację. Ale czy to znaczy, że pierwszego dnia w szkole na każdej lekcji uczeń będzie musiał rozmawiać o tym, co czuje, co mu się podobało/nie podobało w edukacji zdalnej, czego się obawia, czego oczekuje oraz bawić się w gry zespołowe?


Już widzę moich uczniów na trzeciej lub czwartej takiej lekcji pod rząd: znudzeni, zrezygnowani, odliczający czas do powrotu do domu... A może zajęcia o relacjach i emocjach zostawmy wychowawcy? Byłoby idealnie, gdyby udało się tak dostosować plan lekcji, aby pierwsza lekcja każdej klasy odbyła się z wychowawcą. A może nawet 2 lekcje... A potem przejdźmy do konkretów, niech uczniowie tego dnia wyjdą ze szkoły przekonani, że edukacja stacjonarna ma sens i nie służy tylko zabawie; że nauczyli się czegoś nowego; że miło spędzili dzień i chcą wrócić do tego miejsca jutro. Nie znaczy to, że mamy wrócić do tradycyjnych lekcji takich, jak sprzed pandemii! To co mamy zrobić???

Dzień projektowy

Ideałem byłoby, gdyby wszyscy nauczyciele z danej szkoły dogadali się i zaplanowali ten dzień wspólnie. Wiemy jaką szkołę znają uczniowie - pokażmy im, że można inaczej. Jeśli szkolne procedury na to pozwalają, pozwólmy uczniom mieszać się między klasami. Kilka dni wcześniej zaproponujmy tematy projektów (porozmawiajmy z uczniami o ich zainteresowaniach, niech tematy wypłyną od nich). Dajmy każdemu czas na przemyślenie i podjęcie decyzji, który projekt chciałby realizować. Nie ograniczałabym uczniów wiekowo - jeśli do tego samego projektu zapiszą się uczniowie z 4 i 8 klasy tym lepiej - na pewno każdy z nich wniesie coś innego do projektu. 

Jeśli dzieci nie będą mogły mieszać się między klasami, możemy zadziałać podobnie w ramach klasy - uczniowie dzielą się na grupy i przez kilka lekcji realizują wybrany przez siebie projekt. 

Spróbujmy tak zaplanować projekty, aby uczniowie mogli wykorzystać do ich realizacji wiedzę zdobytą w ciągu całego roku szkolnego. Miłośnicy historii mogą zaprojektować pojazd do podróży w czasie, przenieść się do dowolnie wybranej epoki i przedstawić, co tam zobaczyli (mogą wykonać o tym prezentację, opisać swoją przygodę w przeszłości albo napisać scenariusz i odegrać scenkę). Zainteresowani językami obcymi mogą przebrać się za wybranych celebrytów z danego państwa, napisać scenariusz i odegrać scenkę, w której rozmawiają w języku obcym. Zakochani w tańcu mogą przygotować choreografię, w której uwzględnią elementy ludowe z danego regionu Polski. Podróżników poprośmy o zaplanowanie wycieczki krajoznawczej dla całej klasy: określmy kryteria (zakres cenowy, czas trwania), a uczniowie niech wyszukają interesujące miejsca, poszukają noclegu, sporządzą konkretny plan i kosztorys. Być może po pandemii uda się taką wycieczkę wcielić w życie? Uczniów o rozwiniętych kompetencjach obywatelskich zaprośmy do stworzenia projektu szkoły idealnej - niech zaprojektują budynek i jego otoczenie, niech wymyślą przedmioty, których będą się uczyć uczniowie, opiszą, w jaki sposób taka szkoła może być zarządzana, jakie metody pracy zostaną wykorzystane itd. To może nam bardzo dużo powiedzieć o oczekiwaniach i potrzebach dzieci i pomoże w miarę możliwości dostosować do tego proces nauczania. Miłośnicy przyrody mogą wybrać się na wycieczkę do pobliskiego lasu czy nad rzekę, aby zbadać i opisać zwierzęta lub rośliny tam występujące, a potem - po powrocie do budynku szkoły - stworzyć broszurę informacyjną zachęcającą mieszkańców do odwiedzania tego miejsca oraz instruującą ich, jak zachowywać się, aby nie szkodzić przyrodzie. Młodzi architekci mogą zbudować z klocków dostępnych w szkole (lub przyniesionych z domu) szkielet człowieka / pokój eksperymentów / centrum nauki / jakiś zabytek itp. Pod koniec dnia, albo następnego dnia rano, zaplanujmy czas na prezentację efektów pracy projektowej - choćby miało to być wspólne oglądanie nagrań wrzuconych na stronę szkoły (zakładam, że zgromadzenie wszystkich uczniów w jednym miejscu i podsumowanie projektów na żywo nie będzie możliwe z racji pandemii). 

To zaledwie kilka pomysłów, które mogą być punktem wyjścia do kolejnych, dostosowanych do konkretnej szkoły czy grupy uczniów. Jestem pewna, że pracując w zespołach nauczycielskich stworzymy wiele ciekawych propozycji projektów. A jeśli w naszej szkole nie da się współpracować i ustalić czegoś razem?

Atrakcyjne utrwalenie materiału

Jeśli jesteśmy zmuszeni działać samodzielnie w ramach naszego przedmiotu proponuję zająć się utrwalaniem tego, czego uczyliśmy się w ciągu całego roku szkolnego, ale bez książki i zeszytu. Do integracji klasy przyda się praca w grupach, najlepiej tak, aby uczniowie sami dobrali się w grupy (pierwszego dnia zależy nam na dobrej atmosferze pracy; pamiętajmy, że podczas edukacji zdalnej mogły wystąpić pewne podziały między uczniami). Dobrze zaplanowane zadanie pozwoli uczniom uczyć się razem w atrakcyjny sposób, a nam zaobserwować, co potrafią i jak się zachowują.

Nie rezygnujmy zupełnie z elektroniki - jest taka pokusa, aby odciąć się od ekranów sprzętu elektroniczengo, skoro tyle czasu spędziliśmy przed nimi do tej pory. Weźmy jednak pod uwagę, że elektronika i internet są obecnie stałym elementem życia, także dla uczniów. Odcięcie się od internetu jest sztuczne, wybija z codziennego rytmu i sprawia, że szkoła wydaje się przestarzała. Po miesiącach edukacji zdalnej uczniowie o wiele łatwiej i szybciej znajdą potrzebne informacje w sieci niż w podręczniku. Nie utrudniajmy im życia zwłaszcza, że umiejętność wyszukiwania i analizowania informacji jest jedną z kompetencji XXI wieku. 



Zadania, jakie zaproponujemy uczniom, zależą od nauczanego przedmiotu. Na lekcjach języka obcego wykorzystajmy zdjęcia. W zależności od tego, jaki materiał przerabialiśmy, możemy podać uczniom taką instrukcję, aby musieli wykorzystać dane zagadnienie, np. czas przeszły (opisać, co wydarzyło się zanim to zdjęcie zostało zrobione) lub stopniowanie przymiotników (wyrazić swoją opinię na temat miejsc przedstawionych na zdjęciach). Na matematyce możemy zagrać w grę "trzy w rzędzie" albo "kółko i krzyżyk", a na planszy na poszczególnych polach umieścić działania zgodne z tym, czego się uczyliśmy. Uczniowie wybierają pole, na którym chcą postawić pionek i obliczają wynik - jeśli obliczą prawidłowo, mogą zająć dane pole. Na przyrodzie również możemy wykorzystać zdjęcia różnych organizmów albo części organizmu i poprosić uczniów o zbadanie, co to jest i jakie pełni funkcje. Ciekawe może być też postawienie zaskakującej hipotezy, którą uczniowie będą mieli sprawdzić, np. "Człowiek byłby zdrowszy, gdybyśmy wyeliminowali ze świata grzyby". Na historii pokażmy uczniom obraz mało znanego artysty, na którym przedstawieni są ludzie z epoki, którą omawialiśmy w tym roku szkolnym. Poprośmy uczniów o zbadanie, która to epoka oraz kto to może być. Inną propozycją jest wybranie postaci historycznej i poproszenie uczniów o stworzenie profilu na Instagrama dla tej osoby. Na każdym przedmiocie sprawdzą się gry planszowe czy online z pytaniami dotyczącymi wiedzy. 

Lekcję na każdym przedmiocie da się zaplanować tak, aby pozwalała uczniom powtórzyć i utrwalić materiał, a jednocześnie była dla nich atrakcyjna. Jestem przekonana, że każdy nauczyciel może zaproponować wiele takich zadań. Zachęcam do dzielenia się pomysłami - każdy pomysł może być dla innych inspiracją. 

Mała duża zmiana

Mała duża zmiana

Tytuł może brzmieć dziwnie, ale to szczera prawda - czasami drobna modyfikacja może bardzo dużo zmienić. Łatwo popaść w rutynę, również w zawodzie nauczyciela. Dlatego zachęcam do tego, aby od czasu do czasu przeanalizować te aktywności, które są stałym elementem naszych zajęć i spróbować je nieco przerobić - niewiele, aby nie straciły swojej funkcjonalności, ale aby wprowadzić nieco urozmaicenia.  


Przykłady? Opiszę te, które udało mi się wprowadzić ostatnio.

Dyktando


Zamiast stać na środku sali i dyktować uczniom wcześniej przygotowany tekst, co jest nudne i źle się dzieciom kojarzy, proponuję zrobić dyktando w parach. Przygotowujemy 2 teksty główne - o podobnej treści, ale jednak z różnymi wyrazami. W mojej klasie uczniowie są bardzo zróżnicowani pod względem poziomów umiejętności, więc z każdego tekstu głównego robię jeszcze 2 kolejne - trudniejszy i łatwiejszy, aby każdy dostał tekst na swoje możliwości. Dla mojej wygody drukuję teksty na kolorowych kartkach, aby łatwiej mi było rozdawać uczniom właściwe kartki - jeden tekst (i jego obie wariacje) na 1 kolorze, a drugi tekst - na innym. Potem jak para uczniów oznajmi mi, że skończyła, pytam, który mieli wcześniej tekst i daję im ten drugi. 

Najlepiej, jeśli tekst będzie związany z tematyką omawianą na lekcjach w danym czasie. Np.
Tekst 1 i jego wariacje:



Tekst 2 i jego wariacje:




Uczniowie pracują w parach. Jedna osoba dostaje tekst nr 1 i dyktuje drugiej. Potem sprawdza napisany tekst zgodnie z wydrukowanym tekstem. Następnie uczniowie zmieniają się - drugi dostaje tekst nr 2 i dyktuje pierwszemu, a potem sprawdza. W ten sposób każdy pracuje w swoim tempie i z tekstem dostosowanym do swoich możliwości. Uczniowie wcielają się w rolę nauczyciela, więc bardzo im się to podoba. 

Niektórzy wprowadzają dodatkową modyfikację - biegające dyktando, w którym uczniowie dyktujący nie trzymają kartki w ręku, tylko muszą co chwilę podbiegać do tekstu zamieszczonego w drugim końcu korytarza, zapamiętać fragment, wrócić do partnera i podyktować mu z pamięci. Ja jednak nie lubię tej wersji, gdyż jest w niej zdecydowanie więcej zabawy, a mniej nauki - na zajęciach jest bardzo głośno, jest zamieszanie, dzieciom trudno jest zapamiętać dyktowany tekst, powstaje więcej błędów i całe zadanie trwa o wiele dłużej. Wierzę jednak, że są klasy, w których biegające dyktando się sprawdza.

Układanie zdań 


Jest to kolejny stały punkt lekcji w edukacji wczesnoszkolnej, zwłaszcza w klasie 1, ale potem również przy nauce gramatyki układa się zdania z poznawanymi częściami mowy. Zwykle proponujemy dzieciom układanie zdań na konkretny temat albo z określonymi słowami. Czasami używa się kostek opowieści. 

A gdyby tak układać zdania, w których wszystkie wyrazy zaczynają się na tą samą literę? Można wylosować literkę, a potem dzieci w grupach będą układać zdania z dowolną liczbą wyrazów (aby dzieci o różnych możliwościach dały sobie radę), ale wszystkie wyrazy będą zaczynały się na tą samą literę.  Np. jeśli wylosujemy literę G zdanie może być takie: "Grześ gotuje garnek grochu". Dla maluchów można dopuścić wykorzystywanie dowolnych spójników i przyimków: "Grześ gotuje groch w garnku". Cel mamy osiągnięty, a jednocześnie dzieci dobrze się bawią, czasami korzystają ze słowników i współpracują (takie zadanie zwykle daję dla par lub grup). 

Zadania z treścią


Na edukacji matematycznej rozwiązywanie zadań z treścią to standard. Drobna zmiana i tutaj może sprawić, że dzieci chętnie zabiorą się za rozwiązywanie zaproponowanych im zadań. A gdyby tak przygotowując dla uczniów zadania pomieszać pytania? Jeśli na daną lekcję piszę 4 zadania, to układam ich treść, a potem wstawiam do zadania nr 1 pytanie z zadania nr 3, do zadania nr 2 pytanie z zadania nr 1 itd. Na początku nie mówię dzieciom, że coś jest pomieszane. Czytam i czekam na ich reakcję. Najpierw jest konsternacja, a potem ktoś mówi, że coś się nie zgadza. Wtedy podpowiadam, że trzeba sprawdzić, czy w pozostałych zadaniach wszystko jest w porządku. Po przeczytaniu wszystkich dzieci zwykle bez problemu potrafią połączyć pytania z właściwymi zadaniami. Po takim wstępie rozwiązywanie zadań jest o wiele przyjemniejsze.  

Przykładowy zestaw zadań:



Macie inne pomysły na urozmaicanie zadań? Podzielcie się w komentarzu - inspirujmy się wspólnie.
Polska z klocków

Polska z klocków

W okolicach świąt narodowych zwykle rozmawia się dużo o Polsce - o jej symbolach, poznaje się mapę, najwieksze miasta, parki narodowe, zabytki i obiekty przyrodnicze. Ponieważ moi pierwszoklasiści kochają budować z klocków (i mamy sporo różnych klocków w szkole), połączyłam naukę o Polsce z budowaniem z klocków. Wyszło rewelacyjnie. 


Całe zajęcia trwały w sumie 3 godziny lekcyjne. Zaczęliśmy od przyjrzenia się mapie Polski - skorzystaliśmy z materiałów w podręczniku. Były tam zaznaczone granice, największe miasta, rzeki, jeziora, była też legedna. Jednym z poleceń było pokolorowanie mapy zgodnie z legendą. Zadawałam dzieciom pytania typu: jaka rzeka przepływa przez Warszawę? Z iloma państwami graniczy Polska? Co znajduje się na północy, a co na południu? 

Następnie na monitorze interaktywnym wyświetliłam przygotowaną jakiś czas temu prezentację:


Wykonaliśmy zadania wspólnie, przy czym każde dziecko najpierw szukało rozwiązania samo, a potem sprawdzaliśmy razem. 

Po przerwie poprosiłam dzieci, aby podzieliły się na grupy: potrzebna była 1 grupa 5-osobowa oraz 5 grup 4-osobowych (biorąc pod uwagę liczbę dzieci obecnych tego dnia w szkole). Każda grupa miała zorganizować sobie przestrzeń do pracy - na podłodze lub zsuwając stoliki. Kto był gotowy, dostawał ode mnie tablet i wydrukowany kod QR do kolekcji Wakelet. Największa grupa miała w kolekcji fizyczną mapę Polski - ich zadaniem było zbudowanie mapy z klocków korbo. Chodziło o odzwierciedlenie kolorów: niziny, wyżyny, góry, morze, rzeki, ewentualnie jeziora. 

Pozostałe grupy miały kolekcje o różnych miastach - krótki opis i kilka zdjęć najbardziej znanych zabytków (nie pokażę ich tutaj, gdyż korzystałam ze zdjęć dostępnych w internecie na użytek edukacyjny, bez podawania źródeł). Każda grupa skanowała kod, przeglądała kolekcję i miała wybrać klocki, z których będą budować symbol danego miasta. Wybrałam Warszawę, Kraków, Gdańsk, Poznań i Wrocław. Grupa krakowska zdecydowała się budować dzwon Zygmunt z klocków korbo - dzwon miał serce, które się ruszało! Pozostałe grupy budowały z klocków lego: kamienice na rynku w Poznaniu i koziołki poznańskie; Halę Stulecia i Afrykarium z Wrocławia, Złotą Bramę z Gdańska oraz Syrenkę Warszawską. 

Muszę przyznać, że inwencja dzieci przeszła moje najśmielsze oczekiwania. Kolejny raz przekonałam się, że kreatywność dzieci jest o wiele większa niż moja. Planując zadanie zastanawiałam się, czy pierwszaki dadzą radę. Okazało się, że nawet na chwilę nie zwątpiły w swoje umiejętności. 

Na koniec każda grupa pokazała swoją budowlę, opowiedziała krótko o tym, czego dowiedziała się o danych mieście, i umieściła symbol we właściwym miejscu na mapie z klocków korbo. Niestety, tak zajęłam się podziwianiem eksponatów, że zapomniałam zrobić zdjęcia...

Po przerwie zgromadziłam dzieci w kole i przeprowadziliśmy ewaluację - co im się podobalo w takiej pracy, czy mieli jakieś problemy, jak je rozwiązali. Problemy się pojawiały, np. w grupie od mapy brakowało zielonych klocków, ale dzieci wybrnęły z tego dając rzeki; w grupie wrocławskiej dziewczynki bardzo chciały zbudować krasnale, ale nie udało im się tego zrobić z klocków lego technic. Zmieniły więc plan i zbudowały budynki. 

Przez resztę lekcji rozwiązywaliśmy zadania z treścią - oczywiście, o tematyce związanej z Polską. 


Zajęcia były dla dzieci bardzo atrakcyjne. Jestem pewna, że sporo się nauczyli. Oczywiście, warto jeszcze powtórzyć zdobyte wiadomości w jakimś quizie, np. kahoot. 

Bardzo polecam zajęcia z klockami!


Po co mi blog?

Po co mi blog?

Czasami słyszę od znajomych: "Po co ci ten blog?" "Skąd masz na to czas?". Otóż mam czas, bo blog jest mi bardzo potrzebny. Do czego? 


Po pierwsze, pozwala mi uporządkować myśli. Dużo czytam o edukacji, poddaję refleksji swoją pracę, czasem czuję potrzebę wprowadzenia jakiejś zmiany. Wtedy dużo myślę, ale myśli są ulotne - zrobienie wpisu na blogu wymaga uporządkowania tego, co już wiem, czasami sprawdzenia nowych informacji, wyciągnięcia z tego wszystkiego sensu. Czasami po prostu jest to sposób na zapisanie jakiegoś pomysłu czy narzędzia na przyszłość.

Po drugie, mój mózg jest zaprojektowany na słowo pisane... Może brzmi to dziwnie, ale nie umiem oglądać filmów. Od lat nie obejrzałam żadnego filmu. Wiem, że sporo tracę, ale po prostu nie umiem - rozpraszam się po kilku minutach. Słowo pisane natomiast trafia do mnie bez żadnych zakłóceń. Dlatego też sama wolę pisać niż np. rozmawiać. Dawno temu marzyłam nawet o tym, aby zostać pisarką. Potem zmieniły mi się plany na życie, ale zamiłowanie do pisania zostało. Blog pozwala mi się zrealizować.

Po trzecie, dostaję sporo pozytywnych opinii na temat poszczególnych wpisów oraz całego bloga. Bardzo mnie to motywuje. Skoro są ludzie, którzy chcą to czytać, tym chętniej piszę. A jeśli przy okazji kogoś zainspiruję, tym większą mam satysfakcję. 

Po czwarte, zależy mi na poprawie jakości edukacji. Czasami wydaje mi się, że wymyśliłam coś wartościowego - chcę się tym podzielić z innymi. Przy takiej liczbie czytelników wiem, że mam wpływ. Ciągle się uczę, dużo czytam i myślę - jestem przekonana, że niektóre moje działania są warte naśladowania. Nie wszystkie - popełniam też błędy. I tu też przydaje się blog - czytelnicy szybko uświadamiają mi moje braki. Dzięki temu wiem, nad czym pracować. Najbardziej wartościowe dla mnie są te wpisy, które czytelnicy skomentują. Na blogu, niestety, komentują mało, ale na fb częściej.  

Po piąte, jestem indywidualistką i samotniczką. Pisanie bloga po prostu pasuje do mojego charakteru. Najbardziej lubię pisać późnym wieczorem, kiedy domownicy już śpią; lub wczesnym rankiem, kiedy jeszcze śpią. Mam wtedy ciszę, spokój i pełną swobodę wyrażenia myśli. Wierzę, że inni wolą nagrywać filmiki albo prowadzić rozmowy. Mi pasuje blog. 

Z posiadaniem czasu na pisanie bywa różnie, podobnie jak z pomysłami na wpisy. Bywa, że w ciągu tygodnia stworzę kilka wpisów, innym razem nie piszę nic przez 2 tygodnie. Być może jest to nieprofesjonalne, ale dla mnie ważny jest ten brak przymusu. Piszę, kiedy mam potrzebę. I czuję się spełniona. 

Podsumowując, pisanie bloga stało się elementem mojej pracy. Może i zabiera mi to czas, który mogłabym spędzić inaczej, ale każdy z nas ma wybór. Wielokrotnie też pozwoliło mi nawiązać ciekawe kontakty - zdarzało się, że ktoś odezwał się do mnie po przeczytaniu jakiegos wpisu. Prowadziliśmy wtedy inspirujące dyskusje, jak np. ta z Odsłuchem Społecznym:



Planowanie lekcji

Planowanie lekcji

Być może tym wpisem wsadzę kij w mrowisko, ale jestem zdecydowanie przeciwna scenariuszom lekcji. Wiem, że w niektórych szkołach dyrekcja nadal wymaga ich od obserwowanych nauczycieli i bardzo Wam współczuję, jeśli w takiej szkole pracujecie. Niestety, wielu nauczycieli z własnej woli decyduje się na korzystanie ze scenariuszy - "pakiety edukacyjne" są często wyposażone w zestaw gotowych scenariuszy do każdej lekcji. Scenariusze są też dostępne na różnych platformach z publikacjami dla nauczycieli. Łatwo je zdobyć... 


Dlaczego nie korzystam ze scenariuszy?

Po pierwsze, scenariusz ogranicza mnie. Jeśli biorę "gotowca", to moja praca sprowadza się do biernego odtworzenia schematu zaplanowanego przez kogoś innego. W takim wydaniu każdy może być nauczycielem - należy po prostu wykonać działania zaplanowane w scenariuszu. Często można tam nawet znaleźć wiedzę dla nauczyciela (jakby sam nie umiał sobie znaleźć potrzebnych informacji 😏). Tymczasem to, co najbardziej kocham w moim zawodzie to swoboda wyboru metod pracy; możliwość tworzenia; robienie tego, co ja uważam za słuszne; decyzyjność. 

Po drugie, scenariusz bardzo ogranicza dzieci, gdyż z góry zakłada, czego dziecko potrzebuje, co wie, oraz jak zareaguje na daną aktywność. Uważam, że działania nauczyciela powinny być oparte na obserwacji dzieci, a lekcje przygotowane pod konkretną grupę - klasę. Nauczyciel zna swoich uczniów, wie, że lubią np. rozmowy w kole albo zabawy kreatywne; wie, czym się interesują. Może wtedy tak zaplanować lekcję, aby stworzyć uczniom przestrzeń do rozwijania ich pasji. Poza tym może wziąć pod uwagę nastrój dzieci - przecież zdarza się, że dzieci mają słaby dzień, są markotne, dobrze byłoby wtedy rozruszać je, dopasować aktywności do ich potrzeb. 

Pamiętam taką sytuację z edukacji zdalnej, kiedy przy pierwszym połączeniu z dziećmi w piątek okazało się, że są bardzo przybite (była deszczowa pogoda, wyszło zmęczenie z całego tygodnia). Miałam zaplanowaną pracę z tekstem, która wymaga pełnego skupienia, ciszy i trwa dość długo. Widząc miny dzieci od razu zmieniłam plan. Najpierw była rozmowa, a potem czytanie tekstu w sposób alternatywny, aby rozruszać dzieci - moi uczniowie kochają wyłapywanie błędów, powiedziałam im więc, że to ja będę czytała tekst, a oni mają sprawdzać, czy robię to dobrze. Specjalnie myliłam wyrazy, a uczniowie wyłapywali moje pomyłki. Od razu wzrosła energia i śmiech, w rezultacie osiągnęliśmy cel, ale metodą inną niż zaplanowałam wcześniej. 

Jak zatem planować lekcje?

Planować lekcje, oczywiście, trzeba. Mamy podstawę programową do zrealizowania; musimy rozwinąć pewne umiejętności dzieci w sposób usystematyzowany - niektóre umiejętności muszą być zrealizowane przed innymi; czasami musimy dopasować lekcje do konkretnych momentów - święta typowe i nietypowe, pory roku, do wieku i możliwości dzieci; musimy tak planować aktywności, aby doprowadziły nas i uczniów do pewnego celu. Ale nie rozpisujmy całego scanariusza - wystarczy bardzo prosty konspekt, a nawet plan zajęć: cel + podstawowe aktywności. Wtedy zostawiamy przestrzeń na ewentualne modyfikacje w czasie lekcji. To zmuszanas też do krytycznej analizy tego, co oferuje podręcznik - przecież wiele ćwiczeń to "zapychacze czasu i przestrzeni". 

U mnie świetnie sprawdza się do tego Notes zajęć w Microsoft Teams. Odkąd mamy w szkole dostęp do Office 365 nie wyobrażam sobie pracy bez tego (jest to niezaprzeczalna korzyść edukacji zdalnej). Korzystam z notesu nawet wtedy, kiedy uczymy się w szkole. Używam sekcji Tylko dla nauczyciela do planowania lekcji - każda lekcja na oddzielnej stronie opatrzonej datą. W mojej klasie są "orzeczeniowcy", współpracuję więc z nauczycielem wspomagającym, który musi zawczasu wiedzieć, co planuję robić z uczniami, żeby w razie potrzeby dostosować zadania do potrzeb dzieci ze SPE. Dlatego nauczyciel wspomagający jest w zespole mojej klasy na Teams i ma dostęp do zakładki Tylko dla nauczyciela

Planując lekcję piszę jej cel oraz krótko opisuję kolejne aktywności. Jeśli korzystam z narzędzi TIK, od razu wklejam do nich link. Jeśli przygotowuję jakieś karty pracy, wstawiam je jako załącznik. Czasami w trakcie pracy zmieniam zdanie i przestawiam kolejność zadań, mogę wtedy łatwo wyciąć je i wkleić w innym mejscu. Kiedy lekcja jest gotowa, kopiuję całą stronę do Biblioteki zawartości, aby uczniowie i ich rodzice też mieli do niej dostęp. 


Dostrzegam wiele korzyści takiego rozwiązania: 

  • ja porządkuję sobie plan, który mam w głowie i zbieram w jednym miejscu wszystko, co będzie mi w czasie lekcji potrzebne; w czasie lekcji uruchamiam Teams i uruchamiam kolejne aplikacje;
  • uczniowie mogą skorzystać z lekcji w Bibliotece zawartości - czasami sobie coś powtarzają albo bawią się, jeśli spodobało im się jakieś zadanie online; przydaje się tez w czasie nieobecności, dlatego uczeń, który opuścił lekcje, kolejnego dnia przychodzi z już uzupełnionym materiałem i jest na bieżąco;
  • rodzice mogą zawsze zajrzec i zobaczyć, co robimy - sam temat w dzienniku zazwyczaj niewiele mówi;
  • nauczyciel prowadzący oraz wspomagający nie muszą specjalnie się spotykać w celu omówienia zajęć, gdyż cały plan i potrzebne materiały są dostępne dla obojga (oczywiście, plan na dany dzień staram się przygotować kilka dni wcześniej, aby dać czas nauczycielowi wspomagającemu na dostosowanie zadań). 

Nie wiem, ile będą trwały poszczególne aktywności - dużo zależy od dnia i reakcji dzieci. Czasami plan zmienia się w trakcie lekcji. Ale tak przygotowany konspekt zostawia przestrzeń na zmiany. Zawsze mam w Notesie zajęć kilka zadań dodatkowych w sekcji Materiały. Są to gry online, prezentacje genially i inne rzeczy dające się zastosować jako powtórzenie w różnych sytuacjach. 

Jeśli korzystasz ze scenariuszy lekcji, rób to z głową

Domyślam się, że młodym nauczycielom, bez doświadczenia, dobrze przygotowane scenariusze lekcji mogą się przydać. Pamiętajcie jednak, aby nie stosować ich bezmyślnie krok po kroku - zawsze trzeba scenariusz przeanalizować przed lekcją, zastanowić się, które zadania ewentualnie można pominąć bez uszczerbku dla całości, zastanowić się, czy zaplanowany przez autora scenariusza czas na wykonanie poszczególnych zadań jest realny w danej klasie; czy może chcecie zamienić niektóre aktywności innymi - lepiej dostosowanymi do Waszych uczniów. Z czasem, kiedy nauczyciel nabierze doświadczenia, będzie mógł sam planować lekcje tak, aby zostawić przestrzeń dla uczniów. 

Copyright © Blog Dla Nauczycieli , Blogger