Kilka sposobów na komiks

Kilka sposobów na komiks

Większość dzieci uwielbia komiksy. Nauczyciel może je wykorzystać na wiele sposobów podczas lekcji - do przekazania pewnych treści; do zaprezentowania konstrukcji zdaniowej na lekcjach języka polskiego lub obcego; do przećwiczenia i utrwalenia wiedzy oraz sprawdzenia, czy uczniowie dobrze zrozumieli temat. W dwóch pierwszych sytuacjach to nauczyciel tworzy komiks i prezentuje go uczniom. Pozostałe zakładają, że to uczniowie stworzą komiks, a w usta bohaterów włożą wypowiedzi zawierające nową wiedzę. 

Narzędzia

Jest wiele darmowych stron i aplikacji, na których możemy łatwo stworzyć komiksy. Ja korzystam z następujących (2 pierwsze nazwy zawierają link do wpisu o tym narzędziu, 3 kiedyś się ukaże, ale to tak bogate narzędzie, że na razie brakuje mi czasu, aby je opisać):



StoryboardThat

Jak je wykorzystać

Najczęściej wykorzystuję komiksy podczas lekcji języka angielskiego. Mogę wtedy wprowadzić nowe zagadnienie, np. porównanie czasów present simple i present continuous:


Pokazuję komiks, czytamy i rozmawiamy - dlaczego po lewej stronie jest użyta inna konstrukcja niż po prawej. Potem na podstawie obu zdań w chmurkach przypominamy sobie budowę zdania w obu czasach, wykonujemy kilka ćwiczeń na budowanie zdań, a potem uczniowie sami tworzą komiksy, których bohaterowie w prawidłowy sposób wykorzystują obie konkstrukcje. 

Podobnie zrobiłam, kiedy uczyliśmy się budowania zdań z czasownikiem "can". Uczniowie stworzyli wtedy cudowne komiksy w Canvie (mam Canvę dla oświaty, ale podobne rzeczy można stworzyć nawet bez zalogowania):



Komiksy są wprost idealne na lekcje edukacji przyrodniczej (lub przyrody/biologii w starszych klasach). Jeśli bohaterami komiksu uczynimy zwierzęta, mogą nam one wiele opowiedzieć o swoim życiu, np. 

Może je przygotować nauczyciel i udustępnić uczniom jako źródło informacji. Warto wkleić je do prezentacji, np. w lekcji Nearpod, aby rozbić dłuższy tekst na mniejsze fragmenty. Ale zdecydowanie polecam jako zadanie dla uczniów - niech wyszukają informacje na temat dzikich zwierząt spotykanych w okolicznych lasach i sami przygotują komiksy. Potem możemy zamieścić te komiksy na wspólnym padlecie, na klasowym blogu albo na stronie szkoły. 

Komiksy można wykorzystać też na matematyce, np. na geometrii. Kiedy omawiamy właściwości figur geometrycznych możemy zrobić na ten temat noatatkę albo wykonać komiks, w którym bohaterami są poszczególne figury i opowiadają o sobie - przedstawiają się. 

Na lekcjach języka polskiego komiks może być podsumowaniem lektury - uczniowie wykorzystują bohaterów z książki i w komiksie przedstawiają ich rozterki, problem lub po prostu wybrane wydarzenie z ich udziałem. Możemy też pójść dalej i napisać kolejny rozdział książki, np. dalsze losy bohaterów. 

Historia to kolejny przedmiot, który dzięki komiksom może stać się bardzo ciekawy. Do tego idealnie nadaje się StoryboardThat, które oferuje wiele opcji tła, postaci i rekwizytów, również historycznych. Warto poprosić uczniów o stworzenie komiksu podsumowującego ważne wydarzenie, o którym uczą się podczas lekcji. W ten sposób lepiej zapamiętają daty, postaci oraz konkretne wydarzenia, a jednocześnie będą się dobrze bawić tworząc komiks. Poniżej przykład związany z Chrztem Polski:


Komiksy mogą się przydać w edukacji zdrowotnej, ekologicznej, a nawet na zajęciach związanych ze sztuką do przedstawienia okoliczności powstania jakiegoś dzieła albo wydarzenia z życia artysty. Bądźmy kreatywni i pozwólmy uczniom tworzyć komiksy. Jeśli klasa nie jest przyzwyczajona do takiej pracy, zabierzmy ich na lekcję do pracowni komputerowej i przećwiczmy wszystko krok po kroku. Jeśli to jest niemożliwe i nie mamy tabletów, na których uczniowie mogą pracować samodzielnie, pokażmy im podczas lekcji jak tworzyć komiksy w wybranym narzędziu, lub nagrajmy o tym filmik (nagrywając swój ekran podczas tworzenia komiksu, np. używając screencast-o-matic). Myślę, że taka praca domowa będzie dla uczniów ciekawsza niż wykonywanie ćwiczeń z podręcznika lub ćwiczeń. 


Ile to jest 18?

Ile to jest 18?

Bardzo przygnębia mnie spadek autorytetu nauczycieli w społeczeństwie. Nie chodzi o to, że chciałabym być wychwalana i dostawać od rodziców drogie prezenty - broń Boże! Ale brak szacunku rodzica do nauczyciela automatycznie skutkuje brakiem szacunku ucznia do nauczyciela, a to utrudnia, a wręcz uniemożliwia nawiązanie relacji i znacznie zaburza proces nauki. De facto, traci na tym uczeń. A nauczyciel? No cóż, trochę się już zdążył przyzwyczaić: zazwyczaj zagryza zęby i milczy (bo wie, że tylko winny się broni), a kiedy ma słabszy dzień - opisuje swoją irytację na blogu...

Z czego wynika ten spadek autorytetu? Niestety, w dużej mierze powodują go władze oświatowe oraz media. Urzędnicy nieustannie wywołują zamieszanie w systemie edukacji, reforma goni reformę, podstawa programowa jest przeładowana, a niechęć ludzi do systemu edukacji przejawia się również niechęcią wobec nauczycieli. Co więcej, nawet z Ministerstwa Edukacji (i Nauki) dochodzą nienawistne głosy - "Nauczyciele muszą być kontrolowani, bo nie robią tego, co powinni i jeszcze nakłaniają uczniów do złego!" Niska pensja przyspiesza ten proces - przecież społeczeństwo goni za pieniądzem i ceni bogatych. Poza tym niska pensja sprawia, że niewielu chce pracować w szkole. 

W mediach co jakiś czas słychać o złych praktykach nauczycieli. Zwłaszcza w edukacji zdalnej było o czym debatować: nauczyciele karzą uczniom odpowiadać z zamkniętymi oczami, a sprawdziany trzeba pisać na czas. Fakt, zapewne były takie przypadki, ale dlaczego tak mało mówi się o wspaniałych nauczycielach, którzy nawiązują z uczniami relację, uskrzydlają ich i angażują w ciekawe projekty pozwalające rozwinąć nie tylko wiedzę, ale też umiejętności? Mam wrażenie, że tych ostatnich jest już znacznie więcej. 

Uważam, że do spadku autorytetu nauczycieli przyczynia się też niezrozumienie charakteru ich pracy. Aby to wyjaśnić, posłużę się opisem typowego dnia pracy nauczyciela z dwóch punktów widzenia. 

Punkt pierwszy - spojrzenie rodzica 

Niektórzy muszą pracować od 7.00, albo i nawet od 6.00, a nauczyciel zaczyna pracę o 8.00 - może się wyspać. Po przyjeździe do pracy robi sobie kawę i czeka na dzwonek, rozkosznie plotkując z innymi w pokoju nayczycielskim. Kiedy zadzwoni dzwonek, zbiera swoje rzeczy i idzie do sali. Siada wygodnie przy biurku, odpala komputer, popija kawkę, wyjaśnia temat i czeka, aż uczniowie wykonają zadania z podręcznika. Potem zadaje pracę domową. W czasie przerwy idzie do pokoju nauczycielskiego na ciąg dalszy plotek. Chyba że jest to przerwa obiadowa - wtedy udaje się na stołówkę, gdzie ze smakiem zjada obiadek, za który nie musi zapewne płacić. I tak mija kilka kolejnych lekcji. Do domu wychodzi ok.13.00, po drodze załatwia sprawy na mieście, a potem zajmuje się sobą i rodziną w zaciszu domowym. Ogląda filmy, czyta książki (bo nauczyciel musi być oczytany) i odpoczywa po męczącym według niego dniu pracy - przecież nauczyciele uważają, że ich praca jest taka stresująca, bo uczniowie nie mają motywacji i są niegrzeczni. Przygotowanie do lekcji? Po co? Przecież wszystko jest w podręczniku i ćwiczeniach. 

Punkt drugi - spojrzenie wtajemniczonych (nauczyciele i ich rodziny)

7:45 - zaczynam pracę, przyprowadzam uczniów ze świetlicy, rozmawiam z rodzicami, przygotowuję materiały do lekcji

od 8:00 prowadzę kolejne lekcje, cały czas jestem w ruchu, zwykle nawet nie mam kiedy usiąść, gdyż krążę między uczniami obserwując ich pracę i pomagając im; kiedy widzę zmęczenie uczniów, robimy przerwę, wtedy rozmawiam z dziećmi (maluchy bardzo chętnie opowiadają o swoich doświadczeniach), dyskutuję z tymi, którzy mają jakiś problem; pilnuję tych, którzy próbują biegać między ławkami i przeskakiwać nad plecakami; jeśli się uda, uzupełniam dziennik

10:55 - prowadzę moją 26-osobową klasę do toalety, aby umyli ręce przed obiadem, wtedy biegam od toalety do korytarza próbując jednocześnie pilnować tych, którzy rozrabiają przy umywalkach i tych, którzy już są gotowi i korzystają z przestrzeni na korytarzu; ja też potrzebuję pójść do toalety, ale nie zostawię przecież uczniów bez opieki - trudno, muszę wytrzymać

11:00 - obiad na stołówce, kiedy uczniowie już spokojnie jedzą ja mam czas, aby coś przekąsić; co chwilę jednak ktoś czegoś potrzebuje, więc ciągle odkładam kanapnik; sukcesem jest, kiedy uda mi się zjeść całą kanapkę (rozważałam wykupienie obiadów, ale i tak gotuję w domu dla mojej rodziny, więc po co mi 2 obiady)

11:20 - wracamy do sali, mamy kolejne lekcje, do 11:35 lub do 12:40

Czasami w ciągu dnia mam okienko (np. kiedy moja klasa ma w-f lub religię). Staram się wykorzystać ten czas na załatwienie szkolnych spraw i przygotowanie materiałów na następne lekcje, abym nie musiała potem długo zostawać po lekcjach. Niestety, w pokoju nauczycielskim mamy tylko 1 komputer i 1 drukarkę, więc jeśli ktoś inny ma w tym samym czasie okienko - no cóż... kto pierwszy ten lepszy.

11:35-12:40 - kończę lekcje; wtedy mam czas dokończyć kanapkę, iść do toalety, zajrzeć do pokoju nauczycielskiego i sprawdzić, czy nie pojawiły się jakieś ważne ogłoszenia lub zastępstwa na kolejne dni

do ok. 13.30-14:00 przygotowuję pomoce na następne lekcje: drukuję, kseruję, przynoszę ze schowka lub innych sal materiały, które będą mi potrzebne, odbieram i wysyłam do rodziców wiadomości, uzupełniam dokumentację szkolną, rozmawiam z innymi nauczycielami o konkretnych uczniach i zastanawiam się, jak z nimi pracować, zmieniam gazetkę, układam w sali materiały na kolejny dzień - w zależności od potrzeb danego dnia

ok. 14:00-14:30 jestem w domu, teraz jest chwila dla rodziny, obiad, rozmowa, zakupy, sprzątanie, w razie potrzeby pomagam dzieciom w nauce; wreszcie mam czas wypić drugą kawę (pierwsza była rano w domu)

ok. 17:00 siadam do biurka: czeka mnie:
  • zaplanowanie lekcji na kolejne dni, sprawdzenie, które materiały z podręcznika dadzą się wykorzystać, a które tematy można zrealizować z ciekawszy sposób;
  • sprawdzenie prac uczniów;
  • odpisanie na maile;
  • opisanie dzisiejszych lekcji na klasowym blogu;
  • potem zaglądam na platformę eTwinning i uzupełniam materiały w projektach, które realizujemy;
  • zaglądam też na platformę European Schoolnet Academy, gdyż realizuję 6-tygodniowy kurs na temat rozwiązań opartych na przyrodzie;
  • dzwonię do koleżanki, z którą umówiłam się na realizację wspólnego projektu - ustalamy szczegóły;
  • jeśli jeszcze mam siłę, to czytam artykuły edukacyjne i przeglądam facebookowe posty w grupach nauczycielskich w poszukiwaniu inspiracji - traktuję to jako element doskonalenia zawodowego.
Kończę pracę zwykle ok. 22:00, czasami 23:00, w zależności od tego, jakie projekty i szkolenia realizuję w danym czasie.

Dobrze, że tego dnia nie miałam żadnej rady, szkolenia online ani zebrania. Nie musiałam też pisać raportu ani sprawozdania.

Kiedy wreszcie kładę się do łóżka, czasami nie mogę zasnąć, gdyż siedzi mi w głowie problem jakiegoś ucznia albo trudny do omówienia temat, na który nie mam pomysłu.

To jest mój typowy dzień. Od razu odpowiem na możliwe zarzuty, że przecież nie zawsze realizuje się projekty i szkolenia: nie wiem, jak inni, ale ja zawsze mam jakiś projekt - ja po prostu pracuję metodą projektu na co dzień. Co do szkoleń, to są one elementem pracy nauczyciela - czasami odbywają się w tygodniu, często w weekendy. Nauczyciele ciągle się szkolą.

Podsumowanie

Na pierwszy rzut oka widać, jak bardzo różnią się te dwie wersje. Może nie powinnam się dziwić spojrzeniu większości społeczeństwa - z zewnątrz faktycznie może to wyglądać, jakby 18 godzin pracy nauczyciela to był raj. Nie zapominajmy jednak, że to są jedynie godziny przepracowane "przy tablicy", a do każdej z tych lekcji trzeba się przecież przygotować. Ponadto, nauczyciele mają mnóstwo dokumentacji do wypełnienia, prac uczniów do sprawdzenia, uczestniczą w różnych projektach, programach i szkoleniach.

Ktoś powie: "w innych państwach pensum nauczycieli wynosi więcej godzin". To prawda, tylko że w innych państwach w pensum wliczają się zebrania zespołów i rady pedagogiczne, czasami konsultacje dla uczniów lub rodziców. To wszystko jest realizowane również w Polsce, ale poza pensum.

Nie narzekam - ja tylko staram się pokazać, jak jest naprawdę. Obawiam się jednak, że mój głos utonie w oceanie zarzutów stawianych nauczycielom.

Kocham moją pracę i poświęcam się jej z pełną pasją, chociaż jestem świadoma, jaka jest ta druga strona medalu. Jeśli rząd w ferworze walki z nauczycielami zdecyduje się podnieść pensum jakoś to przeżyję. Ale być może wtedy już nie starczy mi sił, aby przygotowywać się do lekcji tak, jak teraz. Ucierpi na tym uczeń. I to jest właśnie powód, dla którego podejmuję tę nierówną walkę o autorytet nauczyciela.
Dobrostan - trudnostan

Dobrostan - trudnostan

Nie przepracowuj się. Uprawiaj sport. Śpij przynajmniej 8 godzin na dobę. Rozwijaj pasje. Korzystaj z drobnych przyjemności. Słuchaj muzyki. Czytaj książki. Spotykaj się z przyjaciółmi. Przebywaj na świeżym powietrzu. Nie pracuj w weekend... Wszystkie te rady są jak najbradziej słuszne - każdy powinien ich przestrzegać. Niektórym się nawet udaje. Założę się  jednak, że większość nauczycieli ma z tym ogromny problem.


Dlaczego? Powody mogą być wewnętrzne (związane z naszym charakterem) lub zewnętrzne (niezależne od nas). Do tych pierwszych należy ambicja, chęć osiągnięcia sukcesu, potrzeba bycia pochwalonym, traktowanie swojego zawodu jako pasji, brak umiejętności oddzielenia pracy od życia prywatnego, potrzeby finansowe itp. Powody zewnętrzne to specyfika pracy (nauczyciel musi dużo myśleć o swoich uczniach i rozwiązywać pojawiające się problemy, ponadto dużą część pracy wykonuje w domu, więc trudno jest wyłączyć myślenie o szkole w wolnym czasie), konkurencja między nauczycielami, presja środowiska (nagradzani są ci, którzy "dużo robią"), oczekiwania dyrektora i rodziców itd. Dodałabym tutaj jeszcze jeden powód wynikający zarówno z uwarunkowań wewnętrznych, jak i zewnętrznych: odpowiedzialność za ucznia. Podmiotem pracy nauczyciela jest dziecko/nastolatek, za którego wiedzę, umiejętności oraz emocje jesteśmy w dużej mierze odpowiedzialni (jak bardzo odpowiedzialni za to się czujemy, to już kwestia indywidualna). Zależy nam na tym, aby dobrze przygotować go nie tylko do egzaminów, ale też do dorosłego życia. Dlatego jeśli któryś z uczniów ma problem, nie potrafimy o 16.00 przestać o tym myśleć - próbujemy znaleźć rozwiązanie w ciągu dnia, wieczorem, a czasem nawet leżąc w łóżku tuż przed snem... 

A jednak bardzo ważne jest to, aby nauczyciel był wypoczęty, radosny, zaspokojony - wtedy będzie mógł dać uczniom dużo od siebie. Osoba zestresowana i przemęczona, choćby miała ogromną wiedzę, nie będzie w stanie dobrze wykonywać swojej pracy. Dlatego czasami lepiej odpuścić sobie kolejne szkolenie nawet, jeśli zapowiada się bardzo ciekawie, a zamiast tego zrobić coś dla siebie prywatnie - będąc wypoczętym lepiej wykorzystamy umiejętności, które już posiadamy zamiast dorzucać kolejną porcję wiedzy i nie móc z niej skorzystać. 

Łatwiej powiedzieć, niż zrobić...

Aby móc wykorzystać te rady, które pojawiają się w wielu artykułach na temat dobrostanu oraz których część wypisałam na początku tego wpisu, najpierw potrzeba zrobić inny krok: odpuścić. Myślę, że to jest najtrudniejszy krok. Właściwie jest to brak kroku, zatrzymanie się, powiedzenie sobie: "nie muszę tego robić" i zaakceptowanie tej myśli. Jest to zadanie sobie pytań: 

  • Czy warto to robić? 
  • Co mi to da? Co to da moim uczniom?
  • Czy to pozwala mi / moim uczniom zrealizować cele edukacyjne na ten semestr?
  • Czy nie będzie to tylko kolejny punkt w sprawozdaniu i kolejny papierek w dokumentach?
  • Jak dużo pracy będzie mnie to kosztowało?
  • Jaki jest bilans analizy SWOT (Strengths - mocne strony, Weaknesses - słabe strony, Opportunities - szanse, Threats - zagrożenia)?

Odpuścić to powiedzieć "nie tym razem", kiedy otrzymamy zaproszenie do interesującego projektu i brak poczucia winy z powodu odmowy. To przerzucić część organizacji pracy na uczniów lub zaprojektować zajęcia w taki sposób, aby to uczniowie w ramach nauki przygotowali materiały - obu stronom wyjdzie to na dobre. 

Zdaję sobie sprawę, że nie da się tego nauczyć z dnia na dzień. Ja pracuję od 16 lat i nadal uczę się, jak dbać o mój dobrostan, ale jestem już bliżej niż dalej. Niestety, nie uczą tego na studiach pedagogicznych, a wokół mamy mnóstwo wzorców nauczycieli, którzy są aktywni na wielu polach, są podziwiani, zdobywają nagrody i szacunek za swoją pracę - aż chciałoby się brać z nich przykład. Nie znaczy to jednak, że osiągnięcie dobrostanu to sprawa beznadziejna. 

Jak to zrobić?

Proponuję zacząć od przeanalizowania swojej pracy. Warto wypisać sobie codzienne zadania, a potem podkreślić te, które są niezbędne (gdyż np. wynikają z umowy). Czy któreś z tych zadań da się zrealizować mniejszym nakładem pracy lub czasu? Jeśli tak, to w jaki sposób? Co możemy w tych zadaniach zmienić, aby zajmowały mniej czasu? 

Potem warto wziąć po lupę te zadania, których nie musimy wykonywać, a które wybieramy sami: co konkretnie one wnoszą do naszej pracy? Czy są tak efektywne, jak zakładamy? Co się stanie, jeśli z nich zrezygnujemy? 

Cały czas musimy mieć przed oczami faktyczny cel naszej pracy. Jeśli naszym celem jest zdobycie nagrody dyrektora za bycie bardzo aktywnym pracownikiem, to będziemy raczej podejmować się coraz większej liczby zadań. Ale jeśli naszym celem jest dobro ucznia, to spróbujmy określić, na czym dokładnie nam zależy. Być może chcemy, aby nasi uczniowie dobrze opanowali podstawę programową i świetnie zdali egzamin końcowy (co wcale nie musi iść w parze..)? A może zależy nam na kształtowaniu w nich odpowiedzialności i samodzielności? Kiedy mamy jasno sprecyzowany cel łatwiej jest nam tak dobierać zadania, aby ten cel osiągnąć. Możemy wtedy zrezygnować z tych aktywności, które nie prowadzą nas do osiągnięcia celu. 

Ważne jest też nasze nastawienie psychiczne. Nie zadbamy o nasz dobrostan, jeśli będziemy mieć wyrzuty sumienia z powodu zrezygnowania z niektórych zadań. Trzeba pogodzić się z tym, że robiąc mniej tak naprawdę możemy osiągnąć lepsze efekty; że szybciej dojdziemy do celu idąc w jednym kierunku zamiast skakać po różnych tematach; i wreszcie że warto iść własną drogą, a nie tą, którą idą inni. 

Dopiero wtedy będziemy w stanie cieszyć się życiem rodzinnym i społecznym, rozwijać pasje i robić inne zalecane dla zdrowia psychicznego rzeczy.

Pamiętajmy też, że każdy z nas jest inny i ma inne potrzeby. Dlatego każdy odpoczywa w inny sposób. Niektórzy w chwili stresu potrzebują intensywnego wysiłku fizycznego, muszą "wypocić" problem. Są też tacy, którym bardziej służy wieczór spędzony z rodziną albo przyjaciółmi. Jeszcze innym pomaga zatopienie się w życie bohatera książki lub filmu. Ważne, abyśmy znaleźli najlepszy dla nas sposób dbania o dobrostan. 

A jeśli nadal czujesz się źle z tym, że odpoczywasz zamiast poświęcać czas wolny uczniom, to wiedz, że "z pustego i Salomon nie naleje". Nie będziesz w stanie dobrze wykonywać pracy jeśli zabraknie ci sił i motywacji. A skoro mamy początek roku kalendarzowego może warto dbanie o dobrostan uczynić swoim postanowieniem noworocznym? 

Copyright © Blog Dla Nauczycieli , Blogger