Lista lektur

Lista lektur

Na liście lektur dla szkoły podstawowej znajduje się kilka pozycji Henryka Sienkiewicza - niektóre są obowiązkowe, inne uzupełniające, jak np. "Krzyżacy". Jestem właśnie po lekturze tej wspaniałej powieści. Zresztą Henryk Sienkiewicz to mój ulubiony polski pisarz. Mimo to mam duże wątpliwości, czy jest to książka przeznaczona dla 13-14 latków (znajduje się liście lektur uzupełniających dla klas VII-VIII).

Pamiętam, jak próbowałam przebrnąć przez tą trudną powieść w szkole podstawowej. Nie pamiętam, czy w końcu mi się udało, czy sięgnęłam po jakieś streszczenie. Faktem jest, że po tych "męczarniach" zraziłam się do książki i sięgnęłam do niej ponownie dopiero po ... 25 latach.

Czy jest to książka odpowiednia dla 13-14 latków? Wątpię.

Nie twierdzę, że należy ją wyrzucić z listy lektur - jest to arcydzieło literatury polskiej i każdy wykształcony Polak powinien je znać. Może jednak ograniczmy się do fragmentów dobranych odpowiednio do danej grupy uczniów? Można tak dobrać wycinki tekstu, aby pokazać różne aspekty książki i jednocześnie zachęcić do jej przeczytania przynajmniej niektórych uczniów. I tak np.:
- opis śmierci królowej Jadwigi może posłużyć do pokazania, jak wiernie pisarz przedstawił niektóre wydarzenia z historii Polski
- polowanie Zbyszka i Jagienki na bobry może pokazać, jak rozwijają się relacje głównych bohaterów
- dowolny dłuższy dialog między rycerzami pokaże, jak Sienkiewicz odpowiednim językiem tworzy historyczne tło
- trzeba też koniecznie pokazać uczniom znaczenie wartości rycerskich w średniowiecznej Polsce
- oraz lęk przed złymi duchami obecnymi w borach i na mokradłach, chociaż od kilku wieków Polska była krajem chrześcijańskim.



To tylko przykłady, ale wierzę, że mądry nauczyciel, który zna swoich uczniów, jest w stanie tak dobrać fragmenty, aby pokazać im wartości powieści, a jednocześnie zaintrygować ich losami głównych bohaterów. Pamiętajmy, że obecne pokolenie to wzrokowcy, stykający cię na co dzień z setkami ikon i obrazów, skracających słowa do prostych akronimów na potrzeby pisania wiadomości, nieprzyzwyczajonych do czytania długich tekstów pisanych małym drukiem (tak wygląda większość wydań "Krzyżaków"). Większość z nich nie zrozumie tej lektury nawet, jeśli uda im się przez nią przebrnąć. Więc po co kazać im ją czytać? Dla zasady?
Nazwa grupy

Nazwa grupy

Zastanawia mnie, dlaczego na grupę uczniów mówimy "klasa 1"? Przecież za rok ta nazwa będzie oznaczała zupełnie inną grupę uczniów... Zeszłoroczna "klasa 1" będzie w nowym roku szkolnym nazywała się "klasa 2", za rok jeszcze inaczej, a przecież to jest nadal ta sama grupa dzieci. Co więcej, "klasa 1" w tym roku może być zupełnie inna od "klasy 1" w przyszłym roku: może być spokojniejsza, albo bardziej żywiołowa, bardziej lub mniej kreatywna, może mieć lepsze lub gorsze wyniki w nauce.



Czemu nie nadajemy grupom uczniów nazw na stałe - na cały ich etap edukacji? Idealnie nadawałyby się do tego nazwy roślin lub zwierząt. Wtedy grupa np. "sosny" byłaby na etapie klasy 1 lub klasy 2, ale w każdym roku byłaby "sosnami". Można by wtedy stworzyć plakat promujący daną grupę i wywiesić go na drzwiach sali lekcyjnej; można by podpisać jednoznacznie należące do grupy przedmioty, jak np. choinka; można by używać tej nazwy przy międzyklasowych konkursach i spotkaniach.

Można też pozwolić dzieciom samym wybrać nazwę, chociaż to wiąże się w pewnym ryzykiem - klasowi przodownicy mogą błaznować i wymyślić nazwę, za którą wychowawca będzie się potem wstydził...



Szkoła z dawnych lat

Szkoła z dawnych lat

Oglądając rodzinne albumy ze zdjęciami trafiłam na zdjęcie z czasów młodości mojego męża, zrobione w szkole (nie zamieszczę go ze względu na RODO...): równe rzędy ławek, uczniowie siedzą parami, przed nimi na ławkach leżą rozłożone podręczniki i zeszyty, dzieci skupione na pisaniu... Gdyby nie słaba jakość zdjęcia i PRL-owskie stroje dzieci można pomyśleć, że to zdjęcie zostało zrobione kilka dni temu. Niewiele się zmieniło.

Czy powinno się zmienić?

Minęło ponad 30 lat i patrząc na świat dookoła - zmieniło się wszystko. Przede wszystkim zmienili się uczniowie: są przyzwyczajeni do urządzeń cyfrowych, myślą obrazami, na prawie wszystkie pytania mogą odpowiedzieć w ciągu kilku minut korzystając z pomocy "wujka Google", co z drugiej strony sprawia, że mają mniej cierpliwości, mają stały kontakt z rodziną, rówieśnikami, a nawet nauczycielami, dzięki rozwiązaniom technicznym żyje się im wygodniej, korzystają z urządzeń i aplikacji pomagających im w nauce... Można wymieniać długo. Szkoła powinna nadążać za tymi zmianami - skoro zmienili się odbiorcy usługi, jaką jest edukacja, trzeba dostosować sam proces, aby lepiej realizował swoje zadania.

Z drugiej strony dobrze, jeśli szkoła jest pewną ostoją wśród tych wszystkich zmian. Łatwo się pogubić, jeśli widoki zmieniają się za każdym oknem. Może szkoła powinna być stabilną latarnią, pokazującą nam bezpieczną drogę do celu? Może to dobrze, że edukacja zmienia się najwolniej?

Jak myślicie?


Dzień Kropki co miesiąc

Dzień Kropki co miesiąc

Za nami 15 września - Międzynarodowy Dzień Kropki. Dzień odkrywania talentów. Dzień poznawania swoich mocnych stron. Jego obchodzenie jest potrzebne uczniom, aby wzmocnić poczucie własnej wartości, dać wiarę w swoje możliwości oraz polepszyć relacje z rówieśnikami.

W bieżącym roku szkolnym jest to dodatkowo ważne ze względu na jeden z kierunków polityki oświatowej państwa - doradztwo zawodowe. Poznanie własnych mocnych stron może powoli ukierunkowywać ucznia na wybór przyszłego zawodu.

Jest jeszcze (przynajmniej) jeden powód, dla którego warto świętować Dot Day - nie tylko raz w roku, ale nawet raz w miesiącu. To święto pozwala nauczycielowi zauważyć mocne strony swoich uczniów i nastawić się na rozwijanie w nich tego, co dobre. Nie macie wrażenia, że nauczyciele zbyt często kładą nacisk na błędy i słabości uczniów, zamiast bazować na tym, co warto rozwijać?
Nie jest łatwo przestawić się z poprawiania błędów na podkreślanie tego, co jest prawidłowe. A przecież na tym polega zarówno proces edukacyjny, jak i wychowawczy...



Ocenianie kształtujące w edukacji wczesnoszkolnej

Ocenianie kształtujące w edukacji wczesnoszkolnej

Długo nie mogłam się przekonać, a jednak w tym roku podjęłam wyzwanie...

Wprowadziłam elementy OK w mojej klasie. Na razie delikatnie, ale wychodzę z założenia, że jeśli od razu zacznę z grubej rury to i dzieciom i mi będzie trudno.

Przy planowaniu pracy na każdy tydzień wypisuję kryteria sukcesu:




Drukuję to dzieciom, omawiamy i wklejamy do zeszytu.

Jednocześnie przepisuję te kryteria w formie celów na kartce A4 i wieszam w sali na tablicy roboczej:


Przez cały tydzień odwołujemy się do tych celów razem, a dzieci samodzielnie do kryteriów sukcesu w zeszytach. Analizujemy, o czym już się uczyliśmy. Każde dziecko indywidualnie (na początku z moją pomocą) analizuje, co już opanowało, a nad czym jeszcze trzeba popracować.

Na razie widzę same plusy wprowadzenie OK w klasie. Wbrew pozorom, nie zajmuje nam to dużo czasu, a wierzę, że jak nabierzemy wprawy, będzie trwało jeszcze krócej. Najważniejszą zaletą jest to, że dzieci wiedzą konkretnie, czego się uczą, zauważają przyrost wiedzy i rozwój umiejętności, oraz uczą się samooceny. Motywuje je to do nauki. Same dopytują: "A kiedy będziemy się uczyć o Podhalu?"

Dla mnie korzyść jest równie znacząca - nie tylko łatwiej pracuje mi się z dziećmi, kiedy są zmotywowane, ale też kryteria sukcesu położone na biurku pomagają mi usystematyzować lekcję - zerkam dość często, na czym jeszcze muszę się skupić, aby dzieci spełniły dane kryterium.

Moje lekcje są lepiej zaplanowane, jest w nich więcej treści, uczniowie wiedzą, do czego zmierzam i częściej mam poczucie sukcesu!

Jak rozmawiać o wojnie?

Jak rozmawiać o wojnie?

Wojna to trudny temat dla uczniów edukacji wczesnoszkolnej. Na szczęście mamy wiele pomocy.




Bardzo przydatne są książki Wydawnictwa Literatura, np. "Asiunia" Joanny Papuzińskiej czy "Zaklęcie na W" Michała Rusinka. Książki opowiadają o wojnie z punktu widzenia dziecka. W tle losów głównego bohatera znajdziemy bardzo dużo informacji na temat tego, jak żyli ludzie w podczas wojny: o głodzie, o rozdzieleniu rodzin, o biedzie, a także o śmierci. Jednocześnie są to książki krótkie - możemy przeczytać je uczniom na lekcji lub poprosić opiekuna świetlicy szkolnej o czytanie podczas zajęć świetlicowych. Potem wystarczy omówić lekturę z uczniami.

Warto skorzystać też z książek o historii Polski dla dzieci - jest ich już kilka na polskim rynku. Historia jest w nich opisana językiem przystępnym dla dzieci. Ważne, abyśmy nie przeładowali lekcji informacjami, aby uczniowie nie zaczęli kojarzyć historii z nauką dat i nazwisk.

Nauczyciel może sam opowiedzieć uczniom o wojnie. Dla utrwalenia warto dać uczniom kartę pracy, podsumowującą informacje o wojnie, np.

1. Wybierz właściwe słowo lub wyrażenie w każdym zdaniu:
- Podczas wojny ludzie są najedzeni / głodni.
- Mają / Nie mają w co się ubrać.
- Domy są zniszczone / wyremontowane.

itd.

Inny sposób na utrwalenie wiadomości to projekt, w którym dzieci tworzą plakat lub lapbooka o wojnie - to rozwiązanie jest ciekawe, gdyż pozwala uczniom uczyć się od siebie nawzajem oraz wybrać te informacje, które najbardziej zapadły im w pamięć.

My wspólnie ułożyliśmy notatkę do zapisania w zeszycie:

"II wojna światowa zaczęła się 1 września 1939 roku. Trwała 6 lat – do 1945 roku. Przez ten czas Polska była pod okupacją. Okupanci chcieli zniszczyć naszą kulturę. Jednak władze Polski działały w ukryciu. Powstało nawet wojsko polskie – Armia Krajowa. Wielu Polaków walczyło też na frontach w innych państwach."

Zgodnie z podstawą programową (i własnym sumieniem) kształcimy w uczniach postawę patriotyczną. Opowiadajmy uczniom edukacji wczesnoszkolnej o wojnie!
Schody

Schody

Siedzę na korytarzu podczas turnieju szachowego i obserwuję, jak zachowują się uczniowie, którzy skończą grać partię - czym zajmują się podczas przerwy przed kolejną partią?

Na środku korytarza znajdują się  4 schodki. Uczniowie ciągle muszą je pokonywać, gdyż sala turniejowa znajduje się w wyższej części szkoły, a sala, gdzie odpoczywają - niżej.



Mniej więcej 4 na 5 uczniów przeskakuje schodki, w dół czy w górę... Są zmęczeni po turnieju, niektórzy smutni po przegranej, inni - znudzeni, bo siedzą tu od rana, a sobotę pewnie woleliby spędzić inaczej. Korytarzem idą powoli, czasami ze zwieszoną głową, ale kiedy dochodzą do schodków, ożywiają się i skaczą. W końcu schody stają się rozrywką samą w sobie - uczniowie robią zawody, kto skoczy dalej, a kto wyżej.

Tak działają na uczniów wyzwania. Niezbyt trudne, aby czuli, że mogą osiągnąć sukces. Ale też niezbyt łatwe, aby wymagało to od nich wysiłku. Kiedy idą po prostej, tracą motywację.

Stawiajmy przed uczniami wyzwania, dawajmy im nietypowe, zaskakujące zadania wymagające myślenia. Stawiajmy poprzeczkę coraz wyżej, ale podnośmy ją o centymetr, aby uczniowie wiedzieli, że są w stanie jej dosięgnąć. A po kilku tygodniach lub miesiącach pokażmy im, jak dużo się nauczyli, jak się rozwinęli. Podtrzymujmy ich motywację wewnętrzną!
Dlaczego nocowanie w szkole to genialny pomysł

Dlaczego nocowanie w szkole to genialny pomysł

W niektórych szkołach praktykuje się "nocowanie w szkole". Polega to na tym, że wybrana klasa lub grupa uczniów przychodzi do szkoły wieczorem (zwykle w piątek) ze śpiworami, przyborami toaletowymi i prowiantem, a opuszcza szkołę rankiem dnia następnego. Oczywiście, nie przychodzą tylko po to, aby spać...

Wieczór można spędzić na wiele sposobów:
- oglądanie filmów ("noc filmowa")
- gry planszowe i karciane ("spotkanie klubu gier" lub "klasowy turniej planszówkowy")
- zajęcia z rodzicami
- warsztaty (lepienie z gliny, tworzenie bajek, robotyka)
- wspólne kucharzenie
- wieczorek poetycki lub czytelniczy
- oglądanie nocnego nieba przez teleskop
i wiele innych.

Nie może zabraknąć spacerowania po szkole z latarkami - szkoła po ciemku wygląda zupełnie inaczej niż za dnia. A jeśli znajdzie się obrotny chłopak, który przy okazji postraszy dziewczyny, wyskakując zza rogu, tym ciekawiej!



Dlaczego nocowanie w szkole to genialny pomysł? Powodów jest kilka:

1. Dzięki nocowaniu w szkole klasa integruje się lepiej niż podczas wycieczek, na których się zwiedza. Przecież tyle godzin spędzają razem na przyjemnościach, ale też na codziennych czynnościach, które zwykle wykonuje się w gronie najbliższych, jak mycie, robienie i jedzenie kolacji, nocne rozmowy w łóżkach (na materacach), pobudka...

2. To nic nie kosztuje (w przeciwieństwie do wycieczek)

3. Szkoła staje się udomowiona - przestaje być tylko miejscem, gdzie chodzimy na lekcje, nie zawsze z przyjemnością, ale staje się naprawdę naszym drugim domem. Dzięki temu uczniowie czują się w szkole lepiej i poczuwają się do współodpowiedzialności za nią.

4. Rodzice mają "wolną chatę", zacieśniają swój związek, mają lepszy nastrój, co pozytywnie wpływa na dzieci.

5. Spędzenie z uczniami wieczoru otwiera nowe możliwości do nauki - możemy porozmawiać o gwiazdozbiorach, pokazać im stare "bajki na ekranie", poczytać do snu, posłuchać śpiewu słowika itp.

Zachęcam...
Brak podpisów

Brak podpisów

Byłam dzisiaj na chwilę w przedszkolu. Rozmawiałam z koleżanką, która trzymała w ręku plakat demonstracyjny zdjęty kilka minut wcześniej z gazetki. Nagle podszedł do nas czterolatek i bez zająknięcia wyrecytował nazwy wszystkich owadów przedstawionych na rysunku. Nie było tam podpisów - to przecież przedszkole...

W szkole często widzimy gazetki z pięknymi kolorowymi zdjęciami, czy rysunkami. Pod nimi widnieją podpisy. Po co? Dziecko nauczone, że wszystko ma podane na gazetce nawet nie musi wysilać swoich szarych komórek, żeby przypomnieć sobie nazwę. Te napisy blokują myślenie, a przez to naukę!

Gazetka bez podpisów może być dużo lepszym 'wyzwalaczem" procesu uczenia się. Zwłaszcza, jeśli mądry nauczyciel znajdzie raz na kilka dni parę minut, aby przeanalizować z uczniami gazetkę. Co więcej, jeśli po kilku powtórkach uczniowie prawidłowo podają nazwy, warto przewiesić zdjęcia - zamienić je miejscami. To zmusi uczniów do przyjrzenia się i rozpoznania cech danej rzeczy, a nie tylko uczenia się na pamięć i kojarzenia miejsc.

Oczywiście, napisy również można wykorzystać, ale oddzielnie. Np. tak:

Odpowiedni moment

Odpowiedni moment

Na wszystko musi przyjść odpowiedni moment...

Byliśmy z uczniami w muzeum na warsztatach z kaligrafii. Pisanie stalówką i maczanie pióra w kałamarzu bardzo się uczniom podobało. Na parapetach dookoła stały różne stare przedmioty. W trakcie warsztatów dzieci zaczęły pytać o te przedmioty, z zaciekawieniem słuchały opowieści pani przewodnik. Wobec tego prowadząca zajęcia zaproponowała uczniom zwiedzanie wystawy stałej "Jak żyli nauczyciele w II Rzeczypospolitej". Podzieliliśmy się więc na grupy i poszliśmy.
Źródło zdjęcia: http://www.muzeum-minskmaz.home.pl/aktualnosci-przeglad/143-jakzylinauczycielewiirp, 16.05.2018.


Okazało się, że uczniowie byli bardzo zainteresowani różnymi eksponatami, zadawali pytania, oglądali. Zaczynali kojarzyć co działo się najpierw, a co potem. A ja?

Obmyślałam już, jak zacząć im wprowadzać historię, skoro tak się nią interesują. Zdecydowanie teraz jest odpowiedni moment na historię - nie tylko na Konstytucję 3-go Maja i odzyskanie niepodległości...


Powtórki na dywanie c. d.

Powtórki na dywanie c. d.

Kontynuacja numeracji z poprzedniego postu:

5. Nauczyciel ma przygotowany zestaw pytań na karteczkach. Uczniowie ciągną po jednej karteczce, czytają na głos pytanie, czekają chwilkę dając innym czas na zastanowienie i udzielają odpowiedzi (ewentualnie proszą kogoś innego o pomoc).

6. Nauczyciel ma przygotowany zestaw pytań na kartce / w komputerze. Czyta kolejno pytania, a chętni uczniowie odpowiadają. Metodę nr 5 i 6 można urozmaicić, przyznając uczniom punkty za prawidłowe odpowiedzi. W ten sposób powstaje gra, która nie wymaga wielkich przygotowań. Osoba, która zdobędzie najwięcej punktów może np. dostać dobrą ocenę, plusa, albo... następnego dnia może w nagrodę podjadać podczas lekcji. Moi uczniowie to uwielbiają.

7. Duża kostka do gry (można takie zamówić  w sklepie z pomocami dydaktycznymi lub kupić  w sklepie z zabawkami za kilkanaście złotych - ja używam takiej miękkiej, dla dwulatków, bo nie lubię hałasu). Do każdej ściany kostki przyklejamy kawałek rzepu samoprzylepnego, drugą część do karteczki z hasłem / rysunkiem itp. Karteczki przyczepiamy do kostki. Dzieci siedzą w kole i rzucają kostką, mówiąc z czym im się kojarzy lub co wiedzą na temat, który wypadnie.


Czekam na Wasze pomysły! Na pewno macie ich dużo.

Powtórki na dywanie

Poniżej kilka pomysłów na powtórki / utrwalanie materiału ustne - w kręgu na dywanie (przypominam, że chodzi mi głównie o powtórki po kilku, czy kilkunastu dniach od wprowadzenia tematu, chociaż zabawy te nadają się również do podsumowania zajęć w dniu omawiania nowego materiału):

1. na dywanie w środku kręgu leżą zdjęcia lub słowa związane z omawianym tematem. Stosujemy metodę "gorącego krzesła", czyli zaczyna ta osoba, która jako pierwsza jest gotowa, potem wyznacza kierunek rundki - w prawo lub lewo od siebie. Uczniowie po kolei komentują jedno zdjęcie lub tłumaczą, w jaki sposób wybrane przez nich słowo pasuje do tematu;

2. w środku kręgu leżą słowa lub wyrażenia związane z tematem, a uczniowie po kolei układają po jednym zdaniu z wybranym słowem;

3. aby wprowadzić nieco ruchu: nauczyciel podaje zdania na dany temat, jeśli zdanie jest prawdziwe uczniowie podskakują, jeśli zdanie jest fałszywe, uczniowie kucają;

4. nauczyciel podaje temat, uczniowie pracują w parach i opowiadają sobie nawzajem wszystko, co wiedzą na dany temat. Najpierw mówi jedna osoba, a potem druga dodaje coś od siebie, jeśli wypowiedź pierwszego ucznia nie była kompletna. Następnie uczniowie łączą się w czwórki (2 pary) i powtarzają procedurę, najpierw jedna para, potem druga uzupełnia wiadomości pierwszej. Można dodać jeszcze pracę w szóstkach, ale to zabiera sporo czasu.

c. d. n.
Powtórki

Powtórki

Nie da się chyba przecenić wagi ani przydatności powtórek. Zwłaszcza tych cyklicznych.

Uczniowie są w stanie zapamiętać nawet trudny materiał, jeśli wystarczająco go utrwalą. Odpowiednia praca domowa pozwoli im utrwalić poznane treści, ale jednorazowa powtórka wystarczy tylko najzdolniejszym uczniom. Kilkukrotne wracanie do danego tematu, chociażby w formie "rozgrzewki" na początku lekcji, jest bardziej przydatne niż praca domowa, którą uczniowie nie zawsze wykonują samodzielnie...

Jest wiele sposobów na powtórki:
1. Wykonana przez nauczyciela aplikacja do utrwalania, np. Kahoot, który uczniowie mogą rozwiązywać nawet nie mając telefonów komórkowych; każdy uczeń ma w zeszycie za okładką 4 kartoniki z bloku technicznego pomalowane na kolory odpowiedzi kahoota: niebieski, zielony, czerwony i żółty/pomarańczowy. Nauczyciel loguje się do danego quizu, przygotowanego specjalnie do utrwalanego tematu. Po kolei pokazuje uczniom pytania, a oni podnoszą do góry kartonik w kolorze prawidłowej odpowiedzi. Po każdym pytaniu podajemy prawidłową odpowiedź i w razie potrzeby tłumaczymy.

2. Gra planszowa - uniwersalna plansza typu "snakes and ladders" lub "wyścig"; niektóre pola są oznaczone znakiem zapytania. Uczniowie rzucają kostką i przesuwają pionki po planszy, a jeśli zatrzymają się na polu ze znakiem zapytania biorą ze stosu kartonik z pytaniem i odpowiadają na nie. Jeśli odpowiedzą prawidłowo, grają dalej; jeśli się pomylą - czekają 1 kolejkę. Czytanie pytania na głos sprawia, że cała grupa powtarza sobie materiał.

3.gazetka ścienna, ale zawierająca tylko np. zdjęcia, bez podpisów. W wolnej chwili możemy odnosić się do gazetki i zadawać uczniom pytania: Co to jest? Czemu ten dom stoi na palach? itp.

Inne pomysły w kolejnym wpisie.

Cechy i umiejętności nauczyciela


CECHY:
charyzma, kreatywność, upór, cierpliwość, otwartość, tolerancja, łatwość nawiązywania kontaktów, odpowiedzialność, samodzielność, rzetelność, perfekcjonizm, punktualność, dociekliwość, empatia, wrażliwość, wyrozumiałość, oziębłość, aktywność, ambicja, odwaga, nieśmiałość, energiczność, powolność, poczucie humoru, dowcipność, powaga, gadatliwość, inteligencja, zdolności, mądrość, introwertyk, ekstrawertyk, kłótliwość, zawiść, indywidualizm, lenistwo, pracowitość, uprzejmość, życzliwość, przyjaźń, obiektywizm stronniczość, radość, smutek, obowiązkowość, zapominalstwo, sumienność, systematyczność, optymizm, pesymizm, pewność siebie, zarozumialstwo, roztargnienie, stanowczość, surowość, łagodność, szczerość, uczciwość, spokój, bezinteresowność, wielkoduszność, złośliwość, konsekwencja, wymaganie ...

Świadomie nie dzielę tych cech na pozytywne i negatywne. Wprawdzie niektóre są oczywiste, jak np. odpowiedzialność jest cechą pozytywną, a lenistwo negatywną. Jednak nie wszystkie cechy dadzą się łatwo sklasyfikować. Jak ocenić perfekcjonizm? Kojarzy nam się zwykle pozytywnie, ale przecież przesadny perfekcjonizm jest trudny do zniesienia dla innych... A pracowitość? Jest pożądana, ale co, jeśli prowadzi do pracoholizmu?


UMIEJĘTNOŚCI:
Nauczyciel:
motywuje do nauki, pracuje w grupie, zarządza projektem, zarządza ludźmi (uczniami, innymi nauczycielami), buduje poczucie własnej wartości w uczniach, współpracuje z rodzicami, organizuje proces dydaktyczny i wychowawczy, dostrzega zmiany w zachowaniu i rozwoju uczniów, stosuje różne metody nauczania, dostosowuje proces nauczania do potrzeb uczniów, posługuje się nowymi technologiami, radzi sobie ze stresem, aktywnie słucha, rozwiązuje konflikty, ustępuje pola uczniom, jest gotowy do ciągłego rozwoju …

Powyższe umiejętności są powszechnie uznawane za pożądane. Proponuję stworzyć własny profil nauczycielski wypisując w tabeli swoje cechy, dzieląc je na „posiadane”, „do wzmocnienia” oraz „do wyeliminowania”.
Umiejętności wystarczy podzielić na dwie grupy: „mam” i „nie mam”. Na tej podstawie warto zaplanować strategię rozwoju, wynotować działania i zachowania, które pomogą nam osiągnąć zamierzony cel.
Przy odpowiedniej refleksji i analizie tak opracowany profil może nam się bardzo przydać w rozwoju zawodowym.

Mój profil nauczycielski

Każdy nauczyciel ma swój własny, niepowtarzalny styl nauczania. Wynika on z osobowości, przekonań, doświadczeń, placówki, w której jest zatrudniony oraz własnego procesu uczenia się. Często "dziedziczymy" styl nauczania po naszych nauczycielach - zarówno ze szkoły jak i z okresu studiów. Poddajemy się różnym wpływom, uczestnicząc w szkoleniach oraz czytając artykuły prasowe i internetowe... Długo można wymieniać wszystko to, co kształtuje nasz styl nauczania. Warto być świadomym, co dokładnie i kto oddziałuje na mnie jako nauczyciela. Dzięki temu możemy mieć wpływ na to, jak rozwija się nasz styl nauczania.

Najważniejsze jest określenie własnego stylu nauczania. Posiadając tę wiedzę możemy wzmacniać to, co pozytywnie oddziałuje na naszych uczniów i jednocześnie starać się zmniejszać wpływ naszych słabości. Dla przykładu: Jeśli wiem, że moją mocną stroną jest umiejętność słuchania mogę wykorzystać to do rozwikłania konfliktów i pomagać w rozwiązaniu problemów uczniów. Z drugiej strony, jeśli wiem, że łatwo się denerwuję, wypracowuję sobie metody rozładowania napięcia i jak tylko zauważę pierwsze oznaki zdenerwowania - stosuję je. 

W kolejnym wpisie zaproponuję Wam listę cech i umiejętności, jakie może posiadać nauczyciel. Zachęcam do przeanalizowania ich i wybrania tych, które opisują Was.  Mam nadzieję, że pomoże Wam to ukierunkować własny rozwój.

Co uczniowie mogą mówić po angielsku na lekcji

W  poprzednim poście pisałam o metodzie deDOMO przystosowanej do szkoły.
Przedstawiam zatem kilka pomysłów na wyrażenia, które uczniowie mogą mówić po angielsku w czasie lekcji:

May I go to the toilet, please?
I'm thirsty.
I'm hungry.
I haven't got homework / book / notebook / pencil...
Can you borrow me a pen / rubber / ruler ...?
I'm ready.
Can you help me?
Which page?
Shall I clean the board?
Where shall I sit?
I've finished.
When is the break?
I've got an idea!
May I open the window?
I don't understand.
I would like to read / say / show...
Who is on duty?

Macie jeszcze inne pomysły?

Każda okazja jest dobra na naukę angielskiego


Znacie metodę deDOMO dr Grzegorza Śpiewaka? Dedykowana jest ona rodzicom, którzy chcą wspomóc dziecko w nauce jęz. angielskiego w domu. 

Proponuję, aby wykorzystać tę metodę w klasie:

1. Uczymy dzieci angielskich wyrażeń, których mogą użyć w codziennych sytuacjach, zamiast mówić je po polsku, np. 
May I go to the toilet, please? 
I haven't got homework.
Can you help me?
I'm ready.
i wiele innych, stosownie do klasy i sytuacji.

2. Zachęcamy, aby nasi uczniowie używali tych wyrażeń jak najczęściej, ale w autentycznych sytuacjach - wtedy, kiedy i tak powiedzieliby to po polsku.

3. Za każde wyrażenie użyte prawidłowo (czyli w dobrej sytuacji, niekoniecznie bezbłędnie) przyznajemy klasie punkt, np. fasolka wrzucona do słoika. 

4. Umawiamy się z uczniami, jaką część słoika muszą zapełnić, aby dostać nagrodę (cały, połowa itp, przy czym rysujemy markerem kreskę, aby uczniowie widzieli, ile punktów już uzbierali).

5. Po osiągnięciu ustalonego limitu proponujemy uczniom nagrodę, np. film zamiast lekcji, spacer poza szkołę, możliwość podjadania w czasie lekcji danego dnia itp. W mojej klasie są prawie sami piłkarze, dla nich nagrodą jest więc pozwolenie na grę w piłkę nożną na trzech kolejnych lekcjach wf. 

Metoda prosta, uczniowie chętnie ją akceptują, gdyż daje im to możliwość zdobycia nagrody, której nie mogliby osiągnąć inaczej, a nauczyciel nic nie traci. Jednocześnie uczniowie umieją dużo więcej, chętniej mówią po angielsku i mają motywację do nauki. A przy tym wszystkim uczestniczą w procesie decyzyjnym, gdyż sami wybierają wyrażenia, których chcą użyć i wybierają nagrodę. 
Copyright © Blog Dla Nauczycieli , Blogger