Wolność w nawiasie

Wolność w nawiasie



Zamierzałam napisać kilka zdań o wolności, jaką daje praca nauczyciela: wolność w wyborze metod i form pracy, nauczanych treści (w ramach podstawy programowej, ale też poza nią), celu i ilości wycieczek... Po ostatnim zebraniu z nauczycielami ze szkoły zmieniłam zdanie.

Boleśnie uświadomiłam sobie, że ta wolność jednak jest ograniczona - nie tyle przez system, bo to jest oczywiste (chociaż wbrew pozorom w polskim systemie edukacji znajduję dla siebie sporo przestrzeni). Wolność jest ograniczona przez placówkę, w której pracuję.

Jako nauczyciel edukacji wczesnoszkolnej mam ten luksus, że przez 3 lata uczę i wychowuję uczniów tak, jak ja uważam za słuszne. Moi uczniowie spotykają się w tym czasie jedynie z kilkoma innymi nauczycielami, więc w zasadzie cały proces ich edukacji przez te 3 lata zależy ode mnie. Wykorzystuję więc całą swoją wiedzę, aby pracować z nimi tak, jak ja uważam za słuszne. Pracujemy metodą projektu, bardzo często w grupach, podręcznik wykorzystujemy jedynie jako pomoc wtedy, kiedy jest to niezbędne, ale w większości sytuacji tworzymy notatki w zeszycie, plakaty, mapy myśli i inne produkty. Staram się tak planować zajęcia, aby kształtować kompetencje kluczowe, ale też kompetencje przyszłości. Uczymy się programowania, pracujemy z klockami lego, rozwiązujemy różne problemy, sami dochodzimy do wiedzy. W kwestii wychowania kładę nacisk na współpracę, podział obowiązków przez uczniów, branie odpowiedzialności za cały zespół, uczciwość, zaufanie...

W rezultacie klasa jest zgrana, uczniowie pomagają sobie nawzajem, podczas lekcji ciągle dyskutują, przemieszczają się po sali, aby skorzystać z biblioteczki albo z komputera, nie przeraża ich żadne zadanie ani problem do rozwiązania, są aktywni i przedsiębiorczy.

Boli mnie serce, kiedy widzę, jak w klasie 4 nauczyciele narzekają na moich uczniów, że są głośni, nie potrafią usiedzieć na miejscu, nie chcą się uczyć... Nie dziwię się - są zmuszani do siedzenia w ławce non stop, całą wiedzę zdobywają z podręczników, lekcje są zwykle wykładami, a nauczyciele tworzą atmosferę rywalizacji, a nie współpracy.

Uświadomiłam sobie, że to mój błąd. Powinnam była przewidzieć, że w starszych klasach będą pracować innymi metodami i przygotować ich do tego.

Dlatego moja wolność pedagogiczna jest jednak ograniczona. Mogę uczyć tak, jak ja uważam za słuszne, ale może powinnam wziąć pod uwagę to, jak pracują inni nauczyciele, z którymi moi uczniowie będą mieli styczność w przyszłości? Może powinnam ich do tego przygotować...
Dlaczego tak trudno jest zrealizować postanowienia noworoczne?

Dlaczego tak trudno jest zrealizować postanowienia noworoczne?


Na koniec roku robimy podsumowanie mijającego roku, już dzień później - na początku nowego roku - wyznaczamy sobie nowe cele. Wszystko ma sens: po podsumowaniu wiemy, co nam nie wyszło, więc postanawiamy to naprawić w czasie kolejnych 12 miesięcy. Prawidłowo. W styczniu wzrasta liczba osób na siłowniach i w klubach fitness; więcej ludzi zaczyna się zdrowo odżywiać; niektórzy zmieniają wygląd, inni próbują rzucić palenie. Po kilku tygodniach jednak czar pryska...

Nie trzeba znać wyników badań (chociaż te potwierdzają wrażenia) aby zauważyć, że niewielu osobom udaje się wytrwać w realizacji postanowień. Dlaczego?

Po pierwsze, postanowienia noworoczne często robimy spontanicznie, pod wpływem chwili, idąc za tym, co obserwujemy u znajomych. Te postanowienia, które wynikają z naszych faktycznych potrzeb mają zdecydowanie większą szansę powodzenia.

Po drugie, postanowienia często są niedopasowane do naszych możliwości. Jeśli ktoś w nowym roku zamierza odwiedzać basen 3 razy w tygodniu, ale w pracy i w drodze do pracy jest od 6.00 rano do 19.00 wieczorem, a po powrocie musi zająć się dziećmi, marne są szanse na to, że poza weekendem uda mu się popływać. W takiej sytuacji, jeśli zamierzamy poprawić swoją kondycję fizyczną, lepiej jest zacząć od postanowienia pływania 1 raz w weekend, a w tygodniu poprzestać na wieczornych ćwiczeniach.

Po trzecie, postanowienia są często zbyt ambitne i nierealistyczne. Zastanówmy się, co jesteśmy w stanie osiągnąć i wyznaczmy sobie mierzalne cele, najlepiej z ramami czasowymi.

Po czwarte, postanowienia są zbyt ogólne. Co to znaczy, że ktoś chce "poprawić swoją kondycję"? Postanowienie powinno przybrać formę konkretnego celu i zawierać działania, które do tego celu doprowadzą.

Po piąte, chcemy zbyt dużo na raz. Jeśli wymyślimy sobie 3 postanowienia na nowy rok, jest duże ryzyko, że nie uda nam się zrealizować żadnego z nich. O wiele lepszy rezultat możemy osiągnąć podejmując się realizacji jednego postanowienia - jeśli zrealizujemy je przynajmniej częściowo, to i tak w ogólnym rozrachunku wychodzimy na plus.

Te same kryteria dotyczą postanowień pedagogicznych, chociaż te podejmowane są zwykle na początku roku szkolnego, a nie kalendarzowego. Mimo to zachęcam do wykorzystania każdej okazji, aby poprawić swój nauczycielski warsztat pracy i osiągnięcia uczniów - również początku roku kalendarzowego. Więcej o pedagogicznych postanowieniach noworocznych znajdziecie w innym wpisie dostępnym tutaj.

Powodzenia!






Copyright © Blog Dla Nauczycieli , Blogger